eager

81 13 11
                                    

Chanyeol miał osobowość szczeniaczka. Nad wyraz wyrośniętego, ale szczeniaczka. Przynajmniej takie wrażenie Kyungsoo odniósł już od ich pierwszego spotkania, a i jego chłopak nie zrobił nic, żeby przekonać go inaczej.

W pewnym sensie ten wzrost, który nadmiernie Kyungsoo irytował, był przyczyną ciapciowatości i braku koordynacji między długimi kończynami chłopaka. Kyungsoo kiedyś opiekował się pudlem Sehuna, gdy ten był jeszcze młody i nie mógł nadziwić się, jakim łamagą był Vivi. Nie mógł zliczyć razy, ile musiał wycierać podłogę, gdy pies przebiegł, doszczętnie tratując miskę i wylewając całą jej zawartość na podłogę. Fakt, że sam Chanyeol raz czy dwa prawie się o nią zabił, bo no, Soo, ja nie widzę tak dobrze, co tam leży na podłodze, ja to sam wytrę, proszę, nie złość się, stanowczo nie pomagał. Kyungsoo mógł przysiąc, że widział, jak chłopak odszczekuje Vivi, prowadząc z nim coś na kształt konwersacji, najwyraźniej o tym, czy pies powinien przepłoszyć ptaka siedzącego na parapecie - Chanyeol, będąc wysokim mięczakiem, najpewniej próbował odwieść go od tego pomysłu.

Chanyeol był również lojalny. Lojalny i zapatrzony w Kyungsoo niczym w ósmy cud świata. Wzrok, którym chłopak potrafił go obdarzyć, na pewno nie był zaszczytem, do którego Vivi dopuszczał Sehuna, a nawet bardziej żywotne i mniej dumne psy rzadko kiedy patrzyły tak na swoich właścicieli. 

Ale Kyungsoo nie posiadał Chanyeola. Wręcz przeciwinie.

Nie był być może zbyt wylewnym człowiekiem, poniektórzy mogliby stwierdzić, że to mało powiedziane. Od słów wolał drobne gesty. Bardziej niż powtarzać co minutę, że kocha, wolał postawić do pionu pociągnięciem za elfie ucho czy lekkim kopniakiem w zdecydowanie za dużą kostkę. Ugotować jakiś smaczny posiłek, gdy widział, że w tych dużych okrągłych oczach robi się podejrzanie mokro. Nie był zbyt dotykalski, nie raz musiał zapewniać Chanyeola, że on wcale się nie wstydzi ich związku, tylko po prostu okazywanie sobie uczuć w środku zatłoczonego metra przechodzi granicę dobrego smaku.

Z czasem jednak pocałunki, na które pozwalał w zaciszu domu, przestały wystarczać, powoli stawały się coraz bardziej natarczywe, Kyungsoo sam już nie wiedział, który z nich pierwszy zahaczył o wargę drugiego, rozbudzając w nich obu jakiś zwierzęcy instynkt.

Dwa lata związku i wciąż nie wyszli poza nieco intensywniejsze pocałunki - to dość radykalne nawet jak na tak konserwatywną osobą jak Kyungsoo.

Kyungsoo nie był wylewnym człowiekiem, nie był więc również zbyt dobry w dobieraniu słów, w werbalnej komunikacji. Nie wyobrażał więc sobie podejść do swojego chłopaka i powiedzieć mu, że chyba najwyższy czas, by zrobili coś ze swoim dziewictwem, tj. pozbyli się go już na dobre. "W związku najważniejsza jest komunikacja" powtarzał zawsze Junmyeon, po czym wydawał okrzyk oburzenia. gdy Jongdae z kocim uśmieszkiem na twarzy wspominał coś o tym, że życie miłosne starszego jest dość mało udane, więc może nie jest najlepszą osobą do dawania tego typu rad. Zresztą, wszyscy doskonale wiedzieli, że Kyungsoo pod tym względem nie posłuchałby nikogo; takie słowa nie przeszłyby mu przez usta.

Czyny, nie słowa - powiedział kiedyś jakiś historyczny autorytet i choć chłopak mógł dać głowę, że ta osoba nie miała na myśli zagubionych prawiczków, to mało go to w tej chwili obchodziło.

Czuł, jak jego serce łomocze, gdy apterka skanowała po kolei prezerwatywy w błyszczących szeleszczących opakowaniach i lubrykant. Nie mógł spojrzeć jej w oczy, nie mając pojęcia, co w nich zobaczy. Nie był w stanie jednak oprzeć się wrażeniu, że pod jego skórą, gdzieś między tymi nerwami, obawami i poczuciem wstydu, po raz pierwszy od dawna krąży w jego żyłach podekscytowanie. Razem z Chanyeolem zdążyli wpaść w rutynę już jakiś czas temu. Nie żałował tego związku ani przez sekundę (no chyba, że musiał ciągnąć jego wielkie pijane cielsko albo słuchać pełnych pasji wywodów o najnowszym odcinku dramy, która interesowała go tyle co zeszłoroczny śnieg), ale chyba tego właśnie potrzebował - małego trzęsienia ziemi.

Niemal podskoczył, gdy kobieta uprzejmym głosem zaoferowała:

- Na pana miejscu wymieniłabym ten lubrykant na jakiś robiony na bazie wody... ten może rozpuścić prezerwatywę.

Kyungsoo powoli wypuścił powietrze z płuc, które najwyraźniej mimowolnie wstrzymał.

- Zdam się na panią. - wymamrotał tylko pod nosem.

Wybiegł z apteki z poleconym lubrykantem, jakby się za nim paliło.

~*~
Usta Chanyeola były wysuszone, ale Kyungsoo wbrew pozorom uznał to za jedną z najbardziej podniecających rzeczy na świecie. Dlatego też, siedząc na kolanach tego dryblasa, podskubywał lekko skórę na jego wargach. Ręce stawały się coraz bardziej śmielsze i Kyungsoo odniósł wrażenie, że jego chłopak zaczyna czuć się jak cholerny Kolumb na dziewiczej amerykańskiej ziemi.

- Nie do końca dziewiczej, byli już tam ludzie. - zamruczał do siebie, otrzymując w rezultacie zdziwione spojrzenie dużych okrągłych oczu.

- O czym ty gadasz, Soo?- zachichotał Chanyeol, zagłębiając palce w miękkie, jeszcze okryte materiałem spodni pośladki.

- Ach, tak sobie... - zagryzł nerwowo dolną wargę.

Nie mógł czekać dłużej. Ukradkiem spojrzał na stojący niedaleko stolik nocny, w którym skrzętnie poukrywał zakupy z apteki. Spuścił wzrok na dół, na wybrzuszenia w spodniach, zarówno swoich jak i Chanyeola. Na ten widok jakiekolwiek skrupuły, które mógł mieć wcześniej rozpadły się na drobny pył i Kyungsoo wpił się łapczywie w usta wyższego. Rękoma po omacku sięgnął w stronę szufladki. Miał ochotę krzyknąć triumfalnie, gdy w końcu złapał lubrykant i z dwa kondomy, czuł, jak jego serce zaraz wyskoczy mu z klatki piersiowej, adrenalina i endorfiny uderzyły mu do głowy. Podniósł wzrok na Chanyeola...

...który sam trzymał niemalże to samo co Kyungsoo.

- Też się przygotowałeś? - spytał Chanyeol z łobuzerskim uśmiechem.

Kyungsoo zamrugał parę razy, sam nie wierząc w to, co widzi. Zaraz jednak w pokoju rozległ się jego głęboki śmiech.

- Dobrych rzeczy nigdy nie za dużo, prawda? - uśmiechnął się lekko.

Oczywiście, gdy Chanyeol próbował w czułym geście potrzeć czubki ich nosów o siebie, nie wykalkulował wszystkich czynników. Następnego dnia ich ciała zdobiły malinki, a czoła wypukłe guzy.

Kyungsoo uśmiechnął się, przypatrując się Chanyeolowi skaczącemu po całym pokoju w poszukiwaniu świeżej pary bokserek. Szczeniaczki mają to do siebie, że nie sposób się na nie gniewać.

eager [chansoo]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz