ROZDZIAŁ I

18 3 0
                                    

Moje życie, wbrew temu co mogłoby się wydawać, nie jest takie ciekawe. Wręcz składa się ono z kilku elementów, które lubią się powtarzać aż do znużenia. Imprezy, treningi cheerleaderek, randki. Właściwie na tym kończy się moja "to do list" każdego dnia. Jeżeli którejś z tych części brakuje, czuję się niekomfortowo, gdyż weszłam już w rytm takiego funkcjonowania.

- Vivian, skoncentruj się! - usłyszałam głos Chelly. Gdy na nią spojrzałam to wiedziałam, że znowu ją zdenerwowałam swoim brakiem skupienia.

- Już, już. Nie złość się - chwyciłam szybko pompony i zaczęłam naśladować resztę dziewczyn. Wymachiwałam tymi frędzlami na każdą stronę. Będąc szczerą, gdybym nie była cheeleaderką, to śmieszyłyby mnie one. Wychodzą na boisko i zmieniają się w błaznów dla mało lotnej, a nawet prymitywnej publiczności. Robimy za show również dla osiłków, którzy bez większego celu biegają za piłkami.

Dlaczego to więc robię?

Podoba mi się bycie w centrum zainteresowania. Lubię dostawać zaproszenia na domówki, gdzie komplementują mnie praktycznie wszyscy, jaka jestem piękna i zabawna. Może to zabrzmieć trochę próżno, ale to bardzo podbudowuje samoocenę.

- Widzisz tego chłopaka w pierwszym rzędzie na trybunach? - wzrok powędrował mi w tamtą stronę. Oczywiście znałam tego chłopaka, to był Billy. Członek drużyny futbolowej, a także mój nowy obiekt westchnień. Chelly o tym nie wiedziała, mimo że według niej się kolegujemy.

-Tak, widzę i co z nim? - nie chciałam pokazywać zainteresowania nim, dlatego włączyłam tryb "dobra aktorka" i tylko machnęłam ramionami.

-Żartujesz sobie ze mnie, tak? Przecież to największe ciacho w szkole a ty nic? Dobra, mniejsza. Ważne jest to, że ten chłopak to Billy, pseudonim Babe Billy i zapytał czy nie mamy ochoty wpaść dzisiaj do niego na imprezę!

Nogi mi się na chwilę ugięły. Takie propozycje są na porządku dziennym, ale nie od najlepszej partii w całym Foreststone High School! Już wiedziałam, że od razu po powrocie ze szkoły zacznę się szykować.

- Gdzie i o której mam być?

Ale moje pytanie do niej nie dotarło. Tak się ucieszyła, że poszła bez pożegnania. Stwierdziłam, że potem po prostu do niej napiszę.

Ze szkoły zawsze wracałam pieszo z Handim i Poe. To moi przyjaciele chyba od zawsze. Mieszkamy wszyscy obok siebie i znamy się wzajemnie jak prawie nikt inny. Jest jeszcze Carla, nasza przyjaciółka od roku. Ale o Carli może trochę później.

Po szkole moi przyjaciele jak zwykle już na mnie czekali.

- Cześć młodziaku, jak było w szkole? - Poe podszedł do mnie i przytulił z całej siły, po czym lekko obrócił wokół własnej osi. Zawsze był bardzo pozytywny i zabawny, a jego ulubionym zajęciem było chodzenie z nami do Pappy Bougiego na lody.

- Cześć, i nie jestem żadnym młodziakiem.  To, że ty miałeś już urodziny nie znaczy, że jesteś w czymś ode mnie lepszy! - uwielbiam mu dogryzać tak samo jak on mi i tak było odkąd byliśmy dziećmi. Ja i on - rezolutne brzdące, nasz przyjaciel wręcz odwrotnie, dlatego zawsze namawialiśmy go do jakichś wybryków.

- Siemka V, jak po twoim treningu? Powypinałaś się do matołów grających w bieganie bez celu za piłką? - Handi nigdy nie szanował tego, że poszłam w stronę cheerleadingu i imprez. Miał, i zresztą nadal ma mnie za inteligentną dziewczynę, więc zawsze stara się mnie skłonić do zmiany ścieżki, którą wybrałam. Po pewnym czasie starałam się to brać jako niewygodne żarty.

- Niewystarczająco, może powinnam jeszcze trochę przed tobą? - uśmiechnęłam się złośliwie,a on to odwzajemnił.

- Dobra, ja mam lepszy pomysł. Wiecie jaki? Wiecie jaki? - i w tym momencie każdy znał odpowiedź na pytanie Poe.

Chórem krzyknęliśmy "lody u Bougiego" i bez zbędnego przedłużania poszliśmy.

W barze jak zwykle dobrze się bawiliśmy. Rozmowom i śmiechom nie było końca, jednak przyszedł moment, w którym powinniśmy już wracać do domów. Zabraliśmy plecaki i wyszliśmy wciąż mając uśmiechy na twarzach.

Gdy byliśmy na skrzyżowaniu blisko naszych domów zobaczyliśmy nadjeżdżające radiowozy, a po chwili dostrzegłam, że każdy z nich zatrzymuje się pod moim domem. Rzuciłam torbę pod nogi, ponieważ bardzo mi ciężyła, i pobiegłam w tamtą stronę.

- Halo! Co się dzieje? Ja tu mieszkam, proszę mnie wpuścić! - z dezorientacji zaczęłam płakać. Policja nie chciała mi nic powiedzieć, nie mogłam znaleźć także moich braci i rodziców, zatem napięcie bardzo rosło.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 16, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Chasing The UnknownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz