Niesamowita podróż

60 6 0
                                    

Następnego ranka Andrzej obudził się w swojej chałupie. Wstał powoli na swojej połowie seksownej nogi. Poczuł w sobie przeznaczenie. Wiedział, że musi uratować świat przed latającymi chomikami. Zjadł zmutowaną żabę upieczoną w lodówce, a następnie ubrał buta na głowę i jebnął swoją zajebistą nogą w stalową blachę.

— No to wyruszamy — westchnął swoimi ustami na środku łokcia. Pożegnał się ze swoim ptakiem Radosławem. Ten zaszczekał smutno. - Nie martw się, niedługo wrócę. Masz na polu napalone kozy, zapoluj na nie dziku. - Spojrzał na niego swoim okiem na sutku z zwruszeniem.

Andrzej wziął ze sobą parę zamrożonych chomików i wyruszył w stronę czarnobylskiego pociągu. Gdy dotarł na miejsce, okazało się, że pociąg dzisiaj nie dojedzie. Teoretycznie nie dojeżdża nigdy. Więc zapierdolił hulajnogę starej ruskiej babci płynącą rzeką do góry kuciapką.

— SORY, NIE MOJA WINA, ŻE CIAPUNG NIE DOJECHAŁ — Brunet włączył swojego capslocka. Poruszał się po trawniku wyżartym przez chińskie krowy. Zapierdalał tak szybko, że mu aż berecik wypadł. Jakiś gościu z tyłu krzyknął do niego, ale ten miał wyjebane. Liczyło się dla niego tylko Podlasie. Jadąc uświadomił sobie, że Król pająk aka latający chomik nie powiedział mu, gdzie może znaleźć Boga niebieskich chomików. Nagle usłyszał czyjegoś capslocka.

— ANDRZEJ! ZACZEKAJ! — usłyszał za sobą seksowny głos. Wiedział doskonale, kto to był. Zatrzymał się szybko i odwrócił w jego stronę. Jego oczom ukazały się piękne sznurki powiewające na wietrze przystojnego Stefana.

— STEFAN MAM PROBLEM

— JAKI KUR-KURCZE — Spojrzał na niego zaciekawionym okiem na nodze.

— MUSZE ZNALEZC BOGA NIEBIESKICH CHOMIKOW

— Hmmm... — Stefan pomyślał przez chwilę. nagle wpadł na genialny pomysł — Ej! Zamiast szukać Boga latających chomików, pierdolniemy moją żonę patelnią i przemalujemy na niebiesko.

— Doskonały plan! — krzyknął uradowany Andrzej.

Chłopcy wyruszyli w dalszą drogę na hulajnodze ruskiej babci. Jechali tak przez jakieś dziwne miasteczko i nagle natknęli się na szambo. Nie mieli pojęcia jak je przepłynąć więc postanowili przywołać dzikiego psa z Afryki w kolorze murzyńskim i przeskoczyli przez szambo bez problemu. Pies murzyn dobiegł do Kolejnego miasta gdzie Andrzeja coś nacisnęło w klatce piersiowej.

— STEFAN, JEBIE MIE COŚ W KLACIE - Krzyknął zmęczony drogą brunet.

— JAK TO, TOĆ TY MASZ RAKA, BĘDĄ MUSIELI AMPUTOWAĆ CI NOGE NA GŁOWIE ! IDZIEMY DO LEKARZA. — Westchnął Stefan.

Stefan wraz z Andrzejem wyruszyli w stronę najbliższego szpitala. Tam okazało się, że w psychiatryku trzymają matkę Andrzeja. Brunet postanowił pójść do niej zaraz po badaniach. Niestety podczas wchodzenia do gabinetu Andrzej jebnął swoją klamką w głowę na drzwiach.

— Niestety, ale ma pan raka sutków - Westchnął lekarz. — Niestety jest to nieuleczalne, ale wy, Czarnobylianie powinniście sobie z tym poradzić. Wystarczy, że będziesz codziennie jebał klamką w głowę — Lekarz zlustrował bruneta wzrokiem. — Mam na myśli tą dolną głowę.

— Oczywiście panie lekarzu, zrobię wszystko, co w mojej mocy, a teraz przepraszam, ale idę odwiedzić moją matkę.

Andrzej wszedł na salę psychiatryczną. Tam spotkał swoją matkę chodzącą z gałęziami sosny w dłoniach. Śmiała się do siebie i szła w stronę kuchni. Tam jakichś dwóch typków jebło ją na ścianę i sie uspokoiła. Zobaczyła swojego syna i podążała w jego kierunku. Miała złamaną ręke więc trudno jej było chodzić, dlatego też była dość powolna. Usiadła na swoim obrzyganym łóżku i spytała się co znowu chce ten skurwiel.

— Co ty znowu chcesz skurwielu ?

— Gówno psie

— Leży na łóżku — Westchnęła. Andrzej natychmiast zszedł z łóżka

— Chcesz powiedzieć, że tu leży gówno Zbyszka, naszego ojca?

— Tak, gdy umierał, zostawił tu na pamiątke. GDZIE SIE WYBIERASZ TAK W OGÓLE — spytała z capslockiem.

— Musze ratować świat przed latającymi chomikami, wybieram się na Podlasie.

— Dobrze, powodzenia synku — Uśmiechnęła się do niego nogą i pożegnała. Andrzej wrócił do swojego przyjaciela i wyruszyli w dalszą drogę.

Przygody Andrzeja z CzarnobylaWhere stories live. Discover now