Otworzyłam oczy słysząc pierwszy dźwięk budzika. Zegar wskazywał 6:55. Powoli zwlekałam się z łóżka. Pogoda za oknem nie była zbyt przyjazna. Można by było pomyśleć, że moje rodzinne miasto zatęskni za moja osobą. Ale kto by wierzył w takie brednie. Powolnym krokiem udałam się do łazienki w celu odbycia porannej toalety. Krople wody powolnym ruchem spadały na moje nagie ciało. Mętlik w mojej głowie nie dawał mi spokoju.
Zastanawiałam się czy dobrym pomysłem jest wyprowadzka do obcego kraju, czy warto zostawić tutaj rodzinę, bliskich znajomych. Akademia fotografii była moim marzeniem od czasu jak dostałam swój pierwszy aparat, wtedy już wiedziałam ze to jest to co chce robić przez resztę życia. Fotografie na których można pokazać tyle ludzkich emocji. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki.
- Polly ile można siedzieć w tej cholernej łazience? Za godzinę mamy samolot i powinniśmy zbierać się na lotnisko, a Ty siedzisz nadal pod prysznicem - powiedziała zirytowana Alex
- Chwila! Zaraz wyjdę- odkrzyknęłam
- Mam taka nadzieje, wiesz sama bym sobie poradziła przeprowadzamy się w końcu do jebanego Londynu, wiec tych bagaży nie ma wcale aż tak dużo -powiedziała z sarkazmem Alex
- Wiesz mój mózg nie jest jeszcze gotów na Twój sarkazm od samego rana- przewróciłam oczami.
Po wyjściu z pod prysznica ubrałam się w spodnie dresowe a na górę narzuciłam bluzę. Po co się stroić wygoda jest najważniejsza! Spakowała jeszcze najpotrzebniejsze kosmetyki do torby i wyszłam z łazienki, kierując się w stronę salonu gdzie siedziała zdenerwowana Alex.
- No wreszcie księżna raczyła wyjść z łazienki- rzuciła do mnie i skierowała się po swoją kurtkę.
W tym samym czasie mój telefon zaczął wydawać z siebie dźwięk, spojrzałam na ekran gdzie wyświetliła się nazwa. Chwyciłam urządzenie przednio odbierając połączenie i przystawiłam telefon do ucha. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo zaraz wydał się głos mojego przyjaciela.
- Suuuuuuko, mam nadzieje ze jesteście już gotowe. Razem z Tomem czekamy na Mat'a i zaraz u was będziemy, więc proszę mi ruszyć swoje seksowne tyłeczki i zbierać się do wyjścia. Buziaki!!!- nie zdążyłam nic odpowiedzieć a połączenie natychmiast zostało przerwane.
W szybkim tempie skierowałam się po kurtkę. Chwyciłam walizkę wraz z torbą i udałam się do windy, gdzie na dole czekała już na mnie Alex. Kiedy drzwi metalowej puszki się otworzyły wskazując parter udałam się do wyjścia na zewnątrz.
Cieszę się, ze moje mieszkanie nie zostanie puste. Sam i Tom postanowili, ze sprzedadzą swoją mała kawalerkę i przeniosą się do mojego a właściwie już ich mieszkania, które znajduje się w centrum miasta. Sam jest naszym najlepszym przyjacielem od czasów szkoły. Kiedy to razem z Alex poznaliśmy go na szkolnym korytarzu. A co do Tom'a to chłopak Sama, jest trochę wybuchowy i mam nadzieje, ze nie rozniesie kamienicy w pył.
- No wreszcie ile można na Ciebie czekać!- krzyknął z uśmiechem Mat.
Jest moim najlepszym kumplem od dzieciństwa. Zawsze byliśmy razem nie ważne co się działo i nagle o tak miałam porzucić wszystko co związane z nim. Traktuje go jak brata, którego nigdy nie miałam.
- Przepraszam, ze jestem kobieta i musiałam pożegnać się z każdym zakamarkiem tej kamienicy- odpowiedziałam mu.
- Dobra suuuki koniec tego plotkowania, wsiadajcie i jedziemy nie chcemy chyba żebyście spóźniły się na samolot- Sam podszedł do mnie zabierając bagaże, które po chwili wylądowały w bagażniku czarnego Jeepa.
Podróż na lotnisko trwała w ciszy, żadne z moich przyjaciół się nie odezwało. Była to niemiłosiernie dłużącą się droga. Kiedy Mat zaparkowałem samochód w odpowiednim miejscu, wszyscy wysiedliśmy z samochodu, zabierając po drodze bagaże, które nieśli chłopcy.
Od razu skierowaliśmy się w stronę przejścia na hale odlotów, gdzie musiałyśmy udać się same z Alex. Pierwszy podszedł do mnie Tom.
- Polly głowa do góry lecisz zwiedzać świat! Obiecuje jak harcerz, chociaż nigdy nim nie byłem, ze kamienica i mieszkanie będzie stała na swoim miejscu jak wrócicie z powrotem! - kiedy skończył swój monolog przytulił mnie mocno i ucałował czoło.
- Teraz ja kochanie- usłyszałam cieplutko głos Sama.
- Suuuko nie masz się czym - przejmować tylko żyć swoim życiem, tak jak sobie to zaplanowała rozumiesz?- Sam spojrzał na mnie z góry a z moich oczy wypłynęła jedna samotna łza.
- Nie płacz idiotko, przecież nie wylatujecie na pierdolony Madagaskar tylko do Londynu! A to niecałe dwie godziny lotu! Jak będziecie chciały zawsze do was przylecimy o każdej porze dnia i nocy!- krzyknął uradowany.
- Ty się nie zapędzaj z tą nocą- Odpowiedziała mu Alex i puściła oczko.
Sam przytulił mnie mocno do siebie i ucałował mój policzek, co miał w zwyczaju robić.
- Kocham Was suuuki i pamiętajcie o nas! - złapał Alex za rękę i przyciągnął do jednego wielkiego przytulasa.
Jako ostatni podszedł Mat ,który od razu rzucił mi się w ramiona.
- Pamiętaj, ze możesz dzwonić o każdej porze- szepnął mi do ucha.
- Będę tęsknił mordko- i po raz kolejny mocno mnie przytulił. Zaciągnęłam się jego zapachem, który tak uwielbiałam i przytuliłam się mocniej do bruneta.
Pożegnaliśmy się z chłopakami i udaliśmy się do hali odlotów. Po znalezieniu odpowiedniego gat'u udaliśmy się na pokład samolotu. Szybko odnalazłyśmy swoje miejsca.
-Nadal nie wierze, ze się tam przeprowadzamy- szepnęłam do Alex.
- Ja tak samo, ale spójrz to spełnienie naszych marzeń. A najważniejsze jest to, ze będziemy tam we dwie.- odpowiedziała mi brunetka, po chwili łapiąc mnie za rękę, gdy samolot zaczął wznosić się w powietrze.
To była nasza mała tradycja, zawsze jak gdzieś lecimy Alex podczas lotu łapie mnie za rękę. Jest przerażona podczas każdego lotu a mimo to poświęca się dla mnie. Poprawiłam się na siedzeniu i podpadłam w krainę morfeusza, moja przyjaciółka poszła w moje ślady.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
CZYTASZ
1 522km
Fanfic1 552km „Miłość nie zna słowa ODLEGŁOŚĆ" Kiedy Pauline zaczyna studia w Londynie, jej życie wydaje się dość poukładane, zaplanowana przyszłość, chęć spełnienia marzeń. Razem z nią na podoboj Anglii wyrusza Alex, dość spontaniczna przyjaciółka. Jedn...