Tom I Rozdział II

3 1 0
                                    

Uwaga!
Mam do was prośbę, czy ktoś mógłby zrobić mi okładkę do tego opowiadania byłabym do zgodnie wdzięczna.

-Panienko pora wstawać.-dziewczyna usłyszała znajomy głos

-Sebastian daj mi spać, nie idę do szkoły, więc daj mi spać...

-Jeżeli panienka nie chce chodzić do szkoły, to ja będę panienki nauczycielem.

-Co!? Nie... Nie wyrażam na to zgody.

-Niestety, ale jeśli chodzi o sprawy etykiety i nauczania, moje zdanie pozostaje niezmienne.

-Po co mi etykieta. To nie jest XIX wiek. Nie dość, że uwięziłeś we mnie duszę swojego panicza z ery wiktoriańskiej i prawie za każdym razem mam jego wspomnienia to jeszcze każesz mi się uczyć.-zakryła twarz poduszką

    Kamerdyner podszedł w jej stronę zabierając pościel. Dziewczyna, aż się wzdrygnęła. Podkurczyła do siebie nogi z zimna.

-Sebastian oddaj mi pościel!

-Nie mogę wyrazić na to zgody.

    Otarła oczy, spotykając jako pierwsze czerwone tęczówki lokaja. Ciary ją przeszły gdy poczuła na karku jego oddech.

-Proszę wstawać..., my lady.

-Dobsz już ruszam dupe bo z tobą się inaczej nie da.

-Panienko słownictwo.

-Lokaju maniery.-mruknęłam przedrzeźniająco

-Mówiła coś panienka?

-Nie... Co na śniadanko?

-Na śniadanie przygotowałem bułki z dżemem, herbatę miętową
i ciastka maślane.

-Hmm... No dobrze. Co dziś robimy?

-Jak mówiłem lekcje panienko...

-Huh? Muszę...?-włożyła bułkę do buzi

-Tak musi panienka.-odpowiedział przekornie

-A ile? Godzin?

-Zobaczymy jak panienka sobie poradzi.-momentalnie w jej głowie pojawiło się wspomnienie Ciela gdy pan nauczyciel bił go linijką

-Ale, nie będziesz mnie bić linijką, jak Ciela?

-Nie mogę tego zapewnić.

-No ej, ja ciebie nie oblewałam po rękach herbatą.-wypiła napój-Ale...-przeciągnęła się-Nich ci będzie... Tylko się ubiorę się, a teraz wynocha mi z tąd!-wyszedł

    Dziewczyna pomyślała chwilę. Może źle zrobiłam podpisując z nim kontrakt? Z tamtego obżydliwego domu przeprowadziłam się do pięknej willi, jednakże..., cały czas czuje jakby czegoś mi brakowało. Niby mam idealnego kamerdynera, który zajmuje się domem, kuchnią, ogrodem i przygotowaniami dla gości, jednak brak mi takiej swobody. Przy jego towarzystwie trzeba uważać na wszystko.
    Czerwono włosa podeszła do szafy wyciągając rzeczy na dziś. Czarną luźną bluzkę i krótkie spodnie, oraz podkolanówki w tym samym kolorze. Na bosaka podeszła do lustra robiąc z włosów niestarannego koka i wyszła z pomieszczenia po schodach.

-Panienko...-usłyszała jak zwykle poważny ton kamerdynera, odwróciła się do niego przodem-Proszę założyć buty.

-Nie przesadzaj jest środek wiosny, nic mi nie będzie, astmy nie dostanę.

-Moim obowiązkiem jest dbanie o panienki zdrowie.

-Nie marudź.-syknęła, nie będzie mi rozkazywał-Czy to ja jestem twoim psem, chyba coś ci się pomyliło.-wyczedziła przez zęby

Czarna Dusza [Kuroshitsuji] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz