W końcu jestem! Słuchajcie, to jest eksperyment, dajcie mi znać w komentarzach,czy w ogóle chcecie czytać coś takiego. Mogą pojawić się spoilery do Endgame.
Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Prolog
Żeby zacząć od uporządkowania chaosu, który panuje w mojej głowie, musiałam zacząć na poważnie myśleć, kim właściwie chcę być. Ostatni raz siedziałam przed klawiaturą i monitorem wieki temu. Zanim zebrałam się, by wreszcie do tego usiąść, minęło mnóstwo czasu. Czasem trzeba kilku lat żeby uświadomić sobie, jak bardzo można utrudniać sobie życie. Część naszych niepowodzeń to tylko i wyłącznie nasz wina. Wina naszych decyzji i tego, co zrobiliśmy w przeszłości. Podobno nie wolno zapominać o tym, co było kiedyś, ale nie trzymać się tego kurczowo jako wskazówki. To nie jest wyznacznik tego, kim będziemy lub kim możemy być. Przeszłość to miejsce, z którego należy wyciągnąć wnioski i to możliwie jak najwięcej. Czy będą one przykrą nauczką czy może kolejnym pozytywnym doświadczeniem, które powoduje w nas dumę – należy wziąć je na poważnie. Zastanów się, czy kiedykolwiek żałowałeś jakiejkolwiek podjętej decyzji, myślałeś czy może byłbyś teraz innym człowiekiem? A może wręcz przeciwnie, zawsze uważałeś się za kogoś, ktoś już nie może być lepszy. Znam kilka osób, nic dziwnego, skoro czasem jednak wychodzę z domu, które przeszły w swoim życiu wiele, a na sporą część tego, co je spotkało – nie zasługują. Jednak jak się okazało, to było tylko moje wrażenie. Każdy z nas odbiera ludzi wokół siebie zupełnie inaczej. Siedząc przed monitorem czułam pustkę w głowie, ale nie dlatego, że nie miałam nic do napisania. Miałam tego zbyt dużo by móc choćby zacząć. Kłębiące się tam myśli, nie ułatwiały mi życia. Zdecydowałam się więc na rozmowy z przyjaciółmi oraz...leki uspokajające. Zadziałało, ale naj ka długo? Chcąc napisać jakieś coś z czegoś z pomocą kogoś trzeba mieć motywację, wenę, chęć tworzenia, a ja nie potrafiłam się na to zdobyć. Wielu z was poprzez pisanie wyraża siebie i swoje emocje. Zamyka je w fan fikach o swoich ulubionych aktorach lub postaciach z seriali. Dlatego właśnie ja, siedząc teraz w głównej bazie Avengers i patrząc jak Tony Stark wkłada sobie do ust garść czekoladowych groszków, myślałam – dlaczego taki kryzys spotkał tylko mnie? Dlaczego wszyscy wokół zdają się być szczęśliwi? Błąd. Nikt z nich nie był tak naprawdę szczęśliwy. Wystarczy tylko spytać, przyjaciele zawsze powiedzą ci prawdę. Jednak dzisiaj chodziło o coś więcej. Po pokonaniu Thanosa wszyscy musieli się przenieść do nas – Wydziału T.A.R.C.Z.Y., który znajdował się w podziemiach Nowego Jorku. Szkoda, że to wszystko było bez znaczenia. Żadne miejsce na siwecie nie uchroni mnie przed tym, co nastąpi.
Żeby przybliżyć sytuację do punktu, w którym będę mogła pomóc samej sobie jakoś z tego wybrnąć, rozrysowałam sobie wszystko na kartce. Która właśnie ginęła w bólach, gnieciona przez moje spięte dłonie. Opuściłam głowę, tak aby nikt nie widział mojego wyrazu twarzy. Muszę rozegrać to na swoją korzyść. Spojrzałam w stronę Starka. Wycierał ręce ubrudzone w czekoladzie o nowy obrus, Pepper go zabije. Uparła się aby Świetlica nabrała w końcu porządnego charakteru miejsca spotkań. Sam trzymał buty na stoliku – nie będzie zadowolona kiedy zobaczy ślady.
- Wpadłaś mała – głos Tony'ego wyrwał mnie z zamyślenia – teraz musisz nam wszystko dokładnie wytłumaczyć.
Westchnęłam ciężko – Nie mogę Tony, one mnie zabiją.
- Nie nasza wina, że tak łatwo cię złapać – wtrącił Rhodey popijając whiskey.
Fakt, mieli rację. Dałam się złapać i winić mogłam tylko siebie.
A o co tak naprawdę chodziło?
O tablicę. Tablicę, na której wypisane były ich nazwiska.
- Mów – Steve usiadł naprzeciw mnie i spojrzał mi w oczy.
CZYTASZ
Marvel - Preferencje i imaginy 3
FanfictionW końcu się zmotywowałam. Zapraszam wszystkich serdecznie ❤️