Zaspana Jo

8 1 0
                                    

Josephine

Otworzyłam zaspane oczy, bo od kilku minut ktoś starał się mnie obudzić, ehh to moja mama.Co ona chce ode mnie o 6 rano? O cholercia! Jest 7:35!!! Zrzuciłam w pośpiechu cieplutką kołdrę na podłogę przy okazji przepadając przez nią, wspominałam, że niezdara ze mnie? Cóż, to teraz juz wiecie... Spojrzałam na moją rodzicielkę w stylu "chciałabym się przebrać, możesz już sobie iść?", ale nie odezwałam się ani słowem.Ona jednak zrozumiała o co  mi chodziło i opuściła moje małe królestwo.Królestwo, w którym panuje wieczny bałagan, taaa.Dziś akurat zaczynał sie mój pierwszy dzień w nowej szkole, tej do której kilka lat temu uczęszczał mój 19-letni brat Louis.Otóż przeprowadziliśmy się 2 lata temu do Liverpool'u z Londynu, lecz wróciliśmy, ponieważ mama rozwiodła się z naszym ojcem.Louis będzie w tej szkole kończył ostatni rok,a później studia.Mama oczekuje od nas bardzo dobrych ocen i chcę się tego trzymać.Wbiegłam prędko do łazienki zakładając jeansową kurtkę Louis', raczej się nie obrazi.Zrobiłam szybki makijaż nakładając jedynie podkład i malując rzęsy.Zabrałam torbę i wyszłam z pokoju trzaskając niechcący drzwiami.

-Ile można czekać? - zapytał zirytowany szatyn wpatrując się w moje nie bardzo szczupłe ciało.

-Wybacz mi, braciszku, ale muszę wszystkich powalić na kolana. - zaśmiałam się rzucając wyprostowanymi włosami na bok jak wszystkie plastiki.

-Jasnee, wszyscy tu zgromadzeni dobrze wiemy co robiłaś 10 minut temu. - wspomniał zerkając na swój iPhone 7.

-Ej! Nikt wcale nie musi wiedzieć. - pieprzony przydupas.

-Uwielbiam jak się sprzeczacie, ale zostało wam mało czasu, idźcie już, do zobaczenia, kocham was. - zapewniła nas matka całując i mnie i Lou w czoło, a następnie opuściliśmy zamieszkany przez nas budynek.

Skierowaliśmy się do białego audi A5 Louis'a i wyjechaliśmy z podjazdu kierując się w stronę szkoły.

-Denerwujesz się? - łagodny głos szatyna obił się o moje uszy.

-Ta, kto by się nie denerwował, ale tylko troszkę... - zapewniłam bardziej siebie niż brata.

-Nie masz czym się denerwować, Jo, wszystko będzie dobrze. - położył rękę na moim kolanie pocieszająco.

-Myślisz, że polubią mnie tam?

-Szczerze? Myślę, że tak, są tam sami wspaniali ludzie, z niektórymi nadal mam kontakt.Trzymaj się mnie i wszystko będzie dobrze. - rzucił spoglądając na mnie chwilowo po czym powrócił wzrokiem na jezdnie.

-Powtarzasz się, ale chodzi ci o to, że mam być takim twoim przydupasem? - zaśmiał się na moje określenie.

-Coś w tym stylu. - odpowiedział już z powagą. -A teraz wysiadaj, bo jesteśmy. - no tak, jesteśmy.

Wysiadłam z zaparkowanego auta starszego brata i dołączyłam do niego.Kierował się w stronę jakiejś grupki uczniów starszych klas.

-Cześć wam. - rzucił uśmiechając się lekko do zapewne swoich starych znajomych.

-O! Hej, Lou-LOUIS?! - dziewczyna podskoczyła i przytuliła karmelowego szatyna.

-Miło cię znowu widzieć Ruth. - zaśmiał się.

-Co ty tu robisz, kolego? - zapytał blondyn jedząc batonika.

-Wróciłem już na zawsze. - przywitał się z kumplem i spojrzał na mnie. -A to moja młodsza siostrzyczka - Josephine, ma 16 lat i jest w tej szkole po raz pierwszy, więc będziemy, zwłaszcza ja zaprowadzać pod klasę i odbierać, a więc Niall, Ruth, Liam, Rita to jest Josie, Josie to Niall, Ruth, Liam i Rita.

-Cześć, miło poznać. - mruknęłam cicho.

-...jaki z ciebie fajny krasnoludek! Zupełnie jak Louis! - bełknął farbowany blondyn śmiejąc się wniebogłosy.

-Zamknij się, Niall! - krzyknęła Rita szturchając blondyna łokciem.

-Lou, kto to? - pociągnęłam za skrawek szarej koszulki starszego brata.

-To Harry styles, ale lepiej nie zbliżaj się do niego. - odparła poważnie Ruth.

-Dlaczego?

-Jest niebezpieczny...


***

Dawno nic nie pisałam, więc oto jest taki śmieć~!

Jest dość krótki, ale tylko dlatego,że nie chce mi się pisać

To do nastepnego~

Paaa

Lots of Love, JuJu

Baby, you're perfect... || H.S.Where stories live. Discover now