Perspektywa Armina.
Nie traktowałem urodzin jak czegoś wyjątkowego. Dzień taki jak inny. Tylko jesteśmy o rok strasi i kręgosłup nie wytrzymuje. Przymajmniej mój. Oczywiście moja kochana dziewczyna od rana huczy. Wczoraj została u mnie na noc i to był błąd. Mają jakiś sojusz z Alexy'm, bo zajęli całą kuchnię. Przy okazji mój brat cały czas krzyczy, że Kelly mu zabrała jego siłę. Nie, nie ubrała jego bokserek szczęścia tylko bluzę. Ja jako najmądrzejszy z tej dwójki siedziałem w pokoju i grałem na xbox'ie. Rodzice od razu, gdy zobaczyli Kell pojechali do dziadków.
- Skaaaaarbieeeeee! - Brunetka weszła do mojego pokoju od razu zawieszając mi się na szyi.
- Koooochanieeeeee. - Zostawiłem na chwilę swoją konsolę, a dziewczynę wziąłem na kolana.Ta jedna, mała istotka bardzo mnie zmieniła. Wcześniej bym w życiu tak nie postąpił!
- Nie rób tak. - Zmarszczyła słodko nosek, nie mogłem się powstrzymać i go pocałowałem. - Chodź do mnie i Alexy'ego!
- Keeeeellllyyyyy. - Jęknąłem niezadowolony. - Dobrze wiesz, że nie jestem dobrym kucharzem, a wy plus ja to się równa pożar.
- Nie tym razem! Nie mów, że tak nagle zrozumiałeś matematykę. - Przewróciła oczami, a ja się wyszczerzyłem.
- Oczywiście! Nagle stałem się geniuszem matematycznym! Chociaż... Nie tylko matematycznym!
Wiedziałem, że Kelly się zaraz podniesie i spojrzy prowokująco. Kiedyś pomagała mi z tą lekcją, a jej mądrości się nie skończą. Co mam powiedzieć? Kocham ją i wytrzymam to!
- Mam ci przypomnieć kto parę miesięcy temu błagał mnie na kolanach, żeby siadać ze mną w ławce, a po lekcjach pomagać w nauce? - Uniosła brew.
- Hm... Pewnie Melania... - Powiedziałem to bez namysłu.
To był błąd. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jest o nią zazdrosna. Nie miałem na celu przypomnienia jej scen. Po prostu Mela była i jest dobrą uczennicą.
- A. Nie. Okej. Spoko. Skoro tak. - Od razu się podniosła, a następnie wyszła z pokoju.
Wiedziałem, że jak nie pójdę jej przeprosić to ona będzie miała focha przez parę dni lub miesięcy. Zależy czy ma trudne dni.
Podniosłem się niezbyt chętnie. Zabrałem z szafki czekoladę, po czym poszedłem do kuchni. Zobaczyłem tam tę dwójkę. Alexy przytul się do pleców Kelly, a ta coś mieszała. Przynajmniej tak mi się wydaję.- Czasem wątpię w twoją orientację. - Usiadłem przy stole nie spuszczając z nich oczu.
- Pfff, to moja kobieta! Mam prawo ją dotykać! - Odwrócił się do mnie wyglądając na piekielnie poważnego.
- A jeszcze parę godzin temu spała ze mną... - Udawałem przygnębionego.
- Nie kłóćcie się o mnie, chłopcy! Dla każdego wystarczy trochę ciałka! - Poklepała się po brzuszku, a ja prychnąłem.
- Dobra. Koniec tego. Jeszcze zacznę myśleć, że homoseksualista zabrał mi dziewczynę. - Alexy się zaśmiał.
- To jest bardzo bliskie prawdy! Uraziłeś mi bubę! Nie można tak!
- Dokładnie! Ale... Najpierw oddaj mi tę czekoladę... - Dopiero teraz zauważyłem, że nie odrywa wzroku od jedzenia.
- Jak mi wybaczysz i dasz buzi w policzek. - Uśmiechnąłem się szeroko machając czekoladą.
- Nie! Nie ma takiego szantażu! - Nabarmuszyła się. - Najpierw ty mnie przeprosisz!
- Skoro tak... - Wstałem, a następnie klęknąłem przed dziewczyną, złapałem jej dłoń. - Kelly Moon, kobieto mojego życia. Proszę, wybacz mi tę zniewagę. Już nigdy to się nie powtórzy. Nie zdradzaj mnie z gejem tylko do mnie wróć. O to cię proszę i jeszcze raz przepraszam...
- Hm... No nie wiem, nie wiem. Muszę się jeszcze zastanowić. No dobra. Koniec namysłu. Wybaczam! - Ukradła mi czekoladę, ale ja jej nie pozwoliłem na jedzenie.
Pociągnąłem brunetkę na tyle mocno, że ta na mnie spadła. Ogarnąłem jej włosy, a następnie pochyliłem się nad nią i połączyłem nasze usta.
Resztę dnia spędziliśmy w kuchni na rozmowie. A jeśli chcecie wiedzieć co z jedzeniem... Rzeczywiście się spaliło, na szczęście Kelly podzieliła się z nami tą słynną czekoladą.
~~~~
Pomyślałam sobie tak...
Dzisiaj urodzinki bliźniaków. Czemu nie zrobić one shot'a z ich życia?
I tak się stanęło.
Wiem, wiem. Krótkie.
Ale jestem na wycieczce i nie myślę. xD
Miłego dnia, dobranoc czy coś. ❤