Powitał mnie piekny słoneczny poranek na lotnisku LAX, miałam dość podróży, 12 godzin w samolocie mi wystarczyło. Przetransportowalam się do budynku lotniska małym samochodzikiem z pozostałymi turystami witającym Los Angeles. Jestem tu drugi raz, ale to miasto zawsze mi imponuje. Kocham tu wracać i wiem, że nie jestem tu ostatni raz. Wzięłam swoją walizkę, nie była ona duża, ale wystarczy mi na dwa tygodnie.
@po: jestem już, kieruje się do wyjścia. A ty gdzie?
@joe_mazzello: parkuje, czekaj przy wyjściu.
Udało mi się przejść całe lotnisko i trafić do wyjścia, naprawdę było ogromne. Na szczęście mój szofer czekał już na mnie. Wyszedł z samochodu i przytulił mnie, tak że oczy wyskoczyły mi na wierzch.
- Tak tęskniłem siostra - uśmiechnięty był od ucha do ucha.
- Ja za tobą też tęskniłam - posłałam mu ciepły uśmiech. - Ale teraz jestem strasznie głodna.
- Powiedz mi na co masz ochotę, a zrobię wszystko.
- Pizza!
- Nic się nie zmieniłaś. Podaj torbę.
Włożył torbę do bagażnika i odjechaliśmy z piskiem. Wybierał jakiś numer w komputerku samochodu, a ja podziwiałam widoki za oknem, które były nieziemskie. No bo kto nie kocha Los Angeles? Niestety, jeden minus tego pięknego miasta to korki, przez nie dojazd do centrum zajął nam ponad godzinę. Na szczęście Joe zgrał playlistę moich ulubionych piosenek, dlatego w sumie czas szybko zleciał.
- Mam nadzieje, że nie będziesz miała za złe jak przyjdą moi znajomi na obiad - spojrzał na mnie.
- Jasne, że nie, tylko trochę się stresuje.
- Spodobają ci się, mówię ci!!
- Przygotowałeś już wszystko na urodziny?
- Alkohol już od dwóch tygodni stoi...
Pokręciłam tylko z niedowierzaniem głową.
Zaparkowaliśmy przy małej knajpce, kiedyś już byliśmy tu z Joe. Weszliśmy do środka i od razu zobaczyłam znajome twarze, oczywiście tylko ze zdjęć.
- Poznajcie moja kuzynkę Julię.
- Cześć - powiedziałam nieśmiało.
Ogólnie to byłam nieśmiałą osobą, ale lubiłam poznawać nowych ludzi. A jak złapałam z kimś super kontakt to mogłabym rozmawiać całymi dniami.
Wydawało mi się, że wszyscy zareagowali na mnie pozytywnie. Poznałam Bena, czyt. chłopaka Joe, choć się wypiera, Gwilyma, Ramiego i jego dziewczynę - Lucy. Ramiego kojarzyłam już wcześniej, bo zaobserwował mnie na instagramie.
Była to zgrana paczka, dlatego ucieszyłam się, że będziemy się razem bawić na urodzinach Joego.