Nowa szkoła [Peter Parker x Shy!Reader]

651 20 7
                                    

Zawsze jesteś taka cicha?

Szkoła. Czyli socjalistyczny zakład karno-opiekuńczy łączący analfabetów, jak zwykle mawiam, to według mniemań wielu jej absolwentów najlepsze miejsce, jakie może nas spotkać.

Osobiście, polenizowała bym nad tą kwestią. Tym bardziej, jak się jest w nowej szkole i tym bardziej jak się jest mną. Mam namyśli nieśmiałą dziewczyną, którą można spłoszyć byle czym, czasami nawet wbrew jej woli. No cóż, taki los i muszę się z tym pogodzić.

Nastała dokładnie godzina siódma trzydzieści sześć. Czyli, zostało mi trochę czasu do pierwszej lekcji. Przekraczając próg szkoły, moim oczom odrazu ukazała się portiernia lub jak na to potocznie mówią "Gawędziarnia babek z niskim wynagrodzeniem".

Niepewnie skierowałam się ku małemu pomieszczeniu i drżącą ręką zapukałam trzy razy do drewnianych drzwi. Nie minęła nawet chwila, a szatniarka prawie zabiła mnie drzwiami. Odsunęłam się w popłochu o dwa kroki wstecz.

Zza rozchylonych drzwi ukazała się wysoka starsza pani w fartuchu i z krzywym uśmieszkiem na twarzy raczyła zacząć naszą konwersację.

ー A ty tu czego? Kluczy się zapomniało do szafki? ー Schyliła się by, być ze mną na równi.

ー A może masz, jakieś najmniej potrzebne pytanie, hm?!ー No świetnie, trafiła mi się szatniarka, stereotypowiec. Spojrzała na mnie z pogardą i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.

ー J-ja nazywam się [Twoje imię] [Twoje Nazwisko]... J-jestem t-tutaj nowa...ー Powiedziałam lekko spuszczając głowę na dół, a moje włosy przysłoniły, całą moją twarz.

Szatniarka, jakby z chwili na chwilę złagodniała i obdarzyła mnie delikatnym uśmiechem, typowej babci.

ー Było tak odrazu mówić, kochanieńka ! ー Zaśmiała się i weszła na chwilę do pomieszczenia by, za minutę wyjść z niego z planem lekcji i kluczami do szafki. Wręczyła mi je i omówiła mi szybko co i jak, chociaż i tak nic nie zrozumiałam.

Po chwili, szatniarka oznajmiła, że ma pracę do wykonania i zostawiła mnie z dezorientacją w nowym otoczeniu. Chwilę obracając kluczyk w ręce, postanowiłam poszukać swojej szafki na własną rękę. Przyglądając się małemu srebnemu przedmiotowi, dostrzegłam na nim numer szafki, 167... Przez myśli przeleciał mi ten numer.

Idąc tak i nie zwracając na nic uwagi, po za kluczykiem poczułam jak zderzam się z czymś... A raczej z kimś, upadłam na podłogę, a z rąk wypadł mi i klucz i plan zajęć dydaktycznych. Spojrzałam przestraszona i zdezorientowana na osobę na, którą wpadłam.

Był to średniego wzrostu chłopak, o brązowych lekko falowanych włosach, które były roztrzepane po jego całej głowie. Wyglądał jak typowy nastolatek, ale zamiast być zły na mnie... Lekko się uśmiechał? Dziwne... Mniejsza, szybko przykucnęłam i cała się drżąc zabrałam się za podniesienie rzeczy, które wyleciały mi z rąk podczas upadku. Chcąc już zabrać druk z planem, zauważyłam jak jego ręką chwyta przedmiot pierwsza.

Spojrzałam na obcego pytająco, a ten przez chwilę przyglądał się papierkowi. A on po przeczytaniu uśmiechnął się szerzej, oddał mi plan do ręki. Po czym dodał.

ー Wygląda na to, że będziemy razem w klasie. ー Wystawił dłoń w geście przywitania i pomocy ze wstaniem.

ー Jestem Peter, Peter Parker, jesteś nowa? ー W odpowiedzi na jego pytanie, pokiwałam tylko głową na tak. Chłopak nagle zaczął swój monolog- a czemu monolog? Bo, pomimo, że interesowało mnie to co Peter mówił, prawie nic nie zrozumiałam *.

Nagle z moich rozmyślań, wyrwało mnie jego pytanie.

ー Woah, jesteś najcichszą osobą jaką dotychczas miałem okazję poznać. ー Poklepał mnie przyjaźnie po barku, po czym szybko dokończył wypowiedź.

ーA! I na dodatek nie poznałem twojego imienia. ー Spojrzał na mnie wymownie, oczekując odpowiedzi.

Po krótkiej ciszy z mojej strony, zebrałam się mentalnie by, dać mu odpowiedź.

ー[T.I], [T.I] [T.N] ー Powiedziałam starając się nie zająkać , ani razu. Chłopak w odpowiedzi uśmiechnął się szerzej, dopiero teraz zorientowałam się, że jesteśmy już pod klasą, w której mamy teraz lekcję.


Nagle, dźwięk dzwonka oznajmiający, że przerwa dobiegła końca, zadźwięczał donośnie. Wszyscy jak jakieś zwierzęta powbiegali do klas, a za nimi szli spokojnie nauczyciele. Jakby, już mentalnie szykowali się na to, co zaraz ma nadejść. Razem z Parker'em weszliśmy jako ostani do klasy matematycznej. W klasie, trwał nie mały harmider, który tylko krzyk pani mógł uspokoić. Tak też się stało, wszyscy zajęli miejsca, takie jakie chcieli. Ja za to, usiadłam sama w przedostatniej ławce przy oknie. Po chwili zauważyłam, jak Peter nie pewnie dosiada się do mnie, widząc jego zakłopotanie skinęłam głową by, się nie krępował.

Chłopak od razu się rozweselił i usiadł obok mnie, po czym zabrał się za wyciągnięcie przedmiotó lekcyjnych.

Może ta nowa szkoła, nie jest taka zła?

×739 słów×

*- Nawiązanie do tego, że w rzeczywistości Tom Holland ma dysleksję (wadę wymowy)

marvel one-shots.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz