Trochę zazdrości

8 1 0
                                    


Budzi mnie Jay, podając świeżą kawę. Wstawaj śpiochu... Powiedział cichutko i melodyjnie. Już  wstaję... Siadam w pozycji pół siedzącej i biorę do ręki kawę. 

Dziękuje, ile kosztowała? Zapytałem.

O to się nie martw, poza tym to nasza wspólna kawa.-Powiedział uśmiechając się 

Tuż po tym jak kupiłem kawę dla ciebie, automat się spierdolił.- Powiedział ponownie się uśmiechając i wzruszając ramionami. 

Ja również odwzajemniłem uśmiech, biorąc łyka kawy. 

Teraz ty. Odparłem radośnie. 

Jak sobie życzysz. Rzekł, po czym napił się łyka kawy.

Oddał mi kubek patrząc się na mnie. 

Masz ładne oczy, takie zielonkawo-niebieskie.- Wygłosił.

Ty też masz ładne oczy i nie tylko... 

Co jeszcze ci się we mnie podoba? Powiedział uśmiechając się. 

Oj tam od razu podoba... po prostu masz ładne oczy... przy tym zostańmy... - Powiedziałem rumieniąc się. 

On chyba to zauważył i powiedział: Jadę do domu po jakieś rzeczy. 

Ja też zaraz jadę. Powiedziałem. 

Zacząłem się ubierać, nie zakładałem nic ciekawego. Dresy i zwykła koszulka. Wychodzę z sali, idę w stronę wyjścia. Wychodzę przez przeszklone drzwi, akurat stała przed nimi pusta taksówka. Wsiadłem do niej i powiedziałem gdzie chce jechać. jesteśmy w połowie drogi, za oknem są piękne widoczki. Wysiadam przed moim domem, wbiegam wręcz do środka i biorę najpotrzebniejsze rzeczy. Najpotrzebniejsze tzn. Najlepsze ubrania, jakie tylko mam. I znów wskoczyłem do taksówki. Chciałem jeszcze jechać do perfumerii wybrać jakiś fajny zapach. Powiedziałem o tym kierowcy i kiedy dojechaliśmy dałem mu 100$ żeby poczekał. Idę po ceglanych płytkach do perfumerii. Wchodzę, i czuję piękną woń dużej ilości zapachów. 

Dzień dobry, chciałem wybrać coś dla siebie. Odparłem do kasjerki. 

Jakiego zapachu pan poszukuje?

Takiego delikatnego, ale jednocześnie wyrazistego. 

Dała mi próbki 3 perfum. Wącham jedną, ale jest za ostra. Przechodzę do drugiej.... Mhm... to jest to. Poproszę te. Powiedziałem zostawiając pieniądze na ladzie.

Wbiegam do taksówki i mówię że poproszę spowrotem do szpitala.

Droga mija nudno. Gapie się w chmury.

Dojechaliśmy. To ile będzie za przejazd?

Nic, kolega za pana zapłacił. 

Co? ile ? 

Zostawił 500$ i opisał mi pana.

Dobrze.- Powiedziałem wychodząc z taxi. 

Zdenerwowałem się. Nie powinien płacić za mnie takich kwot bez zapytania. 

Idę szybko do naszej sali. Bardzo szybko.

Wchodzę i widzę uśmiechniętego Jay'a opierającego się o parapet. 

Hej! Co to miało być do cholery?! W tym samym czasie oddając mu 500$. 

Chciałem być miły...  i za ciebie zapłacić.... Powiedział ztłumionym głosem.

Słuchaj nie lubię jak ktoś mną rządzi. Rozumiesz?

Okej... Odpowiedział z łzami w oczach...

...

Przepraszam... wiem że chciałeś być miły, ale nie rób tak więcej. Orzekłem w tym samym czasie przytulając go. Objął mnie swoimi ramionami i przytulił mocno. 

W tym samym czasie do sali wszedł doktor.

Miał lekki zarost i czarne wręcz włosy i brązowe oczy, nosił również okulary. 

Dzień dobry, Jamie zdejmij koszulkę proszę.

Ja zdjąłem koszulkę i odwróciłem się do niego tyłem.

W czasie gdy osłuchiwał moje plecy Jay patrzył się z zazdrością...

Cdn.

𝔽𝕦𝕔𝕜 𝕪𝕠𝕦, 𝕄𝕒𝕣𝕜Where stories live. Discover now