No cześć misie <3
Jeśli niedawno coś jedliście, macie generalnie słabe nerwy i jesteście wrażliwi, to nie polecam czytać dalej. Serio. Tego nie będzie dało się odzobaczyć.
Twór ten powstał na zamówienie mojej mecenaski Hannami. Tylko tyle mam na swoją obronę. xD
Zapnijcie pasy.
~Charlie
***
Przebierałem nogami w zawrotnym tempie, potykając się o niezawiązanie sznurówki swoich białych trampek i nieudolnie próbując zawiązać trociki w równie białym fartuchu. Gryzący smród formaliny stawał się z każdą sekundą coraz intensywniejszy, podobnie jak moja chęć zwrócenia zjedzonego niedawno skąpego obiadu. Nie było mi niedobrze przez sam fakt konieczności odbycia zajęć w prosektorium. Do widoku preparatów z ludzkich zwłok, przypominających nieco mięso wyłowione z rosołu, zdążyłem się już przyzwyczaić. Problem stanowił asystent prowadzący zajęcia.
Jegomość nas nienawidził, do czego z resztą sam nam się przyznał w przypływie szczerości, jakiego doznał zaraz po uwaleniu zaliczenia praktycznego dosłownie całej grupie. Obwieścił nam, że nie siedzi z nami, gówno wartymi studentami pierwszego roku z potrzeby serca, powódek zarobkowych, czy pasji, tylko po prostu został przymusem skierowany do zajęć dydaktycznych, których odbębnienie było niezbędnym do przeprowadzenia przewodu doktorskiego. Tak więc wielce szanowny pan doktor Sasori Akasuna, zwany przeze mnie w mniejszym studenckim gronie "zwykłym lek-medem", wyżywał się na nas za swoje niepowodzenia życiowe, a my drżeliśmy ze strachu przed każdą lekcją anatomii, obserwując zegar w nadziei, że tym razem przekroczymy magiczną granicę kwadransu studenckiego i będziemy mogli rozejść się w pokoju, zostawiając za sobą jedynie listę obecności. Niestety. Wredny rudzielec zawsze przychodził dokładnie o szesnastej piętnaście ze stosem naszych uwalonych wejściówek z poprzednich zajęć pod pachą. Ani minuty później, ani minuty wcześniej.
Miałem jeszcze trzydzieści sekund, które odliczałem w myślach. Na dwadzieścia biegłem już korytarzem, na dziesięć pchnąłem drzwi wejściowe do prosektorium, na dziewięć uderzyłem łbem o coś twardego, na osiem leżałem na zimnej wykładzinie.
-Proszę natychmiast spiąć włosy i zawiązać fartuch - usłyszałem nad sobą upomnienie, od którego zapragnąłem wypełznąć z pomieszczenia i umieścić swoja głowę w sedesie - Przypominam panu, że jest pan w prosektorium, nie w salonie fryzjerskim.
-T-tak jest, panie doktorze - wyjąkałem, niemal bijąc pokłony swojemu asystentowi.
Dalej klęcząc na podłodze, wygrzebałem z kieszeni frotkę i drżącymi rękami nadałem swoim kłakom formę zbliżoną do kitki. Akasuna rzucił mi spojrzenie pełne pogardy, jedynego uczucia, jakim był w stanie darzyć drugiego człowieka i poprawiając naruszony przeze mnie plik poprawionych kart odpowiedzi z ostatnich szpilek, udał się w stronę sali ćwiczeniowej. Udało mi się wstać z kolan i poprawnie zapiąć fartuch, zanim zamknęły się za nim drzwi do jego niemalże prywatnego, anatomicznego królestwa.
Grupa studentów, nauczona już doświadczeniem zebranym przez kilka miesięcy zajęć, tłoczyła się przy stołach z podzielonymi tematycznie preparatami i udając wielkie zaangażowanie w najszlachetniejszy z przedmiotów akademickich, grzebali odzianymi w nitrylowe rękawiczki dłońmi między śliskimi pętlami jelit. Próbowałem przecisnąć się przez ten mały tłum, żeby cokolwiek zobaczyć. Rzecz jasna, bezskutecznie.
-Szanowni państwo, proszę już zakończyć wszelkie rozmowy niezwiązane z anatomią prawidłową człowieka - psychopatyczny asystent upomniał gawiedź, równocześnie podchodząc do jednego z blatów, który wyglądał niczym lada w sklepie mięsnym.
CZYTASZ
Szpilki i szkiełka [SasoDei]
FanfictionKiedyś oneshot, obecnie seria krótkich opowiastek o przygodach Deidary ze studiami medycznymi, a dokładniej z pewnym rudym nauczycielem akademickim.