13#

2.5K 219 20
                                    

Hector

Patrzy na mnie i po chwili słyszę jej cichy głos.

-Możemy porozmawiać... we dwoje?

Ma zupełnie inną postawę niż wczoraj. Jak wczoraj miała wilczą postawę, tak teraz wyglądała, jak przestraszona owieczka.
Kiwam głową i kieruję nas do jadalni, o tak wczesnej porze nikogo w niej nie ma. Nie przejmuję się mamą i ciocią w kuchni, one nie mają wilczego słuchu, więc nie będą słyszeć naszej rozmowy.

Dziewczyna przystaje na wprost mnie i lekko zadziera głowę do góry. Jej ametystowe oczy patrzą na moje i widzę lekkie poczucie winy, które zaczyna ogarniać także mnie.

-Chciałam przeprosić za wczoraj.- zaczyna, obejmując się ramionami i spogląda lekko w dół.- Zaskoczyło mnie to wszystko, a razem z  Karen miałyśmy od dawna zaplanowany wyjazd, na którym mi bardzo zależało. Byłam po prostu sfrustrowana i wylewałam to z siebie.

Z każdym słowem mówiła coraz szybciej, ale nie spojrzała mi już w oczy. Położyłem dłonie na jej drobnych ramionach, a ona podniosła na mnie wzrok.

-Nic się nie stało. Rozumiem doskonale, że ta sytuacja cię zaskoczyła równie mocno, jak mnie samego.

-Może zaczniemy od początku? Zana.- powiedziała pewniej i wyciągnęła do mnie dłoń.

-Hector.- odpowiedziałem, podając jej swoją dłoń.

Sytuacja wyglądała trochę absurdalnie, jednak chyba tego nam trzeba było. Nowego początku bez żadnych negatywnych emocji, po prostu zacząć jeszcze raz z czystymi kartami.

-Skąd pochodzisz?- spytałem z ciekawości, ale także, by podtrzymać rozmowę, nim zapanuje niezręczna cisza.

-Teoretycznie z południa, jednak mieszkam wszędzie, gdzie się da.- odpowiedziała, chwilowo przerywając kontakt wzrokowy.

-Będziesz chciała odwiedzić rodziców, nim pojedziemy do stolicy?- spytałem.

-Nie ma takiej potrzeby. Rodzice nie żyją od kilku lat. Razem z Karen jeździmy w różne miejsca, nie zostając w żadnym miejscu dłużej niż pół roku.- wzruszyła ramionami, jakby chciała zakończyć ten temat, nie mając nic więcej do dodania.

-Jak chcesz, to możesz mi też zadać pytania.

-Chyba jednak nie muszę, akurat o tobie wiem dużo.- śmieje się i poważniejąc, szybko dodaje.- W miastach dużo się mówiło o głównym alfie i mimochodem trzeba było słuchać tego na każdym rogu.

-Pewnie jesteś głodna, zrobię jakieś kanapki.-zmieniam temat, czując się lekko niezręcznie.

Ja nie wiem o niej zupełnie nic, natomiast ona pewnie zna więcej szczegółów z mojego życia, niż ja sam jestem tego świadomy. Ludzie lubią plotkować i ubarwiać historie innych osób.

-Ty zrobisz?- spytała zdziwiona, unoszą lekko brwi.

-A co w tym dziwnego?

-Myślałam, że od tego masz służbę.- odpowiedziała trochę speszona i zakłopotana.

-W stolicy tak, ale tutaj mogę poczuć się, jak człowiek, a nie jakieś bóstwo.- odpowiedziałem, ironizując pod koniec wypowiedzi.

W kuchni nie zastaję ani mamy, ani cioci, pewnie poszły na górę, by dać nam trochę prywatności, choć to pewnie było dla nich bardzo trudne. Zegar na ścianie wskazuje, że za kilka minut będzie ósma. Nie wykazując zbytnich umiejętności kucharskich niż te wymagane do przeżycia, przygotowuję kilka kanapek dla naszej dwójki. Zachowując się jak zwykła osoba, która teraz jestem, zasiadam przy stole obok Zany.

Popioły wilkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz