- Zostaw mnie! Zostaw!
Lauren przyzwyczaiła się już do codziennego łkania dochodzącego zza ściany przy której stało jej łóżko, jednak krzyki były czymś zupełnie nowym. Z każdym dniem coraz bardziej martwiła się o niezydentyfikowaną dziewczynę mieszkającą obok. Nigdy nie zauważyła żywej duszy opuszczającej apartament, nie mówiąc nawet o wchodzeniu do środka.
- Nie dotykaj mnie, proszę... Puść!
Miała dość. Nie mogła spać. Zapewne powinna była coś zrobić, ale jedyne do czego była w stanie się zmusić o czwartej nad ranem to ospałe uderzenie pięścią w ścianę. W odpowiedzi usłyszała ciche, przestraszone westchnięcie.
- Nie będę już krzyczeć, proszę, nie rób mi krzywdy...
Lauren próbowała wypocząć, żeby nabrać sił na następny dzień - nie mogła jednak wyrzucić z głowy dziewczyny, która ewidentnie przeżywała okropny koszmar każdej nocy.
Wydawałoby się, że była bezsilna - ale wiedziała, że nie spocznie, dopóki nie dowie się kim jest jej sąsiadka. Podniosła się do pozycji siedzącej, przecierając lekko swoje zielone oczy. Postanowiła narzucić na siebie szlafrok, na wypadek gdyby dziwaczny, starszy pan spod numeru 28 zdecydował się wybrać na spacer - ostatnio robił to dość często, nie wspominając o porach, w których opuszczał mieszkanie. Lauren definitywnie nie chciała, żeby zobaczył ją w bieliźnie. Wsunęła na stopy puchate, różowe kapcie, które dostała w prezencie od swojej młodszej siostry. Podeszła ospale do biurka, próbując odszukać w ciemności jakiegokolwiek kawałka papieru i czegoś, czego mogłaby użyć do napisania wiadomości dla niej.
- Nie znam nawet jej imienia, Gizmo. Zrobię z siebie idiotkę? - wymamrotała do rudego kota, śpiącego jeszcze przed chwilą na fotelu w kącie pokoju. Teraz wpatrywał się w nią oczami, które były w identycznym kolorze co te należące do brunetki. Podniósł się i w ciągu kilku sekund wskoczył na biurko. Przyglądał się poczynaniom Lauren, co jakiś czas trącając jej dłoń nosem jakby chciał zachęcić dziewczynę do działania.
- Co może pójść źle? Najwyżej nie dostanę odpowiedzi, prawda? - powiedziała do zwierzęcia, cicho wzdychając. Podrapała kota za uchem, relaksując się momentalnie na skutek jego pomruków. Złożyła kartkę na pół i opuściła swoją sypialnię, kierując się w stronę drzwi wejściowych. Przekręciła zamek, starając się zrobić jak najmniej hałasu. Obróciła się jeszcze żeby spojrzeć na Gizmo, który siedział na środku salonu, czekając na powrót swojej pani.
- Trzymaj za mnie kciuki.
Kot odmiałknął jej w odpowiedzi, co Lauren przyjęła jako potwierdzenie. Opuściła mieszkanie, modląc się w duchu aby nikogo nie było na korytarzu. Przymknęła za sobą drzwi, rozglądając się. Na szczęście nie zauważyła żadnego z jej sąsiadów. Ostrożnie stanęła na wycieraczce, rozważając ponownie swoją decyzję. Teraz albo nigdy, pomyślała. Schyliła się i wsunęła powoli kartkę do dwudziestki szóstki, po cichu mając nadzieję na odpowiedź.
Ale Lauren nie spodziewała się tego, co wydarzy się następnej nocy.
-
wow... wattpad się zmienił, ja też i ewidentnie czuję potrzebę przelania mojej kreatywności na "kartkę".
kto wie, może to początek nowej ery dla mnie?
proszę was o szczere opinie w komentarzach - to bardzo ważne dla mnie i mojej motywacji.
CZYTASZ
każdej nocy; camren
Fanfictiontajemnicza dziewczyna spod dwudziestki szóstki krzyczy każdej nocy. co zrobi Lauren, jeśli któregoś dnia straci ona głos? #20 in camren - 19/06/19