jeongguk: nie gadaj!
taehyung: przysięgam, że tak było..
Pamiętacie to, co się działo kiedy mieliście pięć lat? Albo cztery, bądź nawet trzy? Jeongguk i Taehyung nie mieli bladego pojęcia jak trafili na tę rozmowę. Ale cóż, zaczęli rozmawiać o swoich najdalszych wspomnieniach.
Jeongguk pamiętał jak w wieku trzech lat dostał misia za nie krzyczenie cały dzień. Był dość niespokojnym dzieckiem i skłamałoby się, gdyby się powiedziało, że nie denerwował.
Taehyung natomiast pamiętał, że widział duchy. Wszyscy mu wmawiali, że tam nikogo nie ma, a on przecież wiedział, że kogoś widzi. I choć był dzieckiem i wszyscy wokół niego dawali mu schemat co jest dobre, co złe, co istnieje, co nie, to wiedział swoje.
Bo wiecie. Na tym polega nasze życie.
Od najmłodszych lat ci starsi ludzie dają nam dany szablon jak mamy myśleć. Jak mamy myśleć w szkole, w domu, na zajęciach dodatkowych. Do tego, żeby było śmieszniej i ciekawiej: co mamy mówić. Nie możesz mówić tego, co ślina ci przyniesie. Tak, jest to w większości kwestia kultury, ale zawsze czuł, że przez takie właśnie myślenie i mówienie, które narzucono mu, kiedy nie umiał jeszcze w pełni czytać wszystkich słów, zamknął się w sobie.
Cofnijmy się może o kilka lat wcześniej. Możecie poczuć się jak na chmurce, bądź jakbyście patrzyli w lustro. Obiecuję wam, dużo się od siebie nie różnimy.
Taehyung miał problem ze sobą od dziesiątego roku życia. Cały czas czuł się alienowany, w żaden sposób nieciekawy oraz (co chyba najgorsze) omijany przez wszystkich, których znał bliżej.
To szło małymi kroczkami. Na początku brali go jako ostatniego do gry na wuefie, potem w ogóle go nie zapraszali. Jeszcze wcześniej przestali z nim gdziekolwiek wychodzić, a potem, żeby jeszcze bardziej go dobić, przestali go zapraszać na urodziny, co stworzyło jego odwrócony uśmiech, który nie zniknął na przestrzeni kolejnych lat.
Tak, jego rodzice byli dla niego dobrzy. Dbali o niego, ale nigdy nie czuł, aby tak naprawdę ich ciekawiło co robi. Bardzo go to bolało, ale w zupełności to rozumiał. Miał tak nudne życie, że spał dla zabawy i ci musieli to w końcu zauważyć.
Problem pojawił się jednak gdy miał trzynaście lat i zauważył, że inaczej patrzy na ludzi. Nie, nie widzi wieku, w których umrą nad ich głowami, ani wszystkich nago.
Zauważył, że to czy kogoś bardziej lubi jest bardziej złożone.
Zapewne mieliście tak, że widząc kogokolwiek kto cholernie był w waszym typie, a nie znaliście nawet jego imienia, to już tworzyliście z nim historie miłosną.
On miał to bardziej skomplikowane. Patrzył na nich i widział każdą skazę jak i coś, co byłoby ulepione przez anioły. Patrzył na wszystko z jakby aromatem różanym wiszącym w powietrzu za każdym razem, gdy na kogoś patrzył.
Jednakże, miał swój typ. Jeśli chodzi o wygląd, to rozstapiał się, gdy ktoś miał ciemne oczy tak bardzo, że aż wyglądały jak puste. A z charakteru (bo przecież on prowadził do tego czy jego serce bije tak mocno czy nie), to bycie szczerym, zabawnym i chyba przede wszystkim empatycznym.
Myślał, że to nie będzie problem, ponieważ nigdy nie miał bliższych kontaktów z rówieśnikami, z którymi właśnie chciał mieć owe stosunki. Jednak... Zrobił się problem, kiedy to właśnie siedział w bibliotece z Jeonggukiem i wrócili do rozmowy z esemesów sprzed kilku dni.
Słuchał go z zaciekawieniem, podziwiał. Nie chciał tego robić, ale nie mógł tego przerwać. To było strasznie krępujące, bo nie wiedział czy gdyby ten zauważył, to czy przypadkiem nie chciałby go zabić. Myśli z podziwianiem każdego milimetra twarzy Jeongguka plątały się z obawą przed tym, czy ten nadal by chciał mieć z nim kontakt. Musiał to przerwać, ale kompletnie nie miał pojęcia jak.
Spróbował z każdej siły go słuchać i choć trochę udawać zainteresowanie, ale nie potrafił. Wziął głęboki wdech i spojrzał przez okno. Słońce świeciło bardzo mocno jak na tę porę roku. Przyjemny blask i ciepło zaczęły zdobić jego twarz. Zauważył ptaki siedzące na gałęziach drzew tak jakby wsłuchiwały się w każdy dźwięk będący na zewnątrz. Zauważył ciszę, która była wokół nich, a jedyne co słyszał, to niewyraźne słowa z ust Jeona.
Zależało mu na nim i wiedział to od prawie już dwóch tygodni. Naprawdę próbował zrozumieć dlaczego uczucie do tego fanatyka stworzeń wodnych różniło się od tego do Hoseoka. Przecież potrzebował tylko przyjaciela i dlatego chciał być bliżej niego. Wziął głęboki wdech i usłyszawszy raptem dwa słowa z całego monologu chłopaka, odwrócił się do niego i na niego spojrzał.
— Nie mówiłem ci, ale chciałem mieć inny temat — powiedział niepewnie, bo chciał w jakiś sposób jego stosunek do różnych kwestii, aby niczego nie zepsuć. Starszy zaśmiał się i wyprostował na krześle, po czym wyciągnął dłoń na znak, aby ten kontynuował. — Jak byłem w pierwszej klasie liceum, to miałem dziewczynę w klasie, która była bita przez swojego tatę. Ogólnie z tego, co wiem, to było, dlatego że wszedł do pokoju, kiedy ona, eh, całowała się ze swoją przyjaciółką. Było mi bardzo przykro, bo myślę, że nikt nie zasługuje na takie traktowanie i... — ściszył lekko głos, bo zobaczył jakiegoś rodzaju dyskomfort na jego twarzy. — I ten.. myślałem czy by nie zrobić o tym, jak to wpływa na ludzką psychikę, gdy nie są akceptowani przez najbliższych.
Skończył szybko i odetchnął z ulgą, po czym spojrzał znowu za okno. Słońce już zniknęło, a resztki szczęścia tego dnia równie szybko, co one, gdy usłyszał głos Jeongguka.
— Nie studiujesz psychologii, więc myślę, że byłoby to niepotrzebne. Myślę, że sam temat jest nudnawy i nie zrobiłbyś nic dobrego — oznajmił bez emocji i wziął jedną z książek, a następnie ją przekartkował tak jakby szukał zmiany tematu.
— Tak myślisz? Bo ktoś chyba robi na taki temat i nie wiem, wydaję mi się, że to ważne dla ludzi, którzy tego potrzebują i nie wiem, może powinienem jednak to przemy- — nie skończył, bo nagle usłyszał dzwonek swojego telefonu z kieszeni. Westchnął cicho i wyjął go od razu, po czym odebrał. — Mamo, jestem w bibliotece, nie mogę zbytnio rozmawiać... Tak, pamiętam, kiedy mam urodziny i wiem, żeby przyjechać. Pa, kocham cię — rozłączył się szybko i spojrzał na starszego. — Chyba muszę już iść. Przepraszam, że dzisiaj tak mało zrobiliśmy, ale zaraz czternasta, a o piętnastej zaczynam pracę - wysłał mu przepraszający uśmiech i zaczął się pakować.
— Kiedy masz urodziny?
Patrzył na niego nawet nie mrugając, a Taehyung czuł to doskonale, ale czuł też jakby miał zaraz zwymiotować z nerwów i ogólnej napiętej atmosfery.
— Trzydziestego grudnia — mruknął nie patrząc na niego i dopiero kiedy zebrał wszystkie rzeczy, uśmiechnął się lekko i mu pomachał, po czym wyszedł z biblioteki.
— Co się stało..? — Jeongguk spytał sam siebie i wyjął telefon. Zrobiło mu się trochę przykro, bo nie widział niczego złego w tym, co powiedział, aby chłopak chciał szybciej wyjść, bo widząc jego wyraz twarzy na pewno nie chodziło tylko o pracę.
jeongguk: czy coś złego powiedziałem?
Przed wysłaniem wiadomości zaczął myśleć o wszystkim co powiedział. Wysłał wiadomość i widząc, że ten nie odpisuje długo, wziął głęboki wdech i zaczął pisać kolejne wiadomości.
jeongguk: przepraszam, po prostu... jeśli coś powiedziałem źle, to możliwe, że dlatego że po prostu podświadomie wiem, że wtedy byśmy się nie poznali
jeongguk: jesteś super przyjacielem taehyung:(
taehyung: jest w porządku, nie martw się!! jeśli chcesz, to możesz przyjechać do mojej pracy i albo cię nakarmię, albo mi pomożesz:)
I tak właśnie starszy przesiedział u niego w pracy. Jedząc w najlepsze najlepsze dania w restauracji. Na samym końcu pomógł im sprzątać lokal, ale ten dzień nie skończył się najlepiej.
Znaczy, to było tak:
Jeongguk dopytywał czy wszystko w porządku, czy niczego nie zrobił i oczywiscie cały czas słyszał, że jest okay. Niestety, nie było okay. Taehyung poczuł, że ten jednak bardziej by go znienawidził, niż bardziej polubił. Co złamało jego serce, a przecież to tylko jego przyjaciel.
CZYTASZ
the landscape • kth x jjg
FanfictionTaehyung zawsze był wrażliwy na krzywdę innych. Chciał pokazać jak ludzie niszczą swój dom - ziemię, nie wiedząc, że przy tym pozna chłopaka, który go zniszczy. Taehyung nigdy nie ukrywał, że grzeszył widząc ludzkie piękno. Ani trochę się nie spodzi...