Rozdział 6: Czas działania

38 2 0
                                    

     Wśród herosów panowało ogólne zamieszanie. Kilka tygodni temu uciekli z zamku Omikoriona, uratowali Starego Maga i cudem nie zostali aresztowani. Dzień po balu starzec opowiedział, co się stało. Podczas powrotu do zamku doszły go słuchy, że Omnik ma pewną przeszkodę, która nie pozwala mu zostać królem Walonidji: musi się wpierw ożenić. Z początku chciał znieść tą zasadę, jednak wiedząc, że inne królestwa zaczęły by coś podejrzewać, musiał wymyślić nowy plan. Chciał on zasiać zło wśród ich serc. Po części jego plan się udał: wszyscy skosztowali potraw z fioletowych jabłek. Jednak ta dawka nie była dostateczna, aby móc nimi manipulować. Jednakże, są oni skłóceni i gotowi, by rzucić się sobie nawzajem do gardeł. To nie była dobra wiadomość. Jednak to nie był koniec. Drzewo dobra, które ekipa też musiała znaleźć, szybko znalazła Gwardia Królewska i przerobiła na drzewo zła. W efekcie Herosi nie mieli dostępu do antidotum na mrok. Jednak z tych dobrych wieści, starzec wiedział, gdzie jest. Ponoć Kris zdobył resztę fragmentów mapy, i posklejał je w jedną całość. Jednak zabrakło jednego kawałka. Tego, którego miał Seakret. Na kawałku był fragment z wielkim, czerwonym znakiem X. To na pewno było położenie drzewa. Kris miał umieścić ten kawałek, ale Alfa przyłapał Starego Maga. Omnik natychmiast rozkazał go zamknąć. Herosom ulżyło. Na szczęście starzec nie podał nazwisk i wyglądów Herosów. Są bezpieczni. Chyba. W tym samym czasie Orni siedziała nad oknem i rozmyślała. Nie mogła zapomnieć tej ostatniej nocy. Dla niej była magiczna. Omnik przypadł jej do gustu. Jednak nie chciała zdradzać dla niego ekipy. Zdawała sobie sprawę, że kiedyś przyjdzie moment, w którym będzie musiała wybierać: Albo jej przyjaciele, albo jej książę z bajki.

     Nagle jej myśli przerwała kłótnia Lion'a z Reniem i Szczekiem. Wojownik i Medyk byli wściekli, że nie mogli wziąć ze sobą alkoholu do domu. Młody Łucznik wciąż im powtarzał, że nie mogli zostać i trzeba było się zbierać. Poza tym, musieli wytrzeźwieć. Kłótni nie było końca. "Wiecie co?!" - warknął wreszcie młody Heros - "Skoro tak bardzo chcecie mieć alkohol na wyłączność, to załóżcie własną bimbrownię, albo winnicę!". W tym momencie dwójka kumpli zaczęła się zastanawiać. Pomysł wcale nie był taki głupi. Mieli by własny alkohol na wyłączność, oraz mogli by go sprzedawać i dobrze na tym zarobić. Poza tym, alkohol był podstawą mikstur, więc Renio miałby nieograniczony zapas podstawowego składnika. "No dobra, młody." - odparł wesoły Szczek - "Masz rację. Założymy własny interes alkoholowy. Jesteś ze mną, Renio?". "No pewnie!". Z radości szybko ich wytrącił śmiejący się Seakret. "A ciebie co bawi?!" - zapytał Medyk. "Wy nie macie pojęcia, że jest pewien haczyk, prawda?" - zapytał rozbawiony Złodziej. Duet nie miał pojęcia o czym on mówi. "Mam na myśli pieniądze." - odpowiedział - "Jak wy chcecie założyć własny interes, mieć własną ziemię, sprzęt i składniki, skoro nie macie kasy?". To był dobry argument. To wszystko kosztowało. A reszta Herosów nie zamierzała oddawać swojej kasy na to przedsięwzięcie. Nawet Raker nie był skłonny do pomocy. "Dobra!" - warknął Szczek - "Zdobędziemy kasę w inny sposób!". "A konkretnie?" - zapytał Piroman. "Będziemy... wykonywać zadania poboczne!" - odpowiedział dramatycznie Medyk, co wywołało u innych atak śmiechu. Szczeku i Renio, czując się obrażeni, wyszli z kryjówki, rozwalając przy tym ścianę. Otto, który wiedział, że to na niego spadnie robota naprawy, wraz z Poldem wziął się do roboty.

     "Tak sobie myślałem..." - myślał na głos Assassin - "Na świecie SĄ tacy, którzy chcą coś zrobić, prawda?". "Zgadza się, chłopcze." - odpowiedział Stary Mag. "Więc... mój pomysł wygląda tak: moglibyśmy założyć Ruch Oporu. Ale nie byle jaki. Dla chłopów, kobiet, władców i tak dalej. Będą walczyć jak rodzina, aby pokonać Omikoriona i zrzucić go z tronu. To jest dobry plan, prawda?". Reszta Herosów zgodziła się z nim. To było genialne! Na świcie, rzeczywiście, są tacy, którzy chcą coś zrobić, ale się boją. Trzeba to wykorzystać. Raker wziął ze sobą Scp i Orni i poszli odbijać pobliskie wioski, by zdobyć większy poziom zaufania wśród ludzi. Lion postanowił pomóc Poldowi i Ottu. Nagle Mag dostał bólu głowy. Przez to nie panował nad fragmentem ściany, który prawie spłaszczył ich asystenta. "Otto? Co się dzieje?" - zapytał zaniepokojony Łucznik. "Ja... tak jakby... pamiętacie tą kostkę? Co to Szczek ją do jeziora wywalił?". "No? I co z nią?". "No więc tak: albo zjadłem coś złego na balu i mam fazę, co jest bardzo prawdopodobne, bo tam wszystko pachniało dość podejrzanie, a co niektórzy goście byli na haju, ale jeżeli nie... to znaczy, że ją wyczuwam!". "MASZ TĄ KOSTKĘ?! GDZIE?!". "Eeee... nie wiem. Widzę wodę... i ziemię... i... O NIE! Tego nie chcę widzieć!". "Co? Co widzisz?". "Podnosi mnie jakiś dziad! Ma Polskiego wąsa i brzuch na sześć metrów szerokości. I jego żona... wygląda jak potwór z bagien. Bierze mnie... i zamyka w jakimś pudełku...". "Czyli ktoś ją znalazł! Musimy znaleźć tych ludzi. Wiesz, gdzie są?". "Młody, ja tylko widziałem, gdzie zamknęli kostkę. Nie mam pojęcia, gdzie urzędują.". "Stary Janusz i Halina? To są rybacy z Elfindali. Rządzi nią Dilson. Tam żyją przede wszystkim elfy, ale zdarzają się tam ludzie." - dodał starzec - "Kto jak kto, ale ich ryby są najlepsze w całej Walonidji.". Lion i Otto wiedzieli już, że żyją na innej wyspie. Zaczęli mieć też pewne podejrzenia, jak się tam dostać. Skoro kostka dotarła tam rzeką... to musi być w jakiś sposób połączona z innymi wyspami.

    Szczeku i Renio, w tym samym czasie, znaleźli mnóstwo questów. Najpierw pomagali pewnemu leśnemu w zabiciu trzech niedźwiedzi, i zarobili dwadzieścia monet. Potem zabili dziki, które atakowały Trojaki. Potem musieli ściągnąć kota z drzewa. Potem mieli oddać salwę. Potem wyleczyć ślepego. Potem musieli wygrać na spojrzenie z pobliskim mistrzem. Potem Szczeku pokonał czempiona w walce na pięści poprzez nokaut. Ich dzień był niezwykle ciężki. Nie mogli uwierzyć, że nieopodal będzie tyle potrzebujących. Przeliczyli, ile złota dotąd zarobili. Ku ich przerażeniu, zdobyli zaledwie dwieście czterdzieści cztery monety. To nadal za mało. Postanowili zająć się questami klas. Szczeku, jako Wojownik, musiał pokonać armię Otta, która zmierzała na miasto. Renio, jako Medyk, miał leczyć i wzmocnić nową straż. Za to były już lepsze pieniądze. W przeciągu trzech godzin duet zarobił tysiąc dziewięćset monet. Jednak to wciąż było nie wystarczająco. "No dobra... to co dalej?" - spytał się Medyk. Pomysłem było sprzedanie kilku rzeczy z ekwipunku. Pomysł był genialny. Zwłaszcza, że z imprezy, jednak, coś zabrali, poza alkoholem: kremówki, napoleonki, eklerki, szarlotki, kandyzowane owoce i pieczeń. Mieli słuszne wrażenie, że w Trojakach się na tym dorobią. I mieli rację. W oka mgnieniu zdobyli dziesięć tysięcy złota. Nagle uwagę Renia przykuł kapłan Mariut i sędzia Orion. Ukryli się w cieniu za karczmą. Medyk zakradł się za nimi i podsłuchiwał ich. Ich rozmowa go przeraziła: Gwardia i Omnik wiedzieli już, kim są ich wrogowie. To nie wróżyło nic dobrego. To oznaczało, że nie są już bezpieczni. Wspominali też o przyszłej narzeczonej Omnika. Nie wspominali jednak, jak ma na imię. Było źle. Bardzo źle. Renio szybko kazał Szczekowi brać kasę i zmykać z powrotem do bazy.

     W kryjówce był wielki entuzjazm. Raker, Orni i Scp odbili cztery wioski. Tamtejsi mieszkańcy byli ekspertami w produkcji broni i pancerzy. W jednej byli nawet emerytowani wojownicy. Kiedy usłyszeli pomysł o ruchu oporu natychmiast zaczęli ogłaszać wieści o tej wiadomości. Teraz mieszkańcy wiosek byli wyposażeni, uzbrojeni, a nawet byli wytrenowani. Wszystko miało iść gładko. Jednak radość przerwali Wojownik i Medyk, którzy znów rozwalili ścianę, wchodząc do domu. "EJ NO! Z Poldem ledwo co to naprawiliśmy!" - zawołał wściekły Mag. "Omikorion... on wie już... kim jesteśmy..." - zawołał zdyszany Renio. Wszystkim Herosom szczęki opadły. Teraz nie są bezpieczni. "Jeżeli macie jakiś plan, to radzę się brać za niego." - dodał starzec. Otto skinął głową na zgodę i ogłosił reszcie swoje odkrycie. Wie, gdzie jest kość. Jednak, aby się do niej dobrać, muszą odbić Elfindalię. Sąsiadowały z nią inne dwa inne królestwa, które mogły by im pomóc w tym przedsięwzięciu. Plan polegał na tym, aby się do nich dostali, i uwolnili spod jarzma zła tamtejszych władców. Jednak to nie będzie proste. Na pewno nie będą przyjaźnie nastawieni na widok Herosów. Jednak nie było innego wyjścia. Muszą stworzyć Ruch Oporu. Renio i Szczek chcieli zostać i założyć swój interes, jednak jak wszyscy muszą iść, to wszyscy. "N-nie martwcie się." - zawołał radośnie Pold - "Znam dobrego architekta. Za te pieniądze wyrobi wam bimbrownię i załatwi sprzęt i składniki.". Duet zaufał ich pomocnikowi. Dali mu kasę, a sami ruszyli w drogę. Nie mieli jednak pojęcia, że ktoś za nimi podążał. Ktoś, kto może sprawić im poważne problemy.

                                                                 C.N.D

Opowieści Zakonowe: Walonidja.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz