Rozdział 19

599 19 0
                                    

 Kwiecień... Dalej się zastanawiam jakim cudem jeszcze żyjemy. Śmierciożelki są już wszędzie, no z wyjątkiem Hogwartu. Ale i tak się boję. Wszystkie wypady do Hogsmead zostały odwołane. Przez te kilka miesięcy mojej "nieobecności" dowiedziałam się od Łapy, że Remus i Dorka zerwali z niewiadomych przyczyn, Huncwoci się już całkiem rozpadli. Rogacz popadł w "depresję" stwierdzoną przez samego siebie, Remus załamał się po rozstaniu z Meadowes, Peter ciągle gdzieś znika, a Syrek nie wie co robić, więc tak oficjalnie zostaliśmy PRZYJACIÓŁMI. Jednak Marlena stwierdziła, że Łapa chce ją tylko wykorzystać i unika go teraz jak ognia z czym się chyba już pogodził. Zapoznałam go z Ben'em, Mikie'em i Tati. Stwierdził, że są nawet spoko.

[POV. James]

 Muszę z nią w końcu pogadać. James ogarnij się! Chyba naprawdę coś mi się stało, że już gadam sam do siebie. Mówią, że gryfoni to tacy odważni są... ale chyba nie wzięli pod uwagę spraw miłosnych. To ewidentnie nie jest dla mnie, ale muszę jej powiedzieć co czuje. Jeszcze do tego ta cała Evans... ugh lepi się do mnie jak mysz do sera. Syriusz ma chyba rację... po prostu jestem zazdrosny. Nagle do pokoju wparował Pchlarz przerywając tym moje rozmyślenia.

-Co ty taki marzyciel? Hmmmm... - zapytał podejrzliwie. Przed nim nic się nie ukryje, nawet moje najbardziej wiarygodne kłamstwo wyczuje i muszę się tłumaczyć.

-Nie twój interes Pchlarzu. - odparłem oschle.

-Ojoj ktoś tu jest nie w humorku. - mruknął.

-Daj mi spokój.

-A jak powiem, że dziewczyna twoich rozmyślań o imieniu Samanta siedzi w Pokoju Wspólnym? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.

-Nie obchodzi mnie ona, jest jak wszystkie inne laski... - w tym momencie przerwałem, gdy zobaczyłem jak ktoś trzasnął drzwiami od naszego dormitorium. Nawet nie zobaczyłem kiedy się otworzyły. Ale kto to mógłby być... O cholera pomyślałem i pobiegłem za dziewczyną uświadamiając sobie, że wszystko słyszała, ale ja przecież tak nie myślę. Dzięki, Syriusz...

 Znalazłem ją... Siedziała pod naszym drzewem obok jeziora. Podszedłem bliżej i już mogłem stwierdzić, że płakała. Usiadłem obok.

-Samanta... - chciałem jej wszystko powiedzieć, ale mi przerwała.

-Czego chcesz? - zapytała wstając, więc zrobiłem to samo stając naprzeciwko.

-Przeprosić... i porozmawiać... - zacząłem, ale czekałem na jej reakcje, lecz ona tylko czekała z grobową miną, aż coś powiem, więc kontynuowałem. - To co słyszałaś w dormitorium... ja wcale tak nie myślę Sami. Po prostu powiedziałem to w przypływie emocji. Wiesz, że Syriusz potrafi mnie zdenerwować i to bardzo. Nie chciałem o tym rozmawiać... w tej chwili, a nie wiedziałem, że chciałaś porozmawiać z którymś z nas lub kogoś szukałaś. Sam... zależy mi na tobie. I to bardzo. Nigdy nie przestałem cię kochać. To co wtedy się stało na tej imprezie... nie wiem czemu to zrobiłem. J... ja cię kocham Sam... nigdy nie przestałem... - zakończyłem swój monolog i spojrzałem jej w oczy mokre od łez.

-Też nigdy nie przestałam cię kochać, James... i nigdy nie przestane... - powiedziała cicho i mnie przytuliła. Brakowało mi tego...

-Tak więc...

-Tak więc masz jedyną i ostatnią szansę James'ie Potterze, więc nie zmarnuj jej - powiedziała z uśmiechem, ale starała się, żeby jej głos był stanowczy, co nie za bardzo jej wyszło. Nic innego mi nie pozostało, więc pocałowałem ją...















.........

Jestem! Przepraszam, że ostatnio nie było rozdziału, ale nie miałam żadnego pomysłu i również czasu. Zbliżamy się wielkimi krokami do końca. Jeszcze jeden rozdział i Epilog! Mam nadzieję, że rozdział się podoba.

Jeśli nie słuchaliście piosenki w mediach to tutaj wstawiam jeszcze raz :) Bardzo fajna więc fajnie jakby ktoś jej posłuchał i napisał w kom co o niej sądzi.

Tak więc... Do zobaczonka!

~Isa

huncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz