Wolność.
To pierwsze co czuję, kiedy wysiadamy z tatą pod college'm. Budynek jest ogromny, wykonany z czerwonej cegły. Dokładnie taki, jaki oglądałam wcześniej na zdjęciach. Pod każdym względem idealny, bo wolny od obecności Chase'a Walkera.
– Idziemy odebrać klucze? – pyta tata, wyciągając mnie z chwilowego zamyślenia.
– Pójdę sama. Miałeś jeszcze podjechać do babci, a robi się już późno – stwierdzam, posyłając mu delikatny uśmiech. Skina głową, a następnie całuje mnie w czoło.
– Zadzwoń wieczorem. Będzie mi ciebie bardzo brakowało, Raven – mówi, a następnie wyciąga moją walizkę. Odbieram ją od niego i wyciągam rączkę. Uśmiecham się do niego po raz ostatni i ruszam w kierunku akademika.
Wybrałam Baltimore, bo jest to rodzinne miasto taty. Zawsze opowiadał o swoim dzieciństwie z taką radością w głosie, dzięki czemu wierzę, że jest to naprawdę wspaniałe miejsce. Mam tutaj też babcię, którą zawsze mogę odwiedzić, gdy poczuję się samotna.
Sprawy administracyjne załatwiam bardzo szybko. Wypisanie kilku ostatnich dokumentów i odbiór kluczy trwa moment, kiedy przed tobą nie ma kolejki. Dziesięć minut później wchodzę do damskiego akademika z szerokim uśmiechem na twarzy. Gumowe kółka walizki strasznie hałasują kiedy ciągnę je najpierw przez brukową nawierzchnię, a później przez ceramiczną posadzkę. Powinnam kupić nową przed wyjazdem, jednak musiałam oszczędzać pieniądze na coś znacznie ważniejszego, czyli utrzymanie się tutaj. Pomimo kieszonkowego od rodziców i niewielkich funduszów jakie otrzymuję z uczelni mam odłożoną całkiem ładną sumę, dzięki czemu nie muszę szukać żadnej dorywczej pracy.
Kiedy dostrzegam brak windy w budynku mina szybko mi rzednie. Unoszę wzrok na dziesiątki stromych schodów, a następnie zerkam na ciężki bagaż. Wypuszczam ze świstem powietrze i zaczynam sobie sama współczuć. Mój pokój znajduje się na drugim piętrze, więc ta wspinaczka nie będzie miała końca. Składam rączkę i chwytam za drugą, by unieść walizkę. Mięśnie odmawiają posłuszeństwa, gdy rozpoczynam wciąganie je na pojedyncze schodki. Przeklinam pod nosem po pokonaniu siedmiu stopni. Siedmiu!
– Pomóc ci? – pyta męski głos za plecami. Dziękuje Niebiosa.
– Jeśli to nie problem – odpowiadam i obracam się do wysokiego blondyna. Ma delikatne rysy twarzy, jasne zielone oczy i szeroki uśmiech wymalowany na twarzy. Niepewnie pozwalam mu sięgnąć po trzymaną przeze mnie rączkę. W końcu nie wiem, czy nie chwyci bagażu i po prostu ucieknie. Nie ma w nim niczego wartościowego oprócz laptopa, jednak moje planowane wydatki nie zawierają nowej garderoby. – Jestem Raven.
– Matt.
Z zaciekawieniem przyglądałam się widokowi zza okna na klatce schodowej. Prawa strona jest całkowicie oszklona. Widać dzięki temu kampus i siedzących przed nim studentów.
Po długiej i męczącej wędrówce zatrzymujemy się przy czarnych drzwiach z pomarańczowym numerkiem 302. Chwyta za klamkę, zanim wyciągam klucze z kieszeni. Moja współlokatorka siedzi sobie na łóżku, czytając książkę. Unosi jedynie spojrzenie, a gdy tylko spostrzega chłopaka, wywraca wzrokiem.
– Masz pecha – sarknął. – Trafiłaś na nudniejszą Harris.
– Kumple Daphne nie są tu mile widziani – mamrocze pod nosem, nie odrywając uwagi od książki.
Odstawia walizkę obok wolnego łóżka i siada przy wolnym biurku. Z kieszeni jeansów wyciąga telefon i zaczyna coś w nim przeglądać. Ja w tym czasie dokładnie rozglądam się po pomieszczeniu. Ciepłe, beżowe ściany i drewniane meble nadają tej niewielkiej przestrzeni urok. Na jednej ze ścian wisi pokaźny regał, który moja współlokatorka zapełniła książkami.
CZYTASZ
NEFARIOUS | 01.03.2023
Teen FictionŚwiat Wallace'a Claytona nie był gotów na światło, jakie wpuściła do jego życia Raven Nixon. They say, „All good boys go to heaven", But bad boys bring heaven to you „Heaven" Julia Michaels ilikeextazy 2019