Rozdział 1.

40 5 5
                                    

Coś, czego unikam.


Co prawda od tragicznego zdarzenia minęły już dwa lata, jednak nadal mam problemy z pogodzeniem się z sytuacją. Jutro mam do wykonania kolejne zadanie, od kolejnej zranionej dziewczyny.

Z pozoru jak myślę jestem zupełnie normalna, umiem być wszystkim i niczym, moja tajemniczość zabija tu każdego zagłębiającego się w moją duszę. Mam jedną typową zdolność, uwodzę każdego jeśli tego chcę, mszczę się od dwóch lat i dalej mi nie wystarcza. Moja praca jest idealna dla mnie, pokochałam ją od jej samych początków, a moje "przyjaciółki'' codziennie dają mi to jasno do zrozumienia.

Wszystkie dziewczyny zgłaszają się do mnie z jednym, chociaż nie jestem sławna ze swojej pracy. Nikt nieodpowiedni jej nie zna, czy jestem mordercą?

Owszem, ale wiedzą o tym nieliczne osoby, morduję codziennie...psychicznie i fizycznie. Obecnie najbardziej przyjaźnie się z moimi małymi dziewczynkami, którym kiedyś pomogłam, jest to Luna, Mary i Veronika. To im najbardziej ufam ze swojej całej załogi.

Jest nas wszystkich 26.

- Dema, jakie jutro masz zadanie?

Usłyszałam głos Luny.

- Jakiś bad boy z szóstki.

- Imię i nazwisko, po proszę.

- Fabian jakiś tam.

- Nie gadaj...

- Raczej ty nie gadaj, znasz go?

- No oczywiście, on jest okropny, Dema!

- Nie przesadzaj.

Zbyt często słyszałam te słowa, więc byłam tym faktem niewzruszona. Wszyscy chłopacy, których do dziś zniszczyłam nie byli lepsi.

- Dużo o nim słyszałam.

- Ja również Luno, zawołaj Mary.

- eh, okej.

Wiedziałam co przygotować i co zrobić. Nie wiedziałam tylko skąd kojarzę tego chłopaka, był mi dziwnie znajomy, aż tak że na myśl mi przychodziła jedna rzecz. Zajrzeć do pamiętnika ''łamaczy serc''

Zaczęłam go prowadzić od kiedy tylko podjęłam swoje zadanie po utracie mojej przyjaciółki. Angela to była jedyna osoba, która rozumiała moją sytuację. Był to czas, w którym przeszłam wielkie załamanie. Do dziś żyję życiową depresją. Nikt nie wie i nie zna mojego życia, ale wszyscy wiedzą, że jestem zdolna do wszystkiego.

Mary i Luna, modlą się aby dożyć momentu gdy dowiedzą się od czego zaczęła się moja potęga, to co teraz tworzę, to co robię...Moje burzliwe humory, mieszanka złości i nietypowa postawa. Mogę udawać wszystko, pomijając martwą naturę. Niby się uczę, a dokładniej jestem na niemal na bardzo trafionych studiach, których nienawidzę.

To co niosę ze sobą w życiu przerasta nie tylko i mnie, ale moje każde ''ja''.

Codziennie zamyślałam się w bardzo nieinteresujący sposób, moje myśli krążyły wokół wszystkiego i niczego, lecz wyrwało mnie mocne szarpnięcie.

- Wszystko przygotowałam.

Widziałam przenikający przeze mnie wzrok Mary, spojrzałam na nią, a ona się uśmiechnęła.

- Merci.

Wstałam i z drwiącym uśmiechem ukłoniłam się przed dziewczyną.

- Czy ty kiedykolwiek powiesz ,,Dziękuję'' po polsku?

- Wątpię.

Puściłam jej oczko i wyszłam na balkon ze swoim pamiętnikiem.

Szybko znalazłam i dowiedziałam się skąd kojarzyłam tego pewnego Fabiana, przyczynił się do czegoś, czego nigdy ich całej spółce nie wybaczę.

I wszystko wróciło, wszystko to czego tak bardzo nie chciałam, czyli...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam moich drogich XD.

eeeee, pisać czy to ciągnąć dalej.

451 słów, wiem, mało.

aghhhahahhahahaha możecie głosować, wymagam tego od ''was''

meh...

Odrazu, dziekuje mojej mamie pomogla mi z tytulem, oraz Zuzi która dodała "Pani" do tytulu i Gabrysi, ktora pomogla mi wybrac z dwoch propozycji.

,,Pani Modliszka"Where stories live. Discover now