Siwa klacz z ciekawością wyglądała ponad białym ogrodzeniem w kierunku padoku. Pastwiska znajdowały się bardzo blisko padoku choć nie graniczyły z nim, żeby konie podczas jazdy nie płoszyły. Pod czujnym okiem trenera tuż przy ogrodzeniu po wydeptanej przez konie ścieżce stępowały zastęp kucyków. Prowadził Żonkil, niski konik z długą karą sierścią, który nie znosił, by ktoś inny jechała przed nim. Na jego grzbiecie siedziała blondwłosa dziewczyny, w wieku około sześciu lat. Cóż siedziała to mało powiedziane, jedną rękę trzymała się przedniego łęku, zaś drugą próbowała utrzymać wodzę raczej wisząc na nich. Prawa noga wypadła jej z strzemienia, zaś lewą stała na palcach. Reszta dzieci radziła sobie nie lepiej. Żonkil, Irys i Lilia zostały dobrane dla dzieci ze względu na łagodne i spokojne usposobienie, a jednak California szczerze współczuła trójce kucyków. Trener, Marek robił w wszystko co w jego mocy, a jednak niewiele to dawało. Dziewczyna siedząca na Żonkilu kompletnie ignorowała jego polecenia. Ta, która dosiadała Irysa próbowała je wykonać jednak tylko piszczała ze strachu i jeszcze mocniej chwytała się przedniego łęku. Zaś Emilka, która jechała na Lilii tylko szarpała za wodze próbując zatrzymać siwego kucyka. W końcu Marek się poddał współczuciu biednym kupcom i kazał wszystkim zsiąść z koni. Miał plan najpierw wytłumaczyć im wszytko w teori, a następnie wziąć każdą z nich po kolei na lonżę. Na to polecenie trójka kucyków posłusznie się zatrzymała jakby oczekując, że pozbędą się zbędnego ,,bagażu" z ich grzbietów. Emilka błyskawicznie zeskoczyła upadając przy tym na ziemię, zaś Frania, czyli dziewczynka siedząca na Irysie próbowała zejść jednak lewa stopa zaklinowała jej się w strzemieniu i Frania zawisła u boku wałacha. Jedynie Agata nie posłuchała trenera. Udało jej się włożyć drugą stopę w strzemię i usiąść lepiej toteż uznała, że ona nie musi zsiadać. Chwyciła mocniej żółty bat i mocno trzasnęła nim w zad Żonkila. Wzmocniła to kopnięciem obu nóg przy czym znów straciła jedno strzemię. Kary kucyk, kompletnie zaskoczony zachowaniem dziewczyny i jednocześnie śmiertelnie przerażony rzucił się przed siebie galopem, który po kilku chwilach zamienił w cwał. Agata z całej siły chwyciła się przedniego łęku i skuliła się w siodle. Po kilkunastu krokach Żonkil nagle wyskoczył w powietrze wyrzucając wysoko zad. Agata przeleciała nad jego szyją i z głuchym hukiem uderzyła o piasek, który zamortyzował upadek.
🌲🌲🌲🌲🌲🌲🌲🌲
Marek kompletnie wyczerpany treningiem i rozmową z rodzicami Agaty znużony odwieszała siodła kucy na wieszaki. Właśnie sięgało o siodło należące do Żonkila kiedy przerwał mu dziewczęcy głos. Podniósł wzrok, który spoczął na średniego wzrostu dwunastolatce. Ma długie, orzechowe włosy, które spięła w dwa warkocze i tego samego koloru oczy. Narzuciła na siebie błękitno-turkusowy T-shirt, czarne bryczesy i sztyblety w tym samym kolorze.
-Pomóc?- głos miała przyjazny, nie żartowała z mężczyzny
-Jasne...- odparł nieco zdziwiony Marek- a ty jesteś...
-Alicja- odpowiedziała dziewczyna jednocześnie chwytając siodło Irysa i podnosząc je do góry- jestem tu nowa, właśnie przyjechałam. Miałam mieć trening za trzy godziny, ale pomyślałam, że może przyjadę wcześniej to poznam konie! Gdzie powiesić to siodło?
Marek właśnie przypomniał sobie, że miał mieć dzisiaj trening z kimś nowym. Miał nadzieję, że pójdzie lepiej niż na pechowym treningu trójki sześciolatek.
-Na piątym drążku od lewej- odpowiedziałam i po chwili dodał- możesz jeździć na Californii. To ta wysoka, siwa klacz z warkoczykami. Stoi na pastwisku przy polu kukurydzy.
-Jasne!- uśmiechnęła się Alicja kiedy uporała się z siodłem Irysa-mogę coś zrobić wcześniej?
Marek przez chwilę się zastanawiał czy może powierzyć dziewczynie sprawę, o której myślał. W końcu uznał, że tak. Alicja sprawiała wrażenie, miłej, uczynnej dziewczyny, która szczerze kocha konie.
-W tamtym boksie- tu trener wskazał ręką boks mieszczący się niedaleko wejścia do stajni- stoi kary kucyk, Żonkil. Przed chwilą miał trudny trening, a ja jeszcze nie zdążyłem się nim zająć- przez chwilę myślał czy nie wytłumaczyć dziewczynie co dokładnie ma zrobić, jednak po chwili uznał, iż nie jest to koniecznie
Alicja pokiwali głową i zniknęła na chwili, by wrócić z żółtym kantarem wiszącym na wieszaku Żonkila. Kiedy zbliżyła się do wskazanego boksu kucyk cofnął się lekko. Wyglądał na przestraszonego. Dziewczyna zastanawiała się co mu się stało na treningu. Odblokowała zamek i wślizgnęli się do boksu. Kucyk zarżał cichutko, niepewny jakie zamiary ma Alicja. Ta spuściła wzrok i cicho przemawiając doń podeszła do Żonkila. Założyła kupcowi kantar i trzymając go wyprowadziła konia z boksu. Przypięła go do uwiązów z każdej strony po czym zajęła się czyszczeniem. Starannie rozczesała jego sierść przy pomocy zgrzebła, zwracając przy tym uwagę na plamy potu na bokach kuca i białkach oczy, które czasem pokazywał Żonkil. Kiedy przyszła pora na usunięcie kurzu i pyłu, Alicja głaskała kuca szczotką po łbie i nogach do kiedy konik nie odprężył się i przestał okazywać oznaki strachu. Następnie dziewczyna wyczyściła mu kopyta, które Żonkil posłusznie podawał. Grzywa i ogon zostały starannie rozczesanie przy użyciu szczotki do ogona. Następnie Alicja odpięło oba uwiązy i chwytając kuca za kantar wprowadziła go z powrotem do boksu. Uznała, że zdejmie kantar z łba kucyka, więc Żonkil będzie miał pełną swobodę. Kuc błyskawicznie doskoczył do żłobu i zaczął starannie przeszukiwać go z nadzieją na zagubione ziarna owsa. Dziewczyna po spojrzeniu na zegarek, stwierdziła, że należy już iść i zająć się Californią. Klacz znalazła tam gdzie mówił jej Marek. Poznała ją po maści i długich warkoczykach opadających na prawą stronę. Uśmiechnęła się patrząc na lewe ucho skierowane w jej kierunku. Sprawiała wrażenie jakby po prostu spokojnie sie pasła, a jednak jej uwaga była pochłonięta nową osobą, wpatrującą się w nią. Dziewczyna pewnie ruszyła przed siebie, nie idąc jednak zbyt prędko, aby nie spłoszyć klaczy. Starała się również nie sprawiać wrażenia niepewnej i zagubionej. Kiedy zbliżyła się wystarczająco California uniosła łeb i spojrzała na dziewczynę uważnie. Alicja powoli wyciągnęła ręką dając jej tym samym oswoić się z obecnością dziewczyny. Klacz trąciła lekko wyciągniętą dłoń i w tym samym momencie serce dziewczyny podskoczyła gwałtownie. Dotyk chrap klaczy... były takie miękkie. Niemal czuła jakby przepływał przez nią prąd, a jednak to uczucie było takie przyjemne... Delikatnie pogłaskała Californię po czole odważając się spojrzeć jej w końcu w oczy. Miały ładny orzechowy odcień, wyrażały inteligencję i jakby... zaufanie? Nagle Alicja poczuła się jakby była we śnie. Tak bardzo nie chciała się obudzić, pragnęła, by to okazało się rzeczywistością...
CZYTASZ
Niezwykłe Marzenia
Short StoryNiezwykłe marzenia zupełnie zwyczajnego konia... a może niezwykłego.... California jest klaczą skokową w małej rekreacyjnej stadninie. Zawsze marzyła o czymś innymi, a jednak życie sportowego konia ją przeraża. Nudzi ją codzienna, nieprzerwana rutyn...