Alicja podciągnęła popręg pod brzuchem Californi i była już gotowa. Za około dziesięć minut miał zjawić się trener, więc dziewczyna miała jeszcze trochę czasu. Dopiero teraz miała szansę dokładniej przyjrzeć się klaczy. Miała ładną, zgrabna sylwetkę i mocno zarysowany zad. Pod lśniące w promieniach słońca sierści w kolorze mleczno-białym widać było mocne, twarde mięśnie. Kopyta miała błyszczące, dzięki codziennym zabiegom wzajemnych, były również starannie przypiłowane.
Na dość długą szyję spadały kaskady siwej grzywy związane w ciasne, długie warkoczyki. Łeb miała zgrabny, ale nie za mały. Jej oczy, mieszanka koloru orzechowego z czekoladowym błyskały energią i inteligencją. Zachowywała się w stosunku do Alicji ufnie, ale wciąż była czujna. Dziewczyna pogłaskała ją po aksamitnym pysku, a klaczy odwdzięczyła jej się trąceniem łba i cichym pasrknięciem. Po chwili rozległo się skrzypnięcie i furtka prowadząca na padok otworzyła się. Do środka weszła wysoka dziewczyna ubrana w czarne bryczesy i niedbale założony czerwony T-shirt z napisem ,,Never give up". Na stopy włożyła lekko ubłocone bryczesy i sztylpy w podobnym stanie. Długie płomienno rude włosy związała w wysoką kitkę, jedynie pojedyńczy kosmyk wysunął się i opadał na ładną twarz usłaną piegami. Za nią szedł wysoki gniady ogier, na oko Alicja mogła stwierdzić że ma może cztery-pięć lat. Miał sporą, białą strzałkę na czole i duże orzechowe oczy. Grzywa, długa i bujna opadała swobodnie na długą szyję. Sylwetkę miał szczupłą, a umięśniąną, zad mocno zarysowany. Jego sierść miał błyszczącą i mocno czekoladową. Na grzbiet zarzucono mu turkusowy czaprak, a na nim leżało lśniące czarne siodło. Ogłowie miała w kolorze siodła, zaś ochraniacze były turkusowe. Ogier nerwowo stąpał u boku dziewczyny kiedy ta zamykała furtkę. Ewidentnie tryskał energia, jak na młodziaka przystało. Dziewczyna prowadząc konia podeszła do Alicji i zatrzymała ogiera.-Cześć! Jestem Mary, a ty?- przywitała się, głos miała przyjazny, z pewnością nie nabijała się z Alicji
-Alicja- odparła dziewczyna, czując, że jej mięśnie się spinają. Kontakty z osobami w podobnym do niej wieku nigdy nie orzychodziły jej łatwo
-To jest Sanskryt- ciągnęła Mary wskazując ruchem głowy ogiera
-Californi chyba nie muszę Ci
przedstawiać!- zaśmiała się Alicja, w końcu jeśli dziewczyna jeździła tu dosć długo, a nie wyglądała na nowicjuszkę znała wszystkie konie z tej stadniny-Raczej nie!- odparła Mary- widać, że Cię polubiła!
Zaskoczona Alicja spojrzała na klacz.
Wcześniej tego nie zauważyła, ale rzeczywiście, California spoglądała na nią radośnie i co chwila strzygła uszami w stronę dziewczyny. Przez chwile nie wiedziała co odpowiedzieć, jednak Mary wybawiła ją z opresji.-Marek pozwala nam się rozgrzewać jeszcze przed lekcją, więc możemy już wsiadać!
Już wcześniej Alicja zauważyła, że Mary ma opuszczone strzemiona, więc musiała to zrobić podczas siodłania. Teraz obie podciągnęły się na siodła, przerzucając nogę nad łękiem. Kiedy tylko Alicja usiadła w siodle poczuła, że California się ożywia. Zebrała wodze po czym ścisnęły boki klaczy łydkami jednocześnie dając jej sygnał udami. California ruszyła przed żwawym energicznym stępem, z wysoko uniesioną szyją i postawionymi uszami. Przed nimi Sanskryt próbował zakłusować i wyrywal do przodu, ciagnąc za wodze. Jednak Mary skutecznie mu to uniemorzliwiła i po chwili ogier się uspokoił. Alicja od razu zauważyła, że dziewczyna doskonale siedzi w siodle i idealnie zgrała się z koniem. Ze względu na uczucie jakie błyszczało w oczach zarówno Mary jak i Sanskryta ilekroć na siebie nie spojrzeli, nie była to dziwna rzecz. W końcu musieli spędzać ze sobą mnóstwo czasu. Zrobili jeszcze dwa okrążenie, przy okazji kręcąc wolty, koła, zmieniając kierunek, zatrzymując się i ponownie ruszając, kiedy na padok wszedł Marek. Obie dziewczyny pochłoniete jazdą nie zauważyły trenera zanim nie zamknął za sobą furtki, która lekko skrzypnęła. Kiedy Alicja usłyszała dźwięk zamykanej furtki, niemal podskoczyła w siodle. California tylko machnęła lekceważąco ogonem, jakby od zawsze wiedziała, że Marek tam stoi. Alicja spojrzała pytająco na Mary, która jednak już skierowała Sanskryta w stronę trenera i patrzyła koleżance w oczy. Dziewczynka ścisnęła łydkami boki Californi popędzając ją i podążyła za Mary. Kiedy obie stanęły obok siwbie przed trenerem, ten pokrótce wytłumaczył im co mają zamiar dzisiaj robić. Z racji tego, że konie były już rozgrzane mogli od razu przejść do ciekawszej części treningu. Marek ułożł im drążki na środku ujeżdzalni i mieli je po kolei pokontwać. Pierwszy jechał Sanskryt, ogier zrobił jedno okrążenie sprężystym kłysem, przy czym przy zakłusowaniu wierzgnął lekko, zanim płynnie przeszedł do galopu i najechał na drążki. Alicja od razy zwróciła uwagę na doskonały półsiad Mary i grację z jaką Sanskryt przejech przez drążki. Kiedy ogier pokonał ostatni drążek przegalopował jeszcze kilka kroków zanim zwolnił do kłusa i w końcu do stępa. Gdy odjechali od drążków Mary poluźniła mu wodze i poklepała go po gniadej szyi. Sanskryt w odpowiedzi zarzucił łbrm i parsknął radośnie. Alicja ścisnęła boki Californi i dała jej sygnał biodrami, a kiedy klacz ruszyła leniwym stępem zacmokała i dała jej lekkiego bata w łopatkę. Siwka w odpowiedzi przeszła w kłus, ładnie wyginając szyję i podnosząc wysoko nogi. Dziewczyna, mimo że w czasie rozgrzewki kłusowała już na klaczy nie mogła opanować uczucia, że to najprzyjemniejszy kłus w jej życiu. Po połowie okrążenie Alucja przyłorzyła mocniej łydkę i California posłusznie zagalopowała prychając cicho. Poruszała się lekko i płynnie. Nie drobiła jak większość koni, ale od razu wyciągnęła krok stawiając ładne, długie foule. Alicja przeszła do półsiadu skracając lekko wodze i dala klaczy sygnał do skrętu. California wykonała ładny zakręt nie szarpiąc za wodze i najechała prosto na drążki. Przejechała przez nie gładko parskając cicho przy ostatnim drążku. Kiedy Alicja usiadła w siodle zaciskając kolana na bokach klaczy i nieznacznie pociagnęła za wodze, klacz od razu gładko przeszła do kłusa, a następnie do stępa. Dziewczyna, zadowolona pogłaskała ją po szyi. California zarżala radośnie potrząaając łbem, a jej grzywa opadła kaskadami na szyję.
-Ładnie- pochwalił je trener pdchądząc do koni- jednak przy zakłusowaniu Sanskryt nie powinien wierzgać, daj mu nieco luźniejsze wodze w czasie zmiany kroku, ale muszą być ciągle napięte.
Mary skinęła głową, krzywiąc się przy tym lekko.
-Dobrze, teraz chyba możemy przejść do skoków- stwierdził Marek idąc do miejsca gdzie były położone przeszkody
Na początek ustawił dwie nieskie cavaletti pośrodku ukeżdżalni. Tak jak wcześniej pierwszy miał jechać Sanskryt. Gniadosz tym razem nie miał problemów z zakłusowaniem i równie gładko przeszedł do galopu. Równym tempem zbliżył się do przeszkody i wybił się mocno odpychając się tylnymi nogami od piaszczystego podłoża. W czasie lotu zgrabnie podwinął pod siebie przednie nogi i wyciągnął umięśnioną szyję. Mary prezentowała się równie dobrze, siedziała w ładnym półsiadzie i oddała wodze Sanskrytowi w czasie skoku. Wylądowali gładko po drugiej stronie odbijając się lekko kopytami od piasku i zwolnili do kłusa, a następnie do stępa.
CZYTASZ
Niezwykłe Marzenia
Short StoryNiezwykłe marzenia zupełnie zwyczajnego konia... a może niezwykłego.... California jest klaczą skokową w małej rekreacyjnej stadninie. Zawsze marzyła o czymś innymi, a jednak życie sportowego konia ją przeraża. Nudzi ją codzienna, nieprzerwana rutyn...