【13】

113 22 6
                                    

⎯  Nie ociągaj się tak.- Warknął do mnie mężczyzna, ciągnąc za sznur, który był obwiązany wokół moich nadgarstków.

Nic nie mówiąc szłam przed siebie, tak jak mi kazali. Nie miałam sił na nic. Czułam się, jakby ktoś wyssał mi całą życiową energię. Czułam się bezradna, zagubiona, bezsilna. Matka miała rację, takie życie nie jest dla mnie. Myślałam, że dam radę przetrwać w tym okrutnym świecie, że będę taka sama jak dziadek. Przewyższyłam swoje oczekiwania.

Przez moje zamyślenie nie zauważyłam, że wszyscy przerwali wędrówkę, przez co wpadłam na plecy pirata stojącego przede mną. Delikatnie wysunęłam się w bok, będąc ciekawą dlaczego marsz został przerwany. Jak się okazało, most przed nami, który prowadził na drugą stronę wyspy był zerwany.

⎯  Co teraz zrobimy kapitanie?- Zapytał jeden z piratów, który stał najbliżej Marcus'a.

⎯  Cóż, to chyba oczywiste, że trzeba znaleźć inny sposób dostania się na drugą stronę.- Warknął do młodego kamrata. Kapitan Marcus odwrócił się do załogi, gromiąc ich wzrokiem. ⎯  Na co czekacie? Znaleźć mi inną drogę!- Warknął głośno, tym razem tak, że aż ciarki przeszły przez moją skórę.

Część załogi jak oparzona rozproszyła się w róże strony wyspy szukając drugiej drogi, która pomoże dostać się na drugą część wyspy. Tym czasem pozostali czekali wraz ze swoim kapitanem.

⎯  Skarbie, nie smuć tak. Ze smutkiem Ci nie do twarzy.- Zwrócił się do mnie kapitan, a jego twarz dekorował łobuzerski uśmiech. Prychnęłam cicho na jego komentarz, wbijając wzrok w ziemię. Poczułam odruch wymiotny oraz szybsze bicie serca, gdy jego dłoń spoczywała na moim policzku. Czułam obrzydzenie do tego człowieka.

⎯  Nie masz prawa mnie dotykać.- Warknęłam odchylając głowę w tył. Mężczyzna zaśmiał się słysząc mój komentarz przepełniony nienawistnym jadem.

⎯  Oh, [Imię]. Wydaje mi się, że czujesz nienawiść do mojej osoby.- Powiedział z udawanym smutkiem. Zacisnęłam szczękę ze zdenerwowania. Jak on śmie tak się do mnie zwracać? Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że pałam do niego nienawiścią, przez to co zrobił.

⎯  To chyba oczywiste!- Krzyknęłam, będąc przepełniona złością.

⎯  Słonko, nie unoś się tak. Złość piękności szkodzi, a tego byśmy nie chcieli prawda?

⎯  Zamknij się!- Wyrwałam się do przodu, jednak ciągnięcie za sznur zahamowało mój ruch.

Mężczyzna zmniejszył naszą odległość, łapiąc agresywnie w swoją dłoń moje policzki. Jęknęłam niemo, czując zaciskające się palce na mojej szczęce.

⎯  Słuchaj smarkulo.- Warknął wprost do mojego ucha. ⎯  Lepiej się uspokój i nie rób kłopotów. Chyba, że chcesz się spotkać z ukochanym Ernset'em.- Zaśmiał się złowieszczo. Na wspomnienie imienia mojego dziadka, poczułam napływające łzy.

Mężczyzna odsunął się, uśmiechając się złowieszczo. Widocznie był zadowolony z tego, do jakiego stanu mnie doprowadził.

Po chwili, w oddali było słychać czyjś krzyk.

⎯  Kapitanie! Znaleźliśmy drogę prowadzącą do podnóży góry.- Zasalutował, gdy znalazł się przy swoim dowódcy.

⎯  Świetnie! Jednak się do czegoś nadajecie.- Powiedział drwiąco. ⎯  No panowie, ruszcie te leniwe dupska i ruszamy dalej!- Zwrócił się do załogi

Już po chwili wznowiliśmy wędrówkę, kierując się w dół góry, przez gęste zarośla.

「Pirate!Spain x Reader」Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz