Draco przeszedł dreszcz i dopadła nagła fala nudności. Silniejsza niż poprzednie dwie. Przez chwilę kontemplował nad tym, czy nie iść do toalety i nie spędzić nocy pochylonym nad sedesem.
Młodym Slytherinem targały mieszane emocje. Zawsze wpajane mu było, że Luciusz Malfoy jest nieomylny.
Tyle razy już zbierał się w sobie, by powiedzieć matce, że się boi i to wszystko go przerasta, jednak doświadczenie nauczyło go, że rodzicielowi się nie sprzeciwia.Nie wiedział co zrobić. Nie wiedział, jak uwolnić się od tego natłoku myśli. Najchętniej wolałby nic nie myśleć. Wyłączyć przepływ myśli. Za każdym razem, gdy próbował skierować je na inne tory, wspomnienia tego, jak dumny był jego ojciec, gdy Czarny Pan zdecydował, że jego syn zostanie naznaczony, powracały i Draco czuł się chory.
Chłopak zacisnął mocno oczy i jeszcze wyżej podciągnął kolana pod brodę. Objął je rękami i podświadomie wbił paznokcie w swoje uda. Taki fizyczny ból, chociaż na krótką chwilę, oczyścił jego umysł. Slytherin stwierdził, że było to tego warte, nawet jeśli, po sekundzie, wszystkie jego emocje wróciły z podwójną siłą.
Jego oddech stał się niebezpiecznie płytki i urywany. Desperacko przewrócił się na drugi bok i gorączkowo chwycił za krawędz prześcieradła.
Nie, nie, nie.
Wiedział co zaraz się stanie. Ogarnie go nagła fala gorąca. Potem poczuje się tak, jakby ktoś wylał na jego kończyny wiadro lodowatej wody, ale tylko przez krótką chwilę; zimno skończy się razem z parestezjami.
Ból w klatce piersiowej będzie nagły i palący, a na jego gardle zawiąże się pętla, odcinająca dopływ powietrza.Ataki paniki towarzyszyły mu przez całe wakacje. Zawsze żył w strachu przed swoim ojcem, lecz odkąd wrócił z Hogwartu do domu, pod koniec piątego roku nauki, sytuacja stała się tysiąc razy gorsza.
Lord Voldemort zdecydował się tymczasowo osiedlić w ich domu.~●~
Draco zdążył się już przyzwyczaić do tego, że odkąd pamiętał, w posiadłości Malfoy'ów, zaklęcia niewybaczalne rzucane były na okrągło. Żył w przekonaniu, że znęcanie się ojca nad nim jest jak najbardziej słuszne.
Od maleńkości wpajane mu było posłuszeństwo rodzicom. Miał być spokojny, dobrze poukładany i pamiętać o zasadach obowiązujących na dworach- można zacząć jeść tylko, gdy pan domu skinie głową, kątem oka, cały czas bacznie obserwować Luciusza, by wiedzieć czy twoje zachowanie spełnia kryteria jego oczekiwań, zawsze chodzić z głową podniesioną do góry, panować nad emocjami, przybierać na twarz maskę, która "obroni" cię przed światem zewnętrznym.
"Ludzie- mugole, mugolaki, czarownice półkrwii, a nawet niektórzy czarodzieje czystej krwii, oni chcą cię zniszczyć, Draconie. Ludzie są fałszywi i obłudni. Sam się o tym przekonałem, ty też się przekonasz. Kiedyś mi podziękujesz i wspomnisz moje słowa. Ja chcę cię tylko chronić, synu." - Luciusz często przypominał swojemu dziecku, że wszystko co ma, zawdzięcza jemu, a każde, bolesne zaklęcie rzucone przez niego w stronę syna, było tylko dla jego dobra.
Na terenie posesji Malfoy'ów wszelkie kontakty fizyczne okazujące miłość były zakazane. Draco nigdy nie miał okazji przytulić ojca, jako dziecko nigdy nie był noszony na rękach, a gdy płakał, zamykany był w pokoju, aż do chwili, gdy będzie gotowy przeprosić za swoje niegodne zachowanie.
Jedynie jego matka- Narcyza Malfoy, każdego roku przed wyjazdem do Hogwartu, całowała go w policzek. Tylko na ten gest pozwolił jej mąż, a sama miała za mało siły i pewności siebie, by mu się przeciwstawić.
Draco musiał przez całe życie sprostowywać wszystkim wygórowanym wymaganiom ojca, bo gdy nie był dość dobry, domownicy nagradzali go niewybaczalnymi zaklęciami.
YOU ARE READING
I Hate That I Love You // A Drarry Fanfic
RandomAkcja dzieje się podczas 6 roku. Niektóre sceny są pominięte lub zmienione. Draco nigdy nie dostał zadania, by zabić Dumbledore'a, lecz nadal jest śmierciożercą. Bohaterowie tej powieści należą do J.K. Rowling. ~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~ Uwaga! W ksi...