One Shot

1K 49 36
                                    

Niespodziewanie otworzył się portal charakterystyczny dla Stephen'a, a zaraz potem można było usłyszeć niegłośny huk -co nigdy nie było dobrym znakiem. Tony był już w stanie gotowości zanim nawet zauważył krew na ubraniach czarownika i jego drżącą rękę przeciśniętą do lewego boku.

"Tony..."

"Ciii, spokojnie mam Cię" Ostrożnie wspierając go pomógł mu wstać z podłogi na którą upadł i podejść ostrożnie do kanapy, by położył się w miarę wygodnie na plecach.

Kanapa była skórzana głównie ze względu iż łatwo można było zmyć z niej krew i inne zabrudzenia, czego nauczyło ich doświadczenie.

"Co się stało?" zapytał Tony zajęty już rozpinaniem szat Stephen'a.

Fakt że Stephen pozwalał sobie pomóc nie próbując zaprotestować przeciwko temu, pokazywała mu jak bardzo jest zmęczony.

„Stephen?" Tony podniósł wzrok żeby sprawdzić czy mężczyzna nie zasnął.

"Spokojnie, nie śpię" uspokoił go Stephen.
Po prostu byłem zbyt wolny i oberwałem. Powiedział, gdy Tony w końcu zdołał odwinąć materiał na tyle by dostać się do rany na lewym boku, wpatrując się z przerażeniem we wciąż krwawiące cięcie.

"Czy to jest rana po mieczu?"

Stephen skrzywił się z bólu gdy Tony ostrożnie badał krawędzie przecięcia.

"Tak, coś w tym stylu" Stephen odpowiedział na pytanie

"Niech zgadnie magiczny?"

"Tak..." Stephen położył swoją drżącą rękę na dłoni Tony'ego. "Spokojnie Tony, to nie jest tak głęboka rana, tylko tyle że straciłem dużo krwi. Dasz sobie radę z tym poradzić? Wolałbym żebyś to był ty niż ktoś inny."

Spokojne słowa Stephen'a sprawiły że serce Tony'ego zabiło szybciej. Stephen jednocześnie był głodny jeśli chodzi o dotyk drugiej osoby, ale jednocześnie nie chciał być dotykany przez inne osoby niż Tony.

"Oczywiście że mogę" mruknął i posłał czarodziejowi ciepły uśmiech. Jego wzrok spłynął na płaszcz lewitacji, który dalej był na plecach Stephen'a.

"Czy możesz przynieść mi apteczkę?"

Płaszcz ostrożnie wygramolił się ze swojego miejsca lecąc po apteczkę.

Stephen przygryzł wargę i osunął się gdy jego wsparcie go opuściło. Tony nie zastanawiając się poprawił go od razu do pozycji w której będzie mu bardziej wygodnie, przyciskając dłoń do rany.

"Wytrzymaj jeszcze kilka minut, uporamy się z tym i pójdziemy już spać do łóżka."

"Wiem, dziękuję Tony" mówiąc to uśmiechnął się lekko.

Resztę procedury spędziliśmy w milczeniu, z wyjątkiem kilku cichych komentarzy Stephena na temat właściwego czyszczenia i bandażowania rany.

Gdy skończył, oczy Stephena były już prawie zamknięte. "Wszystko gotowe" powiedział Tony, śledząc wzrokiem bandaż. „Wiec, gotowy by pójść do łóżka?"
Ostrożnie położył dłonie na ramionach Stephen'a, pocierając na nich niewielkie okręgi.

"Chyba tak" ledwie odparł Stephen i pozwolił się całkowicie rozebrać, poza bielizną i bez skargi dał się zaprowadzić do sypialni.

"Przepraszam" rzucił nagle gdy Tony już pomógł mu się położyć.

Tony uśmiechnął się i delikatnie poklepał policzki Stephena i go pocałował w czoło. „Za co? Przecież nie zostałeś specjalnie ranny".
Tony złożył mu jeszcze kilka pocałunków.

Stephen uśmiechnął się wyciągając swoją prawą dłoń, a Tony bez wahania wziął ja w swoją lewą. Trzymanie za ręce było największym gestem zaufania, jaki Stephen mógł zaoferować, a ten prosty gest sprawiał że Tony był szczęśliwy za każdym razem.

Położył się obok Stephen'a który po chwili już odpłynął do krainy snów, Tony obserwował jeszcze przez jakiś czas jego spokojny oddech, zanim on sam usnął. A ich dłonie dalej były razem splecione.

End

------

jak tam po EndGame? Bo ja dalej nie umiem się pozbierać  ;--;




IronStrange II One-shoty i OpowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz