Nowe zlecenie

176 3 6
                                    

-Gdzie?- Zapytałem z niedowierzaniem, jak daleko zamierza wysłać mnie mężczyzna siedzący przede mną.
-Shurima, dokładniej Nashrame- Powiedział jak gdyby nigdy nic, bawiąc się monetą przewracając ją pomiędzy palcami. Był ubrany w bordową koszulę, czarny płaszcz z kapturem, który zakrywał mu twarz, czarne, aksamitne spodnie i eleganckie, czarne, skórzane buty- Chyba Panu to nie przeszkadza?
-Nie, skądże- Odrzekłem uprzejmie, jednakże mimowolnie się skrzywiłem, czego nie widać było przez maskę zasłaniającą moją twarz- Jednak najpierw porozmawiajmy o cenie, którą zamierza Pan zaoferować w zamian za me "usługi"- Powiedziałem spokojnie, na co mężczyzna przestał obracać monetę w palcach.
-Czy tyle wystarczy?- Rzekł wyciągając z szuflady 2 sakwy wypchane monetami. Zajrzałem do nich i upewniłem się, że pieniądze są prawdziwe.
-Owszem. Może Pan liczyć na moją pomoc Panie Du Coteau- Powiedziałem podnosząc się z krzesła. Skłoniłem się nisko, po czym udałem się w stronę drzwi wyjściowych- Po nagrodę przybędę osobiście- Powiedziałem jeszcze przed nimi odwrwcając głowę w jego stronę, po czym przestąpiłem próg i zniknąłem za rogiem. Przeszedłem przez długi korytarz. Był wyłożony czerwonym dywanem, a ściany były pokryte pieczołowicie wykonanymi malunkami roślin i zwierząt. Na nich wisiało wiele drogocennych malowideł, a także portretów rodzinnych. Gdy już miałem wychodzić ktoś chwycił mnie za dłoń zatrzymując w miejscu. Odwróciłem się i ujrzałem wysoką dziewczynę o rudych włosach i zielonych oczach. Przez jej lewe oko przechodziła pionowa blizna.
-Pani Katarina Du Coteau- Powiedziałem kłaniając się nisko.
-Słynny Wirtuoz, Khada Jhin- Odrzekła rudowłosa dygając lekko. Wymieniliśmy spojrzenia po czym dziewczyna przerwała milczenie:
-A więc stryj wynajął właśnie Ciebie, abyś zlikwidował kogoś, kto od dłuższego czasu mu przeszkadza- Powiedziała patrząc mi śmiale w oczy.
-Zgadza się, zapłacił mi niemało- Powiedziałem uśmiechając się pod maską.
-A na kogóżto mój stryj wydał wyrok śmierci?- Zapytała, a w jej oku mogłem dostrzec okrutny błysk.
-Niestety, nie mogę zdradzać szczegółów mej pracy,- Rzekłem- ale mogę zdradzić, iż muszę udać się do Shurimy, do miasta Nashrame- Ta odpowiedź chyba ją usatysfakcjonowała.
-Mhm- Pokiwała z zamyśleniem głową- Ja muszę już iść, obowiązki wzywają. Do widzenia... I połamania nóg.- Powiedziała a jej kąciki ust lekko uniosły się ku górze.
-Żegnaj- Odpowiedziałem po czym wyszedłem na jedną z ciemnych ulic Noxusu. Zaśmiałem się pod nosem na wspomnienie jej słów. "Połamania nóg", zabawne. Po około 15 minutach byłem w swoim pokoju hotelowym. Musiałem zacząć się pakować. Wyjąłem futerał, do którego schowałem swój pistolet, Szept, laskę, która była lufą składanego karabinu snajperskiego, i naboje. Rzecz sama w sobie niczym się nie wyróżniała. Wyglądała jak zwykły, czarny futerał na gitarę. Do walizki spakowałem lotosowe pułapki i granaty, a także swoje ubrania, strój, maskę i ukochane skrzypce. Na siebie włożyłem eleganckie, skórzane buty, zwężane jeansy i granatową koszulę. Po wieczornym oporzadzeniu się, przebraniu w pidżamę i powieszeniu ubrań na jutro w szafie i zamknięciu drzwi na klucz, a także zasłonięciu rolet w oknach, położyłem się na łóżko i przykryłem kołdrą.
"Przedstawienie czas zacząć" pomyślałem, zanim ostatecznie oddałem się w objęcia Morfeusza.

____________________________________

No cześć kochani. To będzie moje pierwsze opko więc prosze o krytykę i ewentualne zauważenie moich błędów w opowiadaniu, za co bym serdecznie dziękował. To do zobaczenia i do następnej części. Bajooo.
PS. Gwiazdki i Komy motywują do pisania

(Nie)Perfekcyjne PrzedstawienieWhere stories live. Discover now