×××
×××
-
Zaczyna się... - Westchnęłaś, zbierając z podłogi potłuczone kawałki szkła, które były skutkiem przypadkowo zbitej przed chwilą szklanki. Czułaś w środku, że ten dzień nie będzie jednym z lepszych. Ba, nie będzie nawet tym neutralnym dniem. Po prostu będzie źle, zaczynając od porannego budzika, aż do późnego wieczora.
Zaczęło się od tego, że ustawiłaś sobie alarm na siódmą trzydzieści, aby wstać o ósmej. Dziwne, nie? Działa to tak: pierwszy budzik lekko wyrywa cię ze snu, a po trzydziestu minutach leżenia powoli się wzbudzasz i ostatecznie wstajesz. Na wszelki wypadek masz też ustawiony tak zwany "budzik zapasowy" o godzinie ósmej piętnaście, bo czasem się zdarza, że te pół godziny leżenia to i tak za mało, a ten jest dla ciebie ostatnim ratunkiem.
No chyba, że budzik nie zadzwoni.
Po wstaniu o ósmej trzydzieści, kolejne dziesięć minut spędziłaś na myśleniu o tym, jakim kurwa cudem twój telefon się rozładował, skoro przed pójściem spać sama go podłączyłaś. Potem udałaś się do kuchni, uprzednio wkładając ładowarkę do kontaktu - tym razem poprawnie.
- To będzie bardzo trudny wtorek... - uznałaś i zalałaś swoją kawę wsypaną do termosu, oczywiście rozlewająć jedną czwartą czajnika na blat, który chwilę potem przetarłaś papierowym ręcznikiem - O tyle dobrze, że się nie spóźnię - przyznałaś z niepewnością w głosie.
Fakt, spóźnić się teoretycznie nie mogłaś, bo pracujesz w pizzeri twojego brata, a on z dobrego serca pozwala ci przychodzić na późniejsze godziny. On doskonale wie, że lubisz sobie dłużej pospać. Poza tym, nie chciałaś, żeby ta pizzeria została zamknięta po tym, jak on włożył w nią całe swoje serce. Ta praca w sumie nie była taka zła... Dostałaś własny skuter dostawczy, nie musisz wstawać o szóstej rano jak inni, czasami możesz trochę podjadać. No i ostatnio masz z tego lepszy zysk, bo pizzeria twojego brata stała się bardziej rozpoznawalna w tej dzielnicy Nowego Roku.
Robisz tam głównie za kelnerkę, ale od czasu do czasu gdy jest większy ruch, to robisz jako dostawca. Tak właśnie poznałaś całą ekipę Avengersów.
Pamiętasz, jakby to było wczoraj. Do rozwiezienia została już ostatnia dostawa, a że nikogo innego nie było, to pojechałaś ty. Po pewnym czasie wbiłaś do Stark Tower, żeby dać im pizzę. Weszłaś do środka, a tam siedziała ekipa nawalonych superbohaterów, przy muzyce i jakiś kolorowych światełkach. Jedyną osobą przy życiu był Kapitan Ameryka - albo po prostu Steve - który od czasu podania mu serum, nie może się upić. Odebrał od ciebie pizzę, patrząc jednocześnie wzrokiem błagającym o pomoc. Z racji, że to była twoja ostatnia dostawa, postanowiłaś u nich zostać i pomóc Rogersowi, uprzednio informując o tym swojego brata.
CZYTASZ
∆Better Day∆ ~ Thor Odinson •//OneShot//•
Fanfiction⚡Jego uśmiech to jedyna rzecz, która w tej chwili trzyma mnie przy życiu ⚡ +++++++++++++ {Akcja shota rozgrywa się po wydarzeniach z filmu Thor: Ragnarök, aczkolwiek nigdy nie doszło do Infinity War}