• 4 •

6.1K 309 156
                                    

—  JiMiś, szybciej...  —  wydyszał TaeHyung, łapiąc przyjaciela za włosy.

Obciąganie w szkolej toalecie było dla tej dwójki całkowicie bezwstydne, za to cholernie podniecające. W głębokim poważaniu mieli realizm całej sytuacji. Zapewne ich jęki słyszała połowa szkoły. Jednak czym były te wszystkie plotki i docinki ze strony kolegów wobec przyjemności, jakiej doświadczali przed nudną lekcją?

Kim wyrzucił biodra do przodu, wbijając się głęboko w gardło Parka. W końcowej fazie zawsze to on kontrolował sytuację, tak było i tym razem. Pieprzył usta różowowłosego, który, mimo nieprzyjemnego uczucia dławnienia, nie uronił ani jednej łzy. Splótł dłonie za plecami i wygiął kark, napierając na członka, który poruszał się w jego wilgotnej buźce.

Uniósł wzrok. Lubił obserwować twarz przyjaciela, gdy ten dochodził. Patrzył, jak przymyka powieki, jak zagryza dolną wargę, uciszając głośne jęki, które mogłyby zdemaskować ich poczynania przed nauczycielami.

—  Ahhh...  —  jęknął Kim po raz ostatni, cofając dłonie, którymi przytrzymywał głowę JiMiniego.

Park podniósł się z podłogi i opuścił kabinę. Milczał, bo niby co mógł powiedzieć? "Dzisiaj wyjątkowo obficie się spuściłeś, Tae"? Dla niego, jak i dla Kima, czynności seksualne były tylko tym, czym są  —  czynnościami seksualnymi. Nie włączali w to żadnych głębszych uczuć, poza przyjemnością. Nie przytulali się i nie całowali po stosunku, który od czasu do czasu im się zdarzał. JiMin był wybredny, nie czerpał satysfakcji, że daje się posuwać tylko i wyłącznie TaeHyungowi. Dlatego nie mógł pozwolić, by Min YoonGi, na którego kurewsko się napalił, uciekł mu sprzed nosa.

—  Zrywamy się z chemii?  —  zapytał Kim, gdy zapiął spodnie i dołączył do Parka przy umywalkach.

—  Wiesz, że nie mogę  —  odpowiedział różowowłosy, z uwagą poprawiając fryzurę. Sapnął z niezadowoleniem. Zazwyczaj przed obciąganiem informował TaeHyunga, by ten nie dotykał jego włosów, jednak Kim zwykle nie mógł się powstrzymać, a JiMin nie prostestował, bo przyjemność, jaką czerpał przyjaciel za sprawą jego ust i języka, wynagradzała mu bałagan na głowie, który potem poprawiał przez dłuższy czas.

—  Ach, rozumiem, nauka ze studencikiem nie może pójść na marne  —  westchnął TaeHyung.

JiMin parsknął cichym śmiechem, po czym powiedział:

—  Narazie faktycznie uczymy się chemii, ale już niedługo przekonam mojego zdolnego studenta medycyny, że moja dupa jest bardziej interesująca, niż jakieś tam wodory i kwasy.

—  Jeśli ci się nie uda, to pamiętaj o mnie.  —  Kim zbliżył się i klepnął JiMina w jędrny pośladek. Park zamruczał zmysłowo, bo uwielbiał klapsy w ponętne JiBooty, jak zwykł nazywać swoją pupę, którą w przyszłości planował ubezpieczyć za grube miliony.

—  Uda mi się  —  powiedział, doprowadzając do porządku odrobinę rozmazany makijaż. Schował kredkę do kosmetyczki, a kosmetyczkę do plecaka i poprawił skórzany choker, w którym głównym elementem było metalowe serce.

—  Gotowe. Możemy iść  —  oznajmił. I chociaż nie miał ochoty spędzać kolejnej godziny pisząc poprawkę z chemii, ruszył w kierunku sali, nie mogąc przestać myśleć o wieczornym spotkaniu z przyszłym lekarzem.

#𝓹𝓮𝓻𝓿𝓮𝓻𝓼𝓮 { 𝓬𝓱𝓪𝓽; 𝔂𝓸𝓸𝓷𝓶𝓲𝓷 } ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz