smutny imagin

863 32 8
                                    

Będzie smutno, będą spoilery do Endgame - ostrzegałam.

Pisane do utworu w mediach. Nie biorę odpowiedzialności za płacz.


Steve Rogers odwiedza Tony'ego Starka po raz ostatni.

~~~~~~~~~~~~


Usiadł na drewnianej, lekko spróchniałej ławce, obok kamiennego anioła o zimnym spojrzeniu. Spojrzał w niebo i westchnął głęboko.

- Przepraszam, że przychodzę dopiero teraz, ale sam wiesz, jak jest Tony. Ludzie ciągle czegoś chcą, nie można się uwolnić. Tutaj u ciebie zawsze jest tak spokojnie, wiesz? I ja, um... nie chciałbym żebyś musiał pracować  ciemności więc przyniosłem ci to.

Z przyniesionej ze sobą torby wyjął znicz, którego klosz stanowiło złoto - czerwone, barwione szkło. Drążącą ręką wyjął z kieszeni zapalniczkę i zapalił knot wewnątrz szklanego naczynia. Na starość stracił całą pewność w ruchach. Przetarł oczy i pochylił się aby postawić znicz na środku marmurowej płyty.

- Mam nadzieję, że ci się podoba.  - łzy napłynęły mu do oczu - Tęsknimy za tobą, Tony. I to bardzo. - otarł twarz skostniałą od zimna dłonią. Kiedy zdążyło się tak ochłodzić?

Spojrzał w górę na ciężko wiszący księżyc w pełni. Cóż za piękna noc, pomyślał.

- Długo mnie nie było, brakowało mi tych naszych rozmów. Jak już mówiłem, nie miałem możliwość i..wiesz co? Nie chcę ci się tak tłumaczyć. Mogę równie dobrze powiedzieć ci całą prawdę. Bałem się tych odwiedzin, ciągle czuję się winny, za to co się stało. Wiem, że sam podjąłeś taką decyzję i nikt nie jest ci bardziej wdzięczny niż ja. Gdyby nie ty, pewnie sam musiałbym to zrobić. Chciałbym żebyś wiedział, że jest mi naprawdę strasznie przykro. To nigdy, ale to przenigdy nie powinno się tak skończyć. Nie wiem, jak mogę ci to wynagrodzić. Chciałbym żebyś tu był, przy nas wszystkich. Przy mnie. Brakuje nam ciebie Tony, nawet nie wiesz jak bardzo. Cholera, nie masz pojęcia jak...

Przerwał i wziął drżący oddech.

- Urządziliśmy ci prawdziwą stypę, wiedzieliśmy, że nie chciałbyś żebyśmy rozpaczali, ale nie potrafiliśmy tak po prostu... przepraszam, że nie potrafię się wysłowić nawet teraz. Spróbuję ci to wszystko opowiedzieć. Clint i Thor chyba nigdy nie byli tak pijani, żałuj, że tego nie widziałeś. Bucky też przyszedł, wiesz? Naprawdę żałuje tego, że nie zdążył z tobą porozmawiać. Nie, żebyś dał mu dojść do słowa, chociaż teraz oddałby wszystko żebyś zaczął mu przerywać. Tęsknimy za tym, wypełnienie tej pustki jest praktycznie niemożliwe. Co u Pepper i Morgan, pewnie też chciałbyś wiedzieć. Twoja córka jest bardzo podobna do ciebie. Wczoraj przyniosła ze szkoły projekt rakiety, naszkicowany na zajęciach plastycznych. Pepper stara się pozbierać po twoim odejściu, utrzymuje stały kontakt z Peterem. No właśnie, Peter, Tony byłbyś z niego taki dumny. Ten dzieciak przeszedł naprawdę długą drogę, by być tym, kim jest teraz. Pomogłeś mu w tym, bez wątpienia. Wielu nam pomogłeś odkryć samych siebie, chociaż to dla niego byłeś jak ojciec.

Pochuchał w dłonie i zaczął je pocierać między sobą. To było cięższe niż mógł to przewidzieć.

- Przepraszam, Tony. Chyba tylko tyle mogę powiedzieć. Naprawdę tak cholernie mi przykro.

Wstał i  spojrzał na słowa wygrawerowane na nagrobku:

Anthony Stark

Mąż

Ojciec

Przyjaciel

Prawdziwy bohater

- Kochamy cię, Tony . Wszyscy i mamy nadzieję, że nie robisz zbyt głośnych imprez w niebie. Masz talent do wkurzania bogów.  - otarł samotną łzę spływającą po policzku.


W ostatniej chwili odwrócił się, by dodać:

- Byłbym zapomniał, pozdrów Nataszę.

Steve odwrócił się powolnym krokiem ruszył w kierunku głównej bramy cmentarza. Klucząc między nagrobkami potrafił myśleć tylko o tym, co by było gdyby to wszystko skończyło się inaczej. Przechodząc zatrzymał się przy jednym z pomników. Wyciągnął dłoń i pogłaskał zimny kamień.

- Za tobą też tęsknię, Peggy. Do zobaczenia.

Steve coraz pewniejszym krokiem podążał w stronę wyjścia, a potem nie oglądając się za siebie, wrócił do świata żywych.


Marvel - Preferencje i imaginy 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz