2

77 7 4
                                    

Od zdarzenia z tamtym autem minęło kilka dni. Zawsze miałam wrażenie, że widzę to samo auto jak odjeżdża z pod mojej szkoły, ale nie za bardzo się tym przejęłam, w końcu to może być czyjeś auto. W tym samym czasie zaprzyjaźniłam się z Alicją i dołączyłam do klubu siatkarskiego.

Obudziłam się dość wcześnie, co mi się nie zdarza, najbardziej w weekendy. Przebrałam się z piżamy w białą koszulkę odkrywającą mój brzuch, jasne dżinsowe krótkie spodenki, a wokół tali zawiązałam sobie czarowną bluzę. Rozczesałam włosy, zrobiłam sobie lekki makijaż i ubrałam okulary. Chwyciłam portfel, telefon, power-banka i lusterko, po czym schowałam je do torebki, którą powiesiłam sobie na ramieniu. Na szyi zawiesiłam sobie swoje białe słuchawki na bluetooth. Weszłam do pokoju gdzie ubrałam swoje czarne koturny, chwyciłam klucze do domu i wyszłam zamykając za sobą drzwi, a klucze chowając do torebki. Autobusem pojechałam do centrum miasta, gdzie spotkałam się z Alicją.
-Hejo Ali-chan- poczochrałam jej czarne włosy, a ona tylko się zaśmiała
-Cześć Anna- spojrzała na mnie- Idziemy?
-Jasne!

Ruszyłyśmy w stronę kawiarni gdzie spędziłyśmy razem czas oraz lepiej się poznałyśmy. Około południa pożegnałyśmy się. Ona poszła do domu, a ja na przystanek. Wysiadłam z busa i ruszyłam do lasu, który były niedaleko mojego domu. Kiedy tak sobie chodziłam zauważyłam niewielkie jezioro. Podeszłam do niego. Spojrzałam na swoje odbicie w tafli wody i dostałam szoku. Moje odbicie posiadało uszy jakiegoś zwierzęcia. Prędko się obróciłam, ale za mną nikogo nie było. Znowu spojrzałam na swoje odbicie, ale uszy zniknęły. Dziwne. Nagle coś błysło w krzakach. Podeszłam tam i wyciągnęłam z nich naszyjnik z kamieniem o barwie intensywnego niebieskiego. Obejrzałam dokładnie kamieni i zauważyłam, że w jego środku jest jakiś dziwny znak. W pewnej chwili zawiał zimny wiatr przez co zadrżałam. Ubrałam bluzę, a naszyjnik schowałam do jednej z kieszeni. Rozejrzałam się i ruszyłam w stronę domu. Kiedy byłam już niedaleko domu, zauważyłam, że pod moim domem stoi to auto. Co jest... Włożyłam rękę do kieszeni po klucze, ale zamiast tego wyjęłam ten naszyjnik. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Wyciągnęłam klucze z torebki i podeszłam do furtki. Kiedy przeszłam obok auta naszyjnik zaświecił. Spojrzałam na niego zaciekawiona i skierowałam go na pojazd, a ten zaczął intensywnie świecić. Schowałam naszyjnik i weszłam do domu. 

Następnego dnia obudził mnie dźwięk otwierania drzwi. Szybko podniosłam się do siadu i spojrzałam na drzwi to pokoju, ale te były zamknięte. Tylko westchnęłam i wstałam z łóżka. Weszłam do łazienki i spojrzałam na swoje odbicie. 
-AAA!- krzyknęłam, cofnęłam się do tyłu i potknęłam o własne nogi upadając na tyłek. 
Dotknęłam ręką mojej głowy i poczułam coś futrzanego na głowie. Wstał i jeszcze raz spojrzałam na swoje odbicie. Na głowie widniały uszy, wyglądały jak te które posiadają gepardy, najwidoczniej były ze mną połączone, gdyż poruszały się tak jak ja tego chciałam. Okazało się, że posiadam też ogon, którym także mogłam sama poruszać.

-Anna wszystko okej?- usłyszałam głos mojego brata
-Tak!- krzyknęłam do niego
-Na pewno?- już miałam mu odpowiedzieć, ale on dodał- Dobra i tak wiem co odpowiesz, sprężaj się, sami nie damy radę tego zrobić zanim mama się obudzi, więc się rusz i przyjdź nam pomóc
Wyostrzyłam słuch, usłyszałam jak odchodzi od drzwi i schodzi po schodach. URODZINY MAMY!!! Wyszłam z łazienki i zabrałam ciuchy. Przebrałam się i założyłam kaptur od bluzy na głowę. Okazało się, że jak ukryję uszy to ogon sam znika. Przy okazji postanowiłam założyć, znaleziony dzień wcześniej, naszyjnik. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, gdzie od razu podszedł do mnie tata.
-Anna mam do ciebie prośbę... Czemu nosisz kaptur w domu?- chciał mi go ściągnąć, ale odruchowa się cofnęłam
-Tak po prostu- uśmiechnęłam się- To jaka to prośba?
-Możesz pojechać do miasta i przywieźć to ciasto?- podał mi kartkę z nazwą ciasta i cukierni, w której go sprzedają.

Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem i zabrałam kartkę. Ubrałam sportowe buty i wyszłam z domu. Auta z wczoraj nie było, ale postanowiłam nad tym teraz nie rozmyślać, ważniejsze było ciasto. Autobusem dostałam się do miasta, ale podczas drogi do cukierni drogę zajechało mi auto policyjne. Zdziwiłam się, nagle auto zaczęło na mnie szarżować. Nie dużo myśląc zaczęłam uciekać, ale pojazd jechał za mną. Podczas biegu kaptur spadł mi z głowy, przez co ludzie jeszcze bardziej dziwnie na mnie patrzeli. Wbiegłam na jakieś zabudowania, a kiedy miałam już skręcić, potknęłam się, upadłam na ziemię i poturlałam pod przód porzuconego auta. Radiowóz zaczął powoli się zbliżać, kiedy przemienił się w ogromnego robota. Prędko stanęłam na równe nogi, ale bot za torował mi drogę ucieczki, więc wskoczyłam na maskę starego pojazdu. Niestety nie dane było mi daleko uciec, gdyż mech złapał mnie za nogę i pociągną do siebie, przez co znowu się wywaliłam. Obróciłam się na plecy i próbowałam się podnieść, lecz robot zaczął uderzać swoim pięściami w maskę pojazdu, na którym leżałam i coś mówić, ale przez moje rozkojarzenie nie rozumiałam co do mnie mówi. 

Naglę coś uderzyło z wielką siłą w robota, a ten odleciał na dużą odległość. Spojrzałam na mojego wybawcę, którym okazał się być kolejny bot. Ale ten zamiast mnie zaatakować, przemienił się w bardzo dobrze znane mi auto. Otworzył drzwi od strony kierowcy. Patrzyłam na niego nadal mając przerażony wzrok. Ostrożnie zeszłam z maski poniszczonego auta, ale nie ruszyłam do robota w postaci pojazdu. Miałam zamiar mu zwiać, ale zmieniłam zdanie kiedy do moich zwierzęcych uszu dotarł dźwięk zbliżającego się, wrogiego robota. Podbiegłam do żółtego auta i usiadłam na miejscu kierowcy. Drzwi zamknęły się za mną, a ja zapięłam pasy dla bezpieczeństwa. Pojazd gwałtownie ruszył przed siebie. Nagle za zakrętu wyjechało policyjne auto, zagradzając nam drogę, ale bot się nie zatrzymał. Zamknęłam oczy czekając na zderzenie z drugim pojazdem, lecz to nie nastąpiło, poczułam tylko mocne szarpnięcie w lewo, ale postanowiłam nie otwierać swych oczu.

Po pewnym czasie się zatrzymaliśmy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że drzwi były otwarte. Odpięłam pasy i wysiadłam z auta, które od razu się transformowało w robota. Chciałam zadać mu pytanie, ale los chciał inaczej bo znowu nadjechał ten robotyczny radiowóz, który ponownie przemienił się w zabójczą maszynę. Boty zaczęły walczyć ze sobą, a ja się ostrożnie wycofałam, kiedy napadł na mnie robot wielkości Alicji. Powalił mnie na ziemię i zaczął szarpać. Zrzuciłam z siebie bota i podniosłam się na nogi. Rozpoczęłam ucieczkę, rzucając w bota czym popadnie by go zwolnić. Udało mi się uciec wystarczająco daleko, by bot nie dał rady za mną nadążyć, ale nie przestawałam biec. Po chwili się zatrzymałam i dyszałam. Położyła sobie ręce na głowie i wtedy poczułam, że uszy zniknęły, wraz z ogonem. Po części mnie to cieszyło, ale też martwiło, gdyż nie wiedziałam co sprawiło ich zniknięcie. Usłyszałam jak coś się do mnie zbliża, więc gwałtownie odwróciłam się w stronę tego czegoś. Okazało się, że było to robot który mnie uratował. Szedł normalnie, bez pośpiechu, co dało mi do myślenia.

-Kim jesteś?- spytałam patrząc na bota, będąc gotowa do ucieczki gdyby robot chciał by mnie zaatakować
-Jestem Bumblebee- mech odezwał się za pomocą radia, zdziwiło mnie to, gdyż wcześniejszy bot mówił normalnie, bez posługiwania się radiem
-Czego ode mnie chcesz- zadałam kolejne pytanie, ale nie uzyskałam odpowiedzi, której oczekiwałam
-Musisz wrócić do domu- robot znowu transformował się w pojazd i otworzył drzwi od strony pasażera

Chciałam zadać jeszcze jedno pytanie, ale się powstrzymałam i wsiadłam do pojazdu.

Dziewczyna z przepowiedni | TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz