𝔰𝔱𝔞𝔤𝔢 𝔬𝔫𝔢

1.9K 165 159
                                    

Jimin sam nawet nie wiedział, kiedy poznał się z Hosoekiem. Miał wrażenie, że tak naprawdę od zawsze jest jakąś częścią jego życia, że zawsze był gdzieś obok niego, ale dopiero niedawno znacznie się zbliżyli. Nigdy nie byli przyjaciółmi, nawet nazywając ich dobrymi znajomymi, nieco naginało się fakty. Odkąd Park rozpoczął naukę w liceum, wszystko zaczęło się zmieniać. Mimo że od dziecka mieszkali w jednym bloku, dopiero wtedy zaczęli wracać razem, kiedy kończyli lekcje o tej samej porze. Starszy o dwa lata chłopak stawał się mu coraz bliższy, pomagał z lekcjami i nauką na cięższe przedmioty. I mimo tej różnicy wieku, która dla wielu była kłopotliwa, udało im się odnaleźć wspólny język.

Hosoek traktował go jak młodszego brata, a Jimin niczego innego nie pragnął tak bardzo, jak właśnie tego. Po prostu chciał, żeby ktoś się o niego troszczył. Mimo że według całego społeczeństwa to on powinien pełnić rolę opiekuna.

Wyjście spod pierzyny tego dnia było znacznie cięższe niż zwykle. Może gdyby wcześniej wiedział, co stanie się w szkole, zdecydowałby się jednak nie walczyć z pościelą, zostając w łóżku? Ale jak mógłby przewidzieć cały ten tok wydarzeń? Chłodny, grudniowy dzień nie zwiastował skończyć się tym, co ostatecznie się stało.

A wszystko zaczęło się od tego, że Jeon Jeongguk organizował imprezę sylwestrową. W swojej klasie Jimin uchodził raczej za spokojnego chłopaka, tymczasem Jeongguk był tym przebojowym, którego słów wszyscy słuchali i za którym podążali. Dlatego sam nie wiedział, jak do tego doszło, że stali się dość dobrymi kolegami, siedząc razem w ławce na koreańskim.

To właśnie na tej lekcji szatyn spisywał listę gości, ignorując ględzenie pani Lee. Siedzenie w ostatniej ławce sprawiało, że ich szepty były praktycznie nieuchwytne dla przygłuchej nauczycielki, dlatego nawet kiedy ta ledwo zaczęła prowadzić lekcję, Jeon już odłożył zeszyt przedmiotowy, zwracając się w stronę Parka.

— Zabierasz kogoś, Jimin? — zapytał, poruszając sugestywnie brwiami. — Rodziców nie będzie cały weekend, więc mogę załatwić wam nawet osobny pokój.

Park zmarszczył brwi.

— O czym mówisz? — zapytał przyciszonym tonem, zerkając na nauczycielkę, aby upewnić się, że nie zwraca na nich uwagi.

— No wiesz, taka impreza to idealna okazja, żebyś w końcu z kimś się przespał. — Szturchnął rudowłosego w ramię, na co ten skrzywił się znacząco.

— Wiesz, chyba podziękuję.

— Jak chcesz, Park, ale w tym wieku każdy ma to za sobą — mruknął, powracając do spisywania listy osób.

A Jimin już do końca lekcji siedział, myśląc nad jego słowami. Czy dalej nie uprawiając seksu w tym wieku, był gorszy od innych? Nigdy się nad tym nie zastanawiał, ale teraz... Teraz sam już nie wiedział.

* * *

W końcu zadzwonił dzwonek oznaczający koniec ostatniej lekcji. Mimo że minęło kilka godzin od jego rozmowy z Jeonggukiem, głowę Parka dalej zajmowały myśli nad jednym i tym samym. Tak bardzo zatracił się we własnych rozważaniach, że nawet nie zauważył stojącego przed nim Hoseoka, który czekał na niego przed szkołą, przez co wszedł w niego, uderzając nosem w jego twardy obojczyk.

— A ty co chodzisz z głową w chmurach, młody? — zapytał Jung, śmiejąc się cicho i rozmasowując miejsce, w które niechcący uderzył go rudzielec.

— Ah, hyung... To nic takiego, chodźmy. — Posłał mu słaby uśmiech, jako pierwszy ruszając w odpowiednim kierunku. — Jak było na zajęciach? — zapytał, chcąc zgrywać jakiekolwiek pozory, że wszystko jego w jak najlepszym porządku. Jednak Hoseok znał go zbyt dobrze.

evolved ❧ pjm · jhsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz