- No pospiesz się! - powiedziałem do Magdy na którą wszyscy czekaliśmy przed jej domem.- zanim tam dojdziemy to już będzie ciemno!
- Mogliśmy jej w ogóle nie brać do tego lasu!- wtrącił z wyczuwalną złością Krzysiek.
Chwilę po jego słowach w drzwiach od domu pojawiła się Magda.
- Dobra, jeśli jesteśmy już wszyscy to możemy iść. - powiedziała Natala.
20 minut później byliśmy już przy pierwszych gęściej porośniętych drzewach.
- Daleko jeszcze jest ten dom?
- Magda serio?- zapytałem z zażenowaniem.- dopiero weszliśmy do tego jebanego lasu!
Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu. Znałem ten las doskonale. Spędziłem w nim praktycznie całe dzieciństwo, więc nie mogłem się w nim zgubić.
- Ej, chłopaki -powiedziała Natala. - trochę to jest straszne... A jak dziki albo wilki nas zajebią?
Magda i Krzysiek zaczęli się śmiać bez opamiętania.
- Tomuś, uspokój twoją dziewczynę, widzisz jak się boi! - bąknął Krzysiek.
- Goń się! - powiedziałem cicho.
Powiedziawszy to chwyciłem Natalkę za rękę.