Rozdział 1

2.7K 56 20
                                    

 Nazywam się Samanta aka Uszasta Fox. Mam 11 lat. Jestem animagiem i zamieniam się w lisa. Pochodzę z rodu czystej krwi. Mam jeszcze dwóch braci. Archie - jest na 6 roku w Gryffindorze, ale mieszka teraz z przyjaciółmi w Dolinie Godryka. Adrian - jest o rok młodszy, nie za bardzo się lubimy. Od małego przyjaźnię się z James'em, Syriuszem i Remusem. Wiemy, że Remus jest wilkołakiem co wcale nam nie przeszkadza, dlatego 8stalismy się animagami żeby mu pomóc. Jak to mówią jestem żeńską kopią Rogacza oczywiście z charakteru, ale jedno nas różni jak kocham książki. Czasami, gdy nam odwala mamy takie synchro, że proszę siadać. Co do mojego wyglądu mam długie do pasa jasno brązowe włosy i szare oczy. Jak na swój wiek jestem dość wysoka, ale i tak chłopcy są ode mnie wyżsi o pół głowy.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Siedzę właśnie w przedziale z chłopakami. Ja oparta o kolana Rogasia czytam książkę, Syriusz, który siedzi naprzeciwko nas gapi się tempo w okno, a Remus, który siedzi obok Blacka poszedł po jakieś żarcie. Jesteśmy w połowie drogi lub trochę więcej. Przeczytałam tą samą książkę dwa razy. Ludzie nudzi mi się, a Syriusz śpi James prawdopodobnie też. Remus wrócił ze słodyczami, które zniknęły szybciej niż się pojawiły. Gdy przeczytałam książkę po raz trzeci do przedziału wszedł mój brat powiedział tylko żebyśmy założyli szaty i poszedł. Ja dawno założyłam szatę więc poszłam się przejść. Kilka przedziałów dalej ujrzałam Smarka i tą całą Evans. Aż mdli mnie na jej widok. Jeśli ona będzie w Gryffindorze to ja chcę do Slytherinu. Postanowiłam wrócić po za 10 minut będziemy.

***

 Kiedy ta czapka skończyła swoją pieśń zaczął się przydział. Na początku była jakaś dziewczyna, która trafiła do Ravenlaw, potem kilka innych osób w tym byli moi przyjaciele, którzy trafili do domu lwa, aż w końcu usłyszałam moje nazwisko. Szybko usiadłam na stołku i założyłam tiarę. Po długich negocjacjach tiara postanowiła mnie przydzielić do domu Godryka Gryffindora. Bardzo ucieszona usiadłam obok James'a i słuchałam dalej. Na moje nieszczęście Evans też jest w domu lwa. Nie no super. James w jej towarzystwie jest jakiś dziwny. No, ale cóż. W końcu żarcie. Nałożyłam sobie pieczonych ziemniaczków i zaczęłam jeść. W końcu sobie o czymś przypomniałam. Momentalnie zrzedła mi mina i zaczęłam grzebać w tych ziemniakach.

-Ej mała co jest? - zapytał Syriusz. No tak jestem od nich młodsza o parę miesięcy, ale bez przesady.

-Co? Nie nic - odpowiedziałam szybko.

-Załóżmy, że ci wierzymy - powiedział Remus.

 Szybko skończyłam jeść. Potem słuchałam nudnej przemowy Dumbledore'a. Aż w końcu prefekci zaprowadzili nas do Pokoju Wspólnego.

 Normalnie się załamałam. Mam dormitorium z Evans. Weszłam do środka, a dziewczyny, które się rozpakowywały popatrzyły się na mnie. Co człowieka na oczy nie widziały? Dzieliłam jeszcze dormitorium z dwoma dziewczynami oczywiście nie licząc Evans. Zauważyłam, że jedna dziewczyna, która zajęła łóżko obok mnie też nie lubi tej rudej. Może się z nią zaprzyjaźnię, ale to potem. Chyba wszyscy widzieli na uczcie, że się przyjaźnię z chłopakami i to nie byle jakimi. Machnęłam różdżką i wszystkie moje ubrania znalazły się w szafie. Wzięłam podręcznik od eliksirów, pióro i atrament, usiadłam na łóżku i zaczęłam pisać podpowiedzi od eliksirów. Widziałam jak dziewczyny się na mnie gapią. Odłożyłam na chwilę książkę na bok i wyjęłam z kufra moje zdjęcia z chłopakami i poukładałam je na półce.

 Postanowiłam, że się przebiorę i pójdę do chłopaków, ale znając życie to oni mnie odwiedzą. Wzięłam szarą bluzę James'a (nie pytać skąd ją mam), czarne leginsy i zwykłe czarne vansy. Weszłam szybko do łazienki, przebrałam się i rozpuściłam włosy. Gdy wyszłam tak jak myślałam zastałam chłopaków. Ta siedzieli się na moim łóżku.

-A ja szukałem tej bluzy nawet u Remusa. - pierwszy odezwał się James. No tak to przecież ta bluza, którą zabrałam mu z pierwszego nocowania u niego w domu. He he jaki nie farcik.

-Aaaa... no tak jakoś wyszło, że znalazła się przez przypadek u mnie. - powiedziałam na co chłopaki wybuchli śmiechem. - Dobra chodźmy do was, bo chyba nie chcemy przeszkadzać Pani Evans. - dodałam specjalnie akcentując dwa ostatnie słowa.

 Wyszliśmy z mojego dormitorium i poszliśmy do dormitorium chłopaków pograć w butelkę. Graliśmy tak chyba do pierwszej w nocy. Chyba odpłynęłam już u chłopaków, bo poczułam jak ktoś kładzie mnie na łóżko i sam kładzie się OBOK. Ludzie w jakim świecie my żyjemy?!
















---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 707 słów

Myślę, że się podoba.

Z góry przepraszam za wszelkie błędy.

Do następnego!

huncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz