Pierwsze rzeczy nigdy nie są łatwe. Pierwszy dzień w szkole, pracy, u kogoś obcego w domu, za granicą. Pierwszy pocałunek, seks, masturbacja. Pierwszy rok w liceum, na studiach. Rzecz jasna, również pierwszy miesiąc w nowym mieście, pracy, domu i studiach, które zaczęły idealnie się komponować z biciem serca Taehyunga. Wszystko szło w dobrym tempie tak, jakby coś z góry się do niego uśmiechnęło i krzyknęło "To jest twój czas, Kim Taehyung".
Praca u pani Song - bawił się tam świetnie. Jego kontakt z klientami był naprawdę dobry, przez co był chwalony. Uwielbiał tam pracować (ale to też z takich względów, iż miał darmowe obiady). Tak czy siak, praca tam była tą, którą opisują jako "znajdź coś, co lubisz, to nigdy nie będziesz tak naprawdę miał niechcianej pracy". Nie wierzył w to nigdy, bo kochał sztukę, a teraz jedyne, co ozdabiał, to talerze rzodkiewkami.
Nowe miasto - miał już kilka swoich ulubionych miejsc. Zielona ławeczka w parku, gdzie chodził codziennie i rysował w swoim szkicowniku przechodniów. Mała kawiarenka w centrum, gdzie grany zawsze był jazz, a baristka myliła jego imię, ponieważ nie była stąd. Restauracja, która zawsze była droga, ale płacił grosze jedząc tam śniadania w każdą środę i piątek. Duże miasto, które znane było z dźwięków ulicy, tłumu ludzi, samochodów, zmieniło się w ciche miejsce, które słuchało bicia serca młodego chłopaka.
Studia - okazały się być tak przyjemne, że Kim nie miał żadnych zmartwień. Inni studenci, jak i profesorowie byli naprawdę mili. Wszyscy mieli zasadę "moje życie, moje wybory" i dlatego nikt nie wtrącał się w nieswoje życie. Tak, jakby każdy był w swojej własnej bańce, do której wpuszczał tylko najbliższych.
Taehyung do swojej bańki wpuszczał tak naprawdę tylko Hoseoka i Yoongiego, z którymi zaczął spędzać każdą wolną chwilę. Spędzanie z nimi czasu powodowało, że śmiał się jak nigdy (nieraz im mówił, że jeśli to będzie tak dalej trwało, to stanie się nieśmiertelny), ale nieważne, prawda? Minął dopiero miesiąc od kiedy wprowadził się do Seulu. I jak narazie miał wszystko.
Niestety, kiedyś muszą być fale.
Były właśnie zajęcia z filmoznawstwa. I choć są one tylko trzy razy w tygodniu, to blondyn zrobił sobie już małą rutynę przed nimi:
1. Pójść do sklepu po płatki cynamonowe.
2. Pójść do kawiarenki po kawę, kanapkę i ciastko.
3. Iść do sali, wypakować to wszystko + laptop i wygodnie usiąść.
A to wszystko, dlatego że na pierwszym zajęciach profesor Lee zdenerwował się na każdego, kto wtedy przyszedł (i tylko on jeden chyba w całej historii tego uniwersytetu, zapomniał o bańkach). Wszedł do sali z papierową torbą z pobliskiego marketu i stanął obok swojego biurka. Podniósł wzrok na wszystkich i odchrząknął, a ci, jak w wojsku, przywitali się z nim. Taehyungowi przypomniało to scenę ze "Stowarzyszenia Umarłych Poetów" i skłamałby, gdyby powiedział, że nie miał nadziei na to, iż nauczyciel jest taki sam (lub podobny) jak Keating.
Tak czy siak, po wypakowaniu swoich zakupów (min. dwóch kanapkach z tuńczykiem, którego było czuć na drugim końcu sali), włożeniu zupki chińskiej do mikrofali, której nikt wcześniej nie zauważył i wsypaniu dwóch saszetek cukru trzcinowego do kawy, odchrząknął po raz kolejny i usiadł na swoim fotelu. Spojrzał na nich i się zaśmiał.
— Niech podniosą rękę osoby, które chodzą na zajęcia z aktorstwa — powiedział mieszając cukier w swoim papierowym, czerwonym kubeczku. W całej sali podniosły rękę tylko cztery osoby. — Tak mało? Jak mnie nie mam, jest was tutaj pięćdziesiąt. Wszyscy, jak w chórku lub na przywitaniu samego prezydenta powiedzieliście równo "dzień dobry, panie profesorze". To bardzo kulturalne, nie powiem, ale mam pytanie. Ty, nie wiem, jak się nazywasz, bo za chwilę sprawdzę listę, ale ty w tej takiej dziwnej bransoletce na ręce w drugim rzędzie od dołu, najbliżej schodów, chodź tutaj — mówił spokojnie, nie biorąc ani jednej przerwy na wzięcie wdechu, co spowodowało, że w całej sali dało się wyczuć strach wobec tego jednego człowieka.
CZYTASZ
the landscape • kth x jjg
FanfictionTaehyung zawsze był wrażliwy na krzywdę innych. Chciał pokazać jak ludzie niszczą swój dom - ziemię, nie wiedząc, że przy tym pozna chłopaka, który go zniszczy. Taehyung nigdy nie ukrywał, że grzeszył widząc ludzkie piękno. Ani trochę się nie spodzi...