Szpital

34 1 0
                                    


Szpital. Niczym nie wyróżniający się szpital, lekarze w białych kitlach, pielęgniarki w morskich nudnych mundurkach. Każdy z nich biegał od sali do sali. Przekazywali sobie tace pełne leków, lekarze podawali pielęgniarkom recepty, wypisy dla pacjentów. Jednak coś wyróżniało to miejsce. Nie było tu drzwi. Pacjenci nie mieli jak wejść czy wyjść. Pacjenci jak i personel w szpitalu pojawiali się w kominkach, wielu z nich korzystało także z teleportacji. Korzystanie z kominków było dla nich niewygodne. Na każdym piętrze znajdowała się wyznaczona przestań do komunikacji. Na pierwsze piętro trafiali czarodzieje z niegroźnych wypadków, na drugim ci którzy eksperymentowali z eliksirami oraz spotkali jedno z magicznych stworzeń, na trzecim lądowali ci którzy już nigdy nie mieli odzyskać sprawności, tak jak rodzice Nevilla. Ostatnie piętro było najgorsze. Tam trafiali ci którzy ucierpieli w pojedynkach, zostali trafieni silnym zaklęciem. Szansa na uratowanie ich była, niewielka ale jednak. Często trafiali także ci z drugiego piętra, eliksiry były bardzo niebezpieczne. Ofiary źle uważonych eliksirów czasami ledwo uchodziły z życiem. Jednak mimo tego, oni i tak mieli więcej szczęścia, niż ci którzy oberwali potężnym zaklęciem. Skutki złych albo silnych eliksirów można było pozbyć się innymi eliksirami, ale rzucone zaklęcia.. Tak, z tym było trudniej. Siła rzuconego zaklęcia często tworzyła blokadę, której nie było można pokonać. Tak było i w tym przypadku. W jednej z śnieżnobiałych sal znajdowała się znana na cały magiczny świat brunetka. Piękna o ślicznych czekoladowych oczach. Siedziała zagubiona, patrzyła na ludzi obecnych w sali, dwie pielęgniarki i młody wyjątkowo przystojny lekarza. Badali i cały czas zagadywali. Czasami zadawali dosyć dziwne pytania. Kazali jej coś wypić, potem wziąć tabletki. Nie wiedziała kiedy opadła na łóżko i odpłynęła w krainę snów. Lekarz odwrócił się w stronę ogromnej czarnej szyby i zrezygnowany popatrzył na nią, po czym wyszedł z sali wcześniej polecając dwóm pielęgniarką wykonanie zestawu badań. Podszedł do czarnowłosego przyjaciela i przesunął ręką po twarzy.

- Przykro mi Harry, ale ona nic nie pamięta. Sam widziałeś jej zaskoczenie. Delikatnie zadawałem pytania, ale ona od razu zaprzeczała. Nie pamięta ostatnich 10 lat, według niej przez te wszystkie lata mieszkała z rodzicami na obrzeżach Londynu. Uczęszczała do dobrych szkół, skończyła architekturę krajobrazu i ogrodnictwo. Stwierdziła, że wylądowała w szpitalu ponieważ była na wycieczce w górach. I przez swoją nieuwagę spadła.

- Nie spadła z żadnej góry, zleciała ze schodów ! – warknął oburzony i zdesperowany Potter mierząc przyjaciela wzrokiem – Musisz coś zrobić Neville, nie możesz jej wypuścić. Masz ją wyleczyć. Ona ma odzyskać pamięć.

- Nie będziemy rozmawiać tutaj, idziemy do mojego gabinetu

Obaj przeszli przez pusty korytarz i weszli do gabinetu. Neville miał zaledwie 22 lat. A osiągnął już dużo. Przyłożył się do nauki i z sukcesami szybko ukończył wszystkie kursy i zdobył posadę magomedyka w Mungu. Usiadł za biurkiem kładąc teczkę z wynikami przed sobą.

- Próbowałem wszystkiego, podałem jej wszystko co mogłem podać. Nawet próbowałem przywrócić jej pamięć z różdżki którą znalazłeś w jej domu. Różdżka tylko mnie zaatakowała – mruknął pokazując oparzenia na dłoniach – Osoba która rzuciła na nią Obliviate musiała być wściekła. Nie chciała by zapomniała o jakimś zdarzeniu, pragnęła by zapomniała o wszystkim. Chciała zniszczyć jej pamięć. W tym momencie nic nie zrobimy Harry, powinniśmy porozmawiać z Kingsleyem. Zdecydować co zrobić z Hermioną i sytuacją w której się znaleźliśmy – powiedział spokojnie i spojrzał na kominek z którego wyszedł sam Minister Magii – Witam Ministrze – Neville wstał i uścisnął rękę Kingsleyowi.

- Witaj Neville, witaj Harry. Powiedźcie mi co się wydarzyło. Co chwilę dostaję nowe wiadomości, sprzeczne informacje – byli Gryfoni spojrzeli na siebie i pierwszy głos zabrał Harry.

Remember youWhere stories live. Discover now