Rozdział 3.

15 3 2
                                    

            Twoje niedoczekanie.

Była 03:32, a ja nadal nie mogłam zasnąć, leżąc i patrząc w sufit w sobie miałam pustkę. Jedyne o czym myślałam to o tym, że kolejna noc będzie nie przespana i znów mnie wywalą z zajęć, za brak jakiejkolwiek aktywności nie tylko fizycznej. Wiem, że jak będzie się to zbyt często powtarzać wydalą mnie z powrotem do liceum, a tego tym bardziej nie chcę.

Zawsze w szkole byłam najlepsza, zdawałam wszystko bez żadnego problemu i tym stawałam się nienawidzonym kujonem, mimo że mój charakter zupełnie do tego nie pasował, albo to ta "idealność" w nauce nigdy do mnie nie pasowała. Po jakimś czasie liceum dobrze zaprzyjaźnione z pewnym akademikiem zaproponował mi już wtedy podejść do egzaminów w wieku 15 lat aby zacząć naukę na studiach. Oczywiście dostałam się bez potrzeby podchodzenia do egzaminów po raz drugi. I tak oto dziś 16-latka jest na pierwszym roku studiów, a bardziej kończy już ten rok. Niestety bardzo możliwe jest to, że znowu trafię do liceum, mimo że do innego wcale mnie to nie cieszy.

Ten akademik również nie jest jakiś, wymarzony...
Jakby już mnie wydalili to pewnie do 14, to takie liceum ogólno kształcące, bynajmniej tak mi mówiła Mary, która tam chodzi, podobno zjebanie normalna szkoła.
Wolałabym tam iść niż do jakiejś randomowej.
Przynajmniej będzie jakaś normalna tam osoba, której w 90% ufam.
Nagle usłyszałam trzask dobiegający z pokoju obok.
Wstałam i wyszłam na korytarz.
- Tam coś było, przysięgam!
Wybiega Mary z pokoju, patrząc mi w oczy.
- O kim ty mówisz?
- K-Kamil...
- Dziewczyno jesteś pewna, ze to nie objawy wspomnień?
- Tak! Widziałam go żywego, o-on tam jest!
- Mary przesadzasz...
Podchodzę do niej i ją przytulam.
Płakała.
- Możesz u mnie spać jeśli chcesz...
- A mogę z tobą?...
Zaskoczyło mnie to.
- Tak, oczywiście.
Zgodziłam się, nie okazując zaskoczenia.
- Dziękuję!
Objęła rękami moją szyję, wtulając twarz w moją koszulę.
- To chodź, jestem pewna, że rano „zjawy" już nie będzie.
Wzięłam dziewczynę za rękę i ruszyłam z powrotem do pokoju.
Nie rozumiałam dlaczego dopiero po tak długim czasie ma takie objawy, to było ok. 8 miesięcy temu. Chyba po prostu nie wiem czegoś, co powinnam wiedzieć i się tego dowiem, nie chcę by moja przyjaciółka cierpiała.
Później już nie miałam problemów z zaśnięciem, zanim zdałam sobie z tego sprawę, odpływałam w krainę Morfeusza.

RANO.

Obudziłam się o 11, Mary już nie spała nie zauważyła, że już nie śpię za to ja zauważyłam co robi. Była w stanie krytycznym, na codzień to maskowała, teraz to zrozumiałam.
Kobieta się nie pozbierała po strasznej zdradzie swojego byłego chłopaka. I mimo, że się go pozbyłam to dziewczyna niesamowicie cierpi, dziwnie źle się z tym czuję, jakby to samo przełamywało nie tylko i jej serce na pół, ale i moje.
Nie czekałam dłużej, wiedziałam że im szybciej mi to wyjaśni tym lepiej będzie dla nas obu.
- Powiesz mi dlaczego to tak maskujesz?
Mary nie spodziewała się tego, że od pewnego czasu ją obserwuję. Z westchnięciem wlepiła wzrok w podłogę.
- Przepraszam, nie chciałam abyście się martwiły, a szczególnie ty...
- Wiesz dobrze, że chowając to, jeszcze bardziej będziesz się w to zapadać i coraz gorzej się z tym czuć, prawda?
- No tak, pewnie czekasz na wyjaśnienia...Proszę nie bądź zła.
Podeszłam do niej kucając przed krzesłem i opierając ręce na jej kolanach.
- Hej! Nie będę i nie jestem. Po prostu martwi mnie to, że zamykasz to w sobie.
- No dobrze, masz rację, powinnam była Ci o tym powiedzieć.
- A teraz wyjaśnisz mi co się dzieje?
- Od jakiegoś czasu, znowu wszystko wraca. Ciągle mi się śni tamta sytuacja, mam koszmary i wydaję mi się, że go widzę... To mnie przerasta!
Znowu płakała.
- To przejdzie, staraj się o nim nie myślec. Jak chcesz możesz u mnie na jakiś czas spać, jeżeli miałoby Ci to pomóc, chętnie Cię tu ugoszczę.
Uśmiechnęłam się do Mary i podałam jej rękę.
- Z czego pamiętam, miałaś iść po wino. Mogę się przejść z tobą.
- Tak, wydaję mi się, że byłoby mi przyjemniej gdybyś mogła mi towarzyszyć.
Ugięła swoje wargi w lekkim uśmiechu, a ja wytarłam palcami jej mokre policzki od łez.
- To na co czekasz? Idziemy!
Mary wyszła i poszła się ubrać, ja również stałam przed szafą zastanawiając się co ubrać. W końcu zdecydowałam się na normalny strój, bielizna, szara bluza z wzorem tęczy wokół pasa  oraz zwykłe czarne leginsy i do tego biało-czarne trampki, które były na dole przy drzwiach wejściowych.
To chyba oczywiste, że nie będę chodzić w domu w butach, w których chodzę normalnie po dworze.
Leżąc na łóżku i rozmyślając, usłyszałam otwierające się drzwi od mojego pokoju. Natychmiast wstałam do pozycji siedzącej.
- Możemy iść?...
W progu stała brązowooka szatynka (czyli Mary).
- Taak, już idziemy.
Zerwałam się z łóżka i wyszyłam na korytarz, schodząc już na dół gdzie na blacie siedziała Veronika jedząc kanapkę i równocześnie pisząc z kimś.
- Z kim tak nawalasz w tym telefonie?
Mój głos był donośny i lekko ochrypły.
- Z takim jednym. Jest zajebisty!!!
Dziewczyna wy piszczała ostatnie dwa słowa, gestykulując przy tym rękoma. Zakochana.
- Jak będzie trzeba, to go zmorduję.
Zaczęłyśmy się śmiać.
- Jak będzie trzeba to wiem do kogo się zwracać, Pani!
Tym razem rozmowa już całkowicie straciła jakąkolwiek tu powagę.
- No i dobrze, idziemy z Mary do sklepu jak coś.
- Ooo, kupcie mi czekoladę, proszę!
- Kupimy Ci.
Zaśmiała się Mary ubierając już buty.
- To my zaraz wracamy, bayyy.
- Bay.
I wyszłyśmy z domu.
Do sklepu miałyśmy zaledwie kilkanaście metrów, droga szybko zleciała i już byłyśmy w sklepie. Niestety gdy tylko do niego weszłyśmy, zauważyłam pewną osobę, ta osoba również mnie poznała.
Ona już wiedziała kim jestem i wiem, że teraz już nie będę w sobie bezpieczna.
Mary szybko zorientowała się o co chodzi. W ekspresowym czasie kupiła to co trzeba i wyszłyśmy ze sklepu.
- Dobra, teraz już rozumiem, że to coś grubszego.
Szatynka niespokojnie wypowiedziała te zdanie, czeka mnie trudna rozmowa, która nigdy do najłatwiejszych nie będzie należeć.
Ale wiem, że muszę to powiedzieć Mary, byłam prawie pewna, że bez prawdy nie zdoła mi pomóc.
Ale i wiem, że ona zrozumiała, że to nie będzie łatwe, a to tylko jeszcze bardziej mnie przed wszystkim denerwuję.
———————————————————————————————————
Haha!!!!
Odwdzięczyłam się za ten krótki 2 rozdział!
Teraz jest 1008 słów, możecie byc ze mnie dumni.
ogolnie nie pisałam go tylko dzisiaj, ale wiekszosc faktycznie napisałam dziś.
Jednak zapewniam was, ze nie bede każdych rozdziałów robic tak długich.
kochuu was♥️♥️
buziii.

,,Pani Modliszka"Where stories live. Discover now