Wprowadzenie

400 13 5
                                    

-Tato, proszę. -powiedziałam tak grzecznie jak tylko mogłam, nerwowo kręcąc pasmo moich długich, kruczoczarnych włosów w jednej ręce i trzymając telefon w drugiej. -Nie rób z tego wielkiej sprawy.

-Nie chcę tego słuchać. Nie każdego dnia moja jedyna córka mnie odwiedza. Plus, nie mieliśmy nigdy szansy żeby świętować twój licencjat z psychiatrii.

-Z psychologii. -bezmyślnie go poprawiłam.

-Właśnie to powiedziałem -odpowiedział natychmiast, na co zachichotałam. Kochałam tego starego człowieka. Choć w sumie nie był, aż tak stary. On i mama mieli zaledwie po 19 lat gdy pojawiłam się na świecie.

-Plus -kontynuował -Graham chcę pokazać umiejętności do walki swojego nowego trzeciego dowódcy. Dodatkowo, córka Jorah'a odnalazła swojego partnera. To Beta ze sfory Cartera. Więc nawet nie myślę, że Jorah się zamknie chociażby na chwilę. Mówi o nich każdego pojedynczego dnia. Więc nadszedł ten dzień gdy ja też mam wreszcie coś swojego do przechwalania się.

Jorah jest naszym Alfą, a jego córka Simone od czasów dzieciństwa była moją bliską przyjaciółką.

-Bardzo się cieszę z powodu Simone!

-Zawsze chciała trafić kogoś wysokiego rangą -powiedział. Sfora Cartera była największym i najsilniejszym wilczym paktem w całym regionie. -Ale jeśli miałbym być szczery -kontynuował -wątpię, że są swoimi prawdziwymi mate. Jak dla mnie są po prostu mocno zakochani.

Gdy mój tata opowiadał o przeznaczonych, zawsze mnie to zasmucało. Moja mama, a jego mate zmarła roniąc ciąże. Mój najmłodszy brat, Jamie miał wtedy tylko 2 latka. Posiadanie przeznaczonego w sforach było bardzo niespotykane. Po śmierci mamy, wiadome było, że mój tata nie ożeni się nigdy ponownie, a ja wiedziałam, że bardzo cierpiał z tego powodu.

Chciałam delikatnie zmienić temat.

-Myślę, że to najwyższy czas żeby Graham znalazł kogoś na swoje miejsce. A kto będzie lepszy niż jego własny syn? Musi pękać z dumy.

-Jest. W rzeczy samej. Ale zawiesił bardzo wysoko poprzeczkę, jego synowi będzie ciężko, aby mu  dorównać. Przysięgam, że Graham pomimo, że jest po pięćdziesiątce jest jednym z trzech najlepszych wojowników.

Zaśmiałam się.

-Zakładam, że po tobie i Jorahu.

-Oczywiście, Lila. -powiedział bez grama humoru. -nigdy nie brałaś na poważnie tytułów panujących w pakcie. -wymamrotał deprymującym tonem. -ale został one zdobyte przez krew, pot i łzy!

Mój tata był Betą w pakcie Emersona odkąd tylko pamiętam. Moja mama zmarła gdy byłam jedynie 7-letnią dziewczynką. Od tego czasu nie raz zastępowałam matkę moim trzem młodszym braciom: Jamiemu oraz bliźniakom, Jasonowi i Jordanowi.

Wyprowadziłam się z mojego rodzinnego domu gdy miałam 18 lat. Na szczęście nie miałam przeznaczonego więc gdy tylko Jamie skończył 13 lat, ja stałam się wolna. Mój tata był bardzo przeciwny mojej wyprowadzce, ale nawet on wiedział, że nie zdoła mnie odwieść od moich planów.

Tata mówił, że przez to nigdy nie stanę się silnym członkiem sfory, ale nie liczyło się to dla mnie tak bardzo. Pojechałam studiować psychologie, zdobyłam tytuł, zawarłam przyjaźnie i sama znalazłam sobie narzeczonego.

Zwykłego, ludzkiego narzeczonego.

Na moje 25 urodziny, zdecydowałam się wrócić do domu i przedstawić mojemu ojcu, mężczyznę za którego zamierzam wyjść za mąż. Wiem, że to potępi.

Ale chciałam tego czego chciałam. Zabrałam go ze sobą, bo chciałam poznać go z moją rodziną i zdobyć błogosławieństwo ojca.

-Dobra. Nie mogę czekać do jutra. Mam dobre wieści, którymi chciałabym się podzielić z wami wszystkimi.

-O nie, jak dla mnie brzmi to jak wiadomość o nowym chłopaku.

-Tato, poważnie? Mam 25 lat.

-Dla mnie zawsze będziesz małą dziewczynką, Lily. Zawsze.

Uśmiechnęłam się ciepło. Tata był jedyną osobą, która wciąż mówiła do mnie Lily. Myślę, że to dlatego, że moja mama również miała na imię Lila i tata nie mógł wypowiadać jej imienia bez smutku w głosie. Nawet po tylu latach.

-Kocham was, chłopcy. -ścisnęłam w ręce srebrny medalion wiszący na mojej szyi. W środku znajdowało się zdjęcie mojej rodzicielki. Był to prezent od mojego taty gdy mama odeszła. Powiedział, żebym nigdy go nie zdejmowała i że będzie mnie chronił przed wampirami.

-My też cię kochamy. I Lily... -przeczyścił gardło i mówił dalej -nie zbliżaj się do lasu, dobrze?

-Nie jestem już małą dziewczynką, tato. -bezwiednie zamknęłam oczy.

Czułam jak napięcie w moim tacie rosło.

-Po prostu mi to obiecaj, dobrze?

Myślałam nad tym przez chwilę, otworzyłam medalion i spojrzałam na uśmiechniętą twarz mojej rodzicielki i znowu spojrzałam na mojego tatę.

-Ja... Ja obiecuje, tato.

My Alpha MateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz