Do ciemnego pokoju leniwie wdarły się przez niebieską zasłonę promienie słoneczne, oświetlając pomieszczenie w kolorach błękitu, które wyglądało jakby przeszedł przez nie huragan. Na jasnej podłodze rozrzucone zostały ubrania zawinięte w kulkę, natomiast biurko zasypane było papierami, zeszytami, kredkami, książkami i opakowaniami po zupkach instant. Nagle po środku rozniósł się nieznośny dźwięk budzika powodując, że pierzyna przykrywająca śpiącą istotę, poruszyła się, a spod niej wydobył się zirytowany pomruk. Blada ręka skierowała się w kierunku hałasującego urządzenia z zamiarem wyłączenia go. Niestety, zamiast tego budzik spadł na podłogę z brzdękiem.
Spod ciepłej kołdry wychyliła się zaspana twarz dziewczyny. Ciemnobrązowe włosy sterczały jej na wszystkie strony świata. Pod kasztanowymi oczami znajdowały się duże cienie, spowodowane niedoborem snu. Cerę miała bladą, pokrytą młodzieńczym, nieznośnym trądzikiem, kalającym okrągłą twarz, otaczając prosty nos i wąskie jasnoróżowe usta.
Dziewczyna rozciągnęła się, po czym ziewnęła szeroko, podnosząc się z łóżka. Nie była idealna, zwłaszcza ze swoją oponką na brzuchu i pulchnymi policzkami. Sięgnęła po okulary z czarną oprawką, które spoczywały na komodzie. Wstała i ruszyła ospale w kierunku drzwi, potykając się o o własne ubrania. Kiedy tylko otworzyła drewnianą powłokę, przez kilka sekund zdawać by się jej mogło, że nagle oślepła.
Światło.
Weszła do niezbyt długiego korytarza o ścianach koloru beżowego, na których wisiały zdjęcia rodzinne. Większość z nich przedstawiała najważniejsze momenty z ich życia. Jedno przedstawiało dwie dziewczynki. Wyższa, mająca na oko dziesięć lat, szeroko uśmiechnięta oplatała ramionami, jasnowłosą dziewczynkę, która również z bananem na twarzy spoglądała błękitnymi, prawie że wpadającymi w odcienie szarości, błyszczącymi oczami w obiektyw. Mały nosek, piegi i różowe usteczka dodawały jej uroku i dziecinnej niewinności.
W brązowych oczach błysnął smutek i ból, a usta zacisnęły się w ciasną kreskę. Ręce zwinęła w pięści tak mocno, że kłykcie jej pobielały. Och, jak ona tęskniła za tamtymi czasami. Tak bardzo chciała, żeby było tak jak kiedyś, ale to były tylko kolejne z nawracających ciągle marzeń, którym towarzyszyło jedno, zasadnicze pytanie - dlaczego?
Z trudem powstrzymała łzy, cisnące się jej do oczu i ruszyła powolnym krokiem w stronę łazienki.Ospale przekroczyła próg pomieszczenia, wchodząc do małego pokoiku z wanną w kącie, obok której stała toaleta, a na przeciwko znajdowała się umywalka z lustrem i paroma półkami z kosmetykami do pielęgnacji. Ściany
wyłożone były kafelkami w morskim kolorze. To samo można było powiedzieć o podłodze.Podeszła do lustra i oparła się rękami o umywalkę. Odetchnęła. Musi być silna.
Spojrzała w swoje odbicie. Teraz dopiero zdała sobie sprawę z tego, że wygląda jak upiór z niskobudżetowego horroru. Te wory pod oczami doprawdy odejmowały jej uroku. Do tego włosy, które wyglądały jakby nie widziały szczotki przez ostatnie kilka lat.
- Wyglądasz strasznie - usłyszała złośliwy głos w głowie, na co wywróciła oczami.
- Dzięki, zdążyłam się domyśleć - odpowiedziała w myślach, a jej oczy zamgliły się, jak zawsze z resztą kiedy z nim rozmawiała. - Sam nie wyglądałbyś lepiej o poranku, Willie.
- Już na pewno lepiej od ciebie, ale to tylko taki szczegół - prychnął, po czym dodał obrażony, kładąc nacisk na ostatnie słowo - Tak na marginesie, nie nazywaj mnie tak, Pops.
Pepper zachichotała. Will czasami był naprawdę niemożliwy. Mimo wszystko kochała się z nim droczyć, specjalnie nazywając go Willie, czego szczerze nienawidził, nie raz przypominając o tym brunetce.
CZYTASZ
Po drugiej stronie lustra
FantasyPepper nigdy nie wyróżniała się z tłumu. Jej życie od jakiegoś czasu oscylowało wokół szkoły oraz wracania z niej, by zaszyć się w swoim pokoju w celu czytania kolejnej z wielu książek. Pewnego dnia wszystko się jednak zmienia. Dziewczyna przez dziw...