Tykanie szkolnego zegara zaczynało działać niemal usypiająco, kiedy po ponad dwudziestu minutach jakże interesującej lekcji o pochodnych węglowodorów nauczycielka ani na chwilę nie przerwała swojego monologu. Gdyby tylko wiedziała, że Peter Parker, który aktualnie wpół leżał na ławce potrafił opracować płyn sieciowy, chemia stałaby się o wiele bardziej interesująca i może nie zanudzała połowy uczniów zaraz po wejściu do klasy.
Jego zmysły wyczuliły się tylko na jednostajne 'tik-tak' , a brązowe oczy nie schodziły z tarczy zegara, śledząc każdą, mijającą minutę. Co jakiś czas zapisywał usłyszane zdania, od niechcenia zapełniając strony zeszytu chemicznymi notatkami, chociaż tak naprawdę ten przedmiot znał na wylot, a węglowodory czy inne takie nie były dla niego żadną nowością. I właśnie dlatego wszelkie lekcje ścisłe stanowiły prawdziwą katorgę, chociaż powinien cieszyć się, że nie ma zaległości. Tylko szkolnych problemów brakowało mu w napiętym grafiku Spider-Man'a.
Ned siedział obok, jednak w przeciwieństwie do Petera, chemia stanowiła dla jedną, wielką czarną magię, co można było łatwo wywnioskować z jego wyrazu twarzy. Tylko ten przedmiot ich dzielił.
Parker zmarszczył brwi, czując jak telefon wibruje mu w kieszeni spodni, ale nie przejął się tym zbytnio, zakładając, że to ciocia May. Zaraz potem komórka zadzwoniła ponownie.- Peter, jaki będzie rezultat spalania całkowitego? - Głos nauczycielki wyrwał go z zamyślenia i w ostatniej chwili schował telefon z powrotem. Popatrzył na tablicę, próbując wyglądać na całkowicie zainteresowanego tematem, który wałkowali już od kilku dni.
- Powstanie dwutlenek węgla i woda - odparł szybko, a nauczycielka skinęła głową, wyraźnie zadowolona z odpowiedzi, po czym wróciła do prowadzenia lekcji.
Peter odetchnął, sięgając po komórkę raz jeszce. Jego oczy rozszerzyły się w zdziwieniu, gdy na nieco potłuczonym ekranie wyświetlił się nie kto inny jak "Happy Hogan". Odrzucił połączenie tylko ze względu na lekcję, ale lista tych nieodebranych była dosyć długa. Nie minęło kilka sekund, a powiadomienie o nowej wiadomości ukazało się u góry wyświetlacza.
- Nowa misja? - zapytał nagle Ned, znikąd pojawiając się tak blisko. Peter nie odpowiedział jednak, odblokowywując telefon poprzez szybkie wpisanie pinu. Zabezpieczenia przede wszystkim. Zwłaszcza jak ma się w kontaktach Tony'ego Starka.
Od: Happy Hogan
Oddzwoń.
Stawianie kropki na końcu zdania w sms'ach zazwyczaj nie znaczyło nic dobrego. I wyglądało raczej poważnie.
- Muszę iść - powiedział szybko i zanim Ned zdążył cokolwiek powiedzieć, ręka Parkera zawisła w powietrzu. Pod ławką już trzymał plecak, z dość wyjątkową zawartością. Nie każdy poza książkami nosi w nim strój zaprojektowany przez Iron-Mana.
- Tak, Pete?
- Mógłbym iść do toalety?
~***~
Toaleta. Dobre sobie. Czym jest lekcja chemii w porównaniu do nagłego telefonu od doradcy Anthony'ego Starka, który wyraźnie prosi o pomoc? No cóż, może zacznijmy od tego, że Stark nigdy nie prosi. A już na pewno nie o pomoc. O kawę co najwyżej.
Dlatego też Peter właśnie przytwierdził plecak do ściany, po czym wciskając się w czerwony strój, obrał wskazany mu przez Happy'ego kierunek.
Im bliżej był, tym mniej martwił się, że nie trafi. Wybuchy i wycie syren policyjnych było słyszalne już dobre dwa kilometry wcześniej, więc huśtał się swobodnie z jednej sieci na drugą, mijając kolejne budynki niewielkiego miasta. Avengersi w Queens, no tego jeszcze nie było. Już na samą myśl tym, jak śmiesznie to brzmiało, uśmiech sam wpełzł mu na usta. Iron-Man, Kapitan Ameryka (z tego co pamiętał po misji w Berlinie przestał drzeć z Tony'm koty) i Bóg wie jeszce kto, działali w jego szarej strefie - to było tak dziwne, że aż niedorzeczne, ale postanowił w to nie wnikać głębiej tylko skupić się na zadaniu.