płacz

1.1K 83 78
                                    

*Pov Sasuke

Za co? Za co... Za co?! Dlaczego mnie to spotyka?

Siedziałem w barze czwartą z kolei godzinę. Gdybym tylko wiedział, że tak się stanie to... No właśnie, co?
Pewnie bym nie uwierzył i tu został.
Choć trzeba przyznać, że cieszę się, że Naruto mnie zatrzymał przed ucieczką... Och, jeszcze brakuje mi tylko jęczącej nad uchem Sakury.

Co ze mną jest nie tak?
Wszystko...

Zwariowałem, sam zadaję pytania i sam na nie odpowiadam.
Dlaczego mam tak mocną głowę?

- Jeszcze ze trzy butelki mocnej sake.

*Pov Kakashi
Ciekawe czy jakiś Uchiha kiedyś płakał? Moje myśli są coraz bardziej dziwne, może powinienem kogoś sobie znaleźć?

Czy to szloch?
I co dziwniejsze ja chyba znam ten głos...

Sasuke!?

Pobiegłem do baru obok. Faktycznie tam siedział Sasuke Uchiha.
Co on robi w barze i dlaczego płacze. A co ważniejsze czemu publicznie!? Ten dzień robi się coraz dziwniejszy...
No cóż trzeba będzie się tym zająć i dowiedzieć się co go do tego zmusiło, lub kto.

- Uchiha. Długo już tu jest? - zapytałem barmana.

Spojrzał na zegar.
- Tak... Plus minus cztery godziny temu przyszedł. Mam już go dość, a i klientów innych odstrasza.
Zamówił przed chwilą trzynastą butelkę Sake. Możesz zaprowadzić go do domu, Hatake-san? Proszę.

- Zobaczymy co da się zrobić... - Sasuke musiał mu mocno zaleźć za skórę. To się robi coraz ciekawsze.

Podszedłem do chłopaka, przy którym stały na podłodze, puste butelki. Oj, coś czuję, że sprawi mi dzisiaj spory kłopot... Ale będzie warto.

- Yo, Sasuke. Stało się coś? - zapytałem.

- Nie, tylko tak bez powodu szlajam się po barach od 12 i płaczę.

Sarkastyczny jednak szczery Uchiha. To nie wróży nic dobrego. Niestety.

- No, a opowiesz trochę? Lżej ci na sercu będzie - może tak go podejdę?

- Aj Kakashi to długa historia.

Machnął na mnie ręką i dopił sake.

- Mów, czasu mamy jeszcze całkiem sporo.

Westchnąłem z niego coś wyciągnąć to...

- Wiesz, chodzę z Naruto już kilka ładnych lat - rzucił go? - A ostatnio, gdzieś tak trzy miesiące wstecz coś zaczęło się zmieniać.
Westchnął. Jest źle, jest naprawdę źle.

Zamilkł. Bez kolejnej butelki chyba nie ruszymy dalej.

- Barman! Butelka tego co wcześniej.

Coś do mnie dotarło, kuźwa czy on to pije przez bite cztery godziny i ledwo co się mu uszy zaczerwieniły?
Skubany, dobry jest.
Chciałem nalać mu do kieliszka, ale gdy przysunąłem butelkę do szkła, Sasuke wyglądał jakby miał się obrazić.
Nalałem mu do szklanki. Tylko jego fochów brakuje.
Ten konkretny Uchiha ma za mocną głowę...
Wypił na raz i podstawił szkło. No to jeszcze raz. Tym razem pił wolniej.

- Co się zmieniło? - coraz bardziej mnie to ciekawi.

- On zaczął dziwne się zachować, a w oczach zwęziły się do pionu źrenice.
I tak wyglądał cudownie, twór bogów po prostu... - Czy on właśnie się rozpływa nad wyglądem Naruto?
-  Zaczął gotować, sprzątać po sobie
- to już jest powód do podejrzeń o coś strasznego - w ciągu kilkunastu dni nie zjadł ani grama Ramenu. Na dodatek pokłócił się z Anko! - chyba nie chcę wiedzieć co się stało.

-Rzadziej się uśmiechał i nie reagował na czułości z mojej strony. Gdzie zwykle od razu coś mówi czy robi - Uchiha z rozmarzonym wyrazem twarzy. Mogę umrzeć w spokoju.
- Nalej kolejny - no to jeszcze raz, i dla niego, i dla mnie. - Jakby tego było mało zaczął, a właściwie przestał się odzywać...

Wyplułem alkohol, on przestał się odzywać?! Nie to niemożliwe! Chyba?
Tego na trzeźwo się nie da słuchać! Sama myśl, że mogło to się zdarzyć przeraża!

- No właśnie. Nie odpowiadał na pytania, a jeśli nawet to półsłówkami czy z takim sarkazmem i wrogością, że żaden Uchiha nie byłby w stanie tego przebić...  Ale to był dopiero początek.

Mogło być gorzej?!

No tak, zawsze może być gorzej...

- Często gdzieś wychodził nic mi o tym nie mówiąc, albo twierdząc, że to nie moja sprawa. Później wracał w iście dobrym nastroju albo w tak złym, że chciał wybić wszystkich co do nogi. A kiedy któregoś razu zapytałem o Kyuubiego tak mnie skrzyczał i zrobił taki wywód, że zachodziłem mu z drogi przez dwa tygodnie. Nagle przestał z dnia na dzień stał się taki jak zwykle. Uśmiechnięty pajac.
Potem twierdził, że to przez 10 października. Czy jest coś wtedy oprócz jego urodzin?

Czy mówić mu? Najwyżej będę żałować.

Kiwnąłem głową na tak.

- Kakashi-san, możesz mi powiedzieć?

- Przez kilkanaście lat było to święto pokonania Kyuubiego i festiwal znęcania się nad Naruto, przez cywili.

Wgieło go w ziemię. Razem z krzesłem. Barman chyba nie będzie zadowolony...

- Teraz ty masz mi powiedzieć co się działo dalej.

- Któregoś dnia po tym wszystkim tak po prostu rzucił się na mnie i - znowu zawitała rozmarzona twarz - to był nasz najlepszy seks.

Teraz to mnie wmurowało...

- I tak jeszcze parę razy się zdarzyło, a ja głupi o nic nie pytałem. Jak się później okazało niesłusznie.
Dzisiaj koło 11 słyszałem jak mówił sam do siebie, a właściwie rozmawiał z kyuubim o seksie ze mną...
______________________________________

Taki rozdzialik miłego 🙄

*Aschitani

Ps. Rozdział po korekcie

PPS. 806 słów

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 10, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jak sprawić by Uchiha zapłakałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz