Rozdział 2

1.6K 53 6
                                    

 Usłyszałam cichy chichot. Otworzyłam powoli oczy. Kurwa super. Leżę na łóżku James'a, a jego w ciul powiało. Odwróciłam się na drugi bok Remus czytał książkę, a Syriusza nie było.

-Kuźwa, która godzina? – zapytałam Remusa.

-Za godzinę śniadanie.

 WOW. Ten dzień trzeba zaznaczyć w kalendarzu. Black i Potter nigdy nie wstają wcześniej niż o 8. Wyszłam bez słowa i szybko pognałam do dormitorium po rzeczy i muszę definitywnie się przebrać. Gdy wbiegłam do dormitorium napotkałam zdziwione spojrzenia moich współlokatorek. No przecież całą noc mnie nie było. Wzięłam mundurek i poszłam do łazienki się przebrać. Gdy wyszłam moja współlokatorka chyba postanowiła na mnie poczekać.

-Samanta Fox – przedstawiłam się i wyciągnęłam do niej rękę.

-Dorcas Meadowes – również się przedstawiła i uścisnęła moją dłoń. – Idziemy? – tylko pokiwałam głową i ruszyłyśmy do Pokoju Wspólnego, gdzie czekali na mnie chłopcy.

 W dobrym humorze ruszyliśmy do Wielkiej Sali. Zrobiliśmy wielkie wejście czyli słynne ''z buta wjeżdżam". Usiedliśmy na naszych miejscach takich jak wczoraj na uczcie tylko Dor usiadła obok mnie. W czasie śniadania rozdano nam plany lekcji. Pierwsze mamy eliksiry za pół godziny więc szybko razem z Dor pobiegłyśmy po torby. Dzisiaj mamy tylko cztery lekcje. Dwie godziny eliksirów ze Ślizgonami, Zaklęcia i uroki z Puchonami i na koniec OPCM z Krukonami. Super. Spakowałam wszystkie rzeczy i razem z Dor i chłopakami poszliśmy na eliksiry. Usiedliśmy w piątkę przy jednym stoliku pod oknem. Dosiadł się do nas jakiś Gryfon. Nie kojarzę typa. Na eliksirach warzyliśmy eliksir słodkiego snu na dodatek W PARACH! Slughorn dał mnie do Rogasia, Dor z Łapcią, a Remi z tym gryfonem on CHYBA Frank się nazywa. Dzięki moim ''pomocą naukowym'' najlepiej ze wszystkich uwarzyliśmy eliksir i dostaliśmy 50 punktów za osobę. Więc eliksiry można powiedzieć, że były udane. Na zaklęciach ćwiczyliśmy zaklęcie lewitacji. Banał. Udało mi się jako jedynej i zarobiłam 50 punktów. Po zaklęciach poszliśmy na obiad. Usiedliśmy tak jak zwykle. Zjadłam szybko sałatkę i poszliśmy na OPCM. Nic nadzwyczajnego lekcja jak lekcja. W połowie lekcji wyczarowałam mały stosik papierowych kulek, którymi rzucaliśmy w profesora. On jak gdyby nigdy nic odwrócił się w moją stronę i przepytał. Na wszystkie znałam odpowiedź więc kolejne zarobione 50 punktów. Po skończonych lekcjach udaliśmy się do Pokoju Wspólnego tzn. ja na baranach James'a, a reszta dreptała koło nas. Gdy do Pokoju weszło więcej ludu każdy, ale to każdy był na maxa podjarany. Chyba widzieli już, że dostaliśmy 200 punktów jednego dnia. Nagle dosiadł się do nas mój brat z kumplami.

-Mamy rozumieć, że to twoja sprawka? – zapytał.

-Może tak, może nie. – powiedziałam tajemniczo.

-No nie! Ludzie! To sprawa pierwszorocznych! – wykrzyczał po chwili mój brat.

-Gadaj jak to zrobiłaś. – rozkazał Leo(przyjaciel mojego brata)

-Idę po biblioteki. Pa! – powiedziałam i szybko skierowałam się na stadion. Oczywiście wcisnęłam im kit. No co miałam zrobić?

 Wzięłam miotłę podajże mojego brata i zaczęłam latać. Wykonywałam różne akrobacje. W dole ujrzałam McSztywną. Kuźwa! Już zarobię pierwszy szlaban. Zajebiście. Zleciałam na dół. Zawał na miejscu! McSztywna raczej nie była zła, ale zadowolona chyba też nie.

-Panno Fox proszę za mną – powiedziała i pokierowała się do zamku.

 Wzięłam miotłę brata i poszłam za profesorką. Oj coś czuje, że będzie rozmowa u Dyra. Przeszłyśmy już chyba połowę zamku i chyba nie kierujemy się do Dyra. Co ona chce mnie przed całym Gryffindorem upokorzyć? Czemu idziemy do PWG(czyt. Pokój Wspólny Gryffidoru)? Weszliśmy do środka czym McSztywna zwróciła na nas uwagę wszystkich zebranych tutaj Gryfonów. Przyjaciele spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem. No tak zapomniałam w ręce trzymałam miotłę, a przecież miałam być w bibliotece. McSztywna podeszłą do mojego brata, szepnęła mu coś na ucho, i skierowała się do wyjścia. Posłała mi tylko uśmiech i puff... ni ma profesorki. Spojrzałam na brata, który normalnie miał banana na twarzy. Yyyyy... okey? Chyba dopiero tera zauważył, że mam jego miotłę więc szybko machnęłam różdżką i miotła była w wielkości bryloczka. Brat podszedł do mnie zarzucił na mnie ramię i wyprowadził z PWG.

-Pierwszy trening w sobotę o 15. Tylko się nie spóźnij. – powiedział. O czym on mówi? – Możesz już odczarować moją miotłę. – pokazał na miotłę, więc szybko machnęłam różdżką i miotła wyglądała jak wcześniej.

-Czyli ja?... – nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwał.

-Tak jesteś w drużynie. – powiedział. – Jeszcze coś? – zapytał, a ja tylko pokręciłam głową.

On sobie poszedł zapewne na stadion, bo do biblioteki to on za często nie zagląda. Szok minął więc weszłam do PWG i wszyscy na mnie spojrzeli.

-Mam nadzieję, że cię wywalili. – pierwsza odezwała się Evans z tym swoim złośliwym uśmieszkiem.

-Oj nie tym razem Evans. Chyba będziesz musiała mnie jeszcze znosić przez te 7 lat. – powiedziałam i uśmiechnęłam się po huncwocku. Inni się już rozeszli, a ja usiadłam obok przyjaciół.

-Chyba fajnie było w tej bibliotece. – odezwał się Syriusz.

-Bardzo – odpowiedziałam.

-No gadaj o co chodziło. – odezwał się James.

-Jestem w drużynie. – powiedziałam tak cicho żeby tylko James usłyszał.

-To świetnie – powiedział z uśmiechem.

-Ludzie nie dadzą mi żyć – powiedziałam, a on mnie przytulił.

-Możemy chociaż wiedzieć o co chodzi? – zapytał Remus.

-Dor powiem, ale wy dowiecie się na kolacji, a tera ruszyć dupy, bo się nie dowiecie. – pogoniłam ich, bo zostało mało czasu do kolacji.

 Weszliśmy do WS(czyt. Wielkiej Sali) i wszyscy Gryfoni zaczęli klaskać oczywiście nie licząc Evans. Chyba mój braciszek się wygadał. Usiedliśmy na swoich miejscach Dyro wstał do mównicy.

-Chciałbym ogłosić, że w tym roku eliminacje do drużyny Quidditcha dla Gryffindoru nie odbędą się powodu pełnego składu. – przemówił nasz dyrek.

-Ale przecież nie mają jednego ścigającego, bo West skończył już szkołę. – krzyknął jakiś Puchon na oko z 4 klasy.

-Owszem pan West skończył już szkołę, ale drużyna ma już brakującego zawodnika.

-A można chociaż wiedzieć kto to? – zapytał Smark.


-----------------------------------------------------------------—-------————-------------—--------------
1014 słów

Z góry przepraszam za wszelkie błędy

Kończę już pisać 3 część więc pojawi się niedługo😊

Do następnego

huncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz