#3 Poematy i herbaty

293 34 15
                                    

Bez wątpienia - chwilę z Moniką to najlepsze momenty z mojego życia. Dziewczyna opowiedziała mi o sobie dość dużo nie mając przy tym żadnych oporów. Jedyne rzeczy, o których mi nie powiedziała to takie oczywistości jak te, że żyjemy w grze i tak dalej. Moje uczucia i emocje były jak zapałki w dłoniach Moniki, które je z łatwością rozpała każdym swoim czynem. Pozwalała mi nawet na przytulanie się do niej chociaż sama ona wydawała się tym trochę skrępowana i zawstydzona. Finalnie skończyłyśmy w jej sypialni siedzące na łóżku i pijące herbatę podczas pisania wierszy. Szczerze tamten moment był dla mnie jak spełnienie marzeń.
-Może chcesz u mnie nocować? Robi się późno, a nie chce żebyś wracała sama w nocy do domu...-rzuciła nagle czule Monika. Skierowałam swój wzrok na nią lekko zaskoczona.
-Martwisz się o mnie?-wypaliłam patrząc na nią z delikatnym uśmiechem.
- No tak...-dziewczyna przybliżyła się do mnie i pogłaskała mnie po głowie. Nie mogąc się powstrzymać przytuliłam się do niej mocno i zaczęłam się do niej przymilać.
-Monisiu, jesteś taka troskliwa...-wymruczałam jej do ucha. Nie miałam bladego pojęcia co się w tamtym momencie ze mną działo, ale przewodnicząca nie wyglądała na zniesmaczoną moim zachowaniem.
-Sayori? Czy ja przypadkiem dodałam ci coś do tej herbaty?-spytała żartobliwie.
Zachichotałam na te słowa i pogłaskałam ją po plecach.
-Jesteś aż tak zboczona aby dodawać swojej przyjaciółce jakieś nieznajome substancje do napoju?-wymamrotałam ocierając swoje usta o jej szyję. Tak bardzo pragnełam móc dotykać ją tak przez cały czas, o każdej porze,  każdego dnia.
-Chyba zaczynasz majaczyć przez to zmęczenie...-zielonoka wstała z łóżka i zaczęła przeglądać swoją szafę prawdopodobnie w poszukiwaniu piżamy dla mnie. Położyłam swoje dłonie na ustach i zaczęłam się cała trząść z ekscytacji i nerwów. Nie spodziewałam się, że Monika będzie dla mnie aż taka miła, ale z drugiej strony z tyłu głowy bałam się, iż ona chce mnie tylko zmanipulować.
-Co sądzisz o tej? Dawno z niej wyrosłam i przez dłuższy czas leżała w szafie, a zdaje się pasować do ciebie idealnie pod względem rozmiaru.-wypowiedziała to zdanie tak radośnie i ciepło, że poczułam jak serce mi w tamtej chwili zmiękło.-No i wydaje mi się pasować do ciebie również kolorystycznie, w końcu o ile się nie mylę lubisz niebieski?-spytała kładąc jednocześciową, niebieską piżame w białe gwiazdki obok mnie. Odpowiedziałam tylko skinięciem głowy.
-Pójdę do salonu, a ty się w spokoju przebierz.-mrukneła pod nosem po czym wzięła swoją piżamę i wyszła z pokoju.
Natychmiast po tym poczułam kłucie w klatce piersiowej i wykaszlałam z siebie płatki kwiatów. Nie były aż tak zakrwawione jak poprzednie, ale tym razem było ich znacznie więcej. Miałam coraz mniej czasu na zdobycie miłości mojego życia. Schowałam płatki do przeźroczystej torebeczki foliowej, która miałam schowaną w plecaku. Wcześniej nie miałam wystarczająco dużo czasu aby ukryć płatki przed Monika więc musiałam impromizować. Gdy skończyłam wyrzucać z siebie płatki kwiatów zaczęłam przebierać się w piżamę, którą dała mi Monika. Była idealnie dopasowana do mojego ciała oprócz rękawów, które były trochę przydługie. Otworzyłam drzwi od sypialni i zawołałam dziewczynę aby przyszła do mnie.
Monika była przebrana w luźną karmelową koszulkę z krótkimi rękawami, a na nogach miała krótkie czarnawe spodenki. Z każdą sekudną jaką poświęciłam na przyglądanie się jej miałam wrażenie jak coraz bardziej staje się względem niej kochliwa.
-Potrzebujesz jeszcze czegoś, Sayori?-zapytała siadając na łóżku tak jakby doskonale wiedziała moją odpowiedź.
-Nie, ale dzięki, że pytasz.-położyłam się na jej wygodnym łóżku, a ta zrobiła to samo. Poslała mi ciepły uśmiech po czym odwróciła się do mnie plecami aby zgasić leżącą po jej stronie lampę.
Wtuliłam się w jej plecy widząc, że ta nie odwróci się ponownie w moją stronę. Mimowolnie wsunełam swoją nogę pomiędzy jej nogi i położyłam swoją prawą dłoń na jej talii. Moja twarz była strasznie blisko jej karku więc ta z całą pewnością musiała czuć mój oddech. Mimo tych wszystkich sygnałów nie odepchneła mnie, a jedyne co zrobiła to delikatnie złapała moja dłoń swoją i wymamrotała
-Dobranoc, Sayori.
-Dobranoc, Monisia...-mruknełam zadowolona zamykając oczy.

Nie obchodziła mnie wtedy ani moja depresja ani moje hanahaki. Byłyśmy wtedy tylko my razem...i to mi wystarczało do szczęścia.

Jest 3:24 kiedy wrzucam ten rozdział zaraz po napisaniu go, czy ze mną naprawdę jest już tak źle?

Szmaragdowe kwiaty | Hanahaki | °Sayonika°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz