#2

57 11 5
                                    

Myśl, że to jej syn totalnie mnie rozbroiła [...] Nie wiedziałam co mam powiedzieć, aż w końcu Anastazy się odezwała.
-Powinna pani wiedzieć, że praca nie jest na czas nieokreślony. Poszukujemy kogoś, kto zajmie się Willem najwyżej przez sześć miesięcy.
-Rozumiem. - Zabrałam swoją torebkę nie licząc już na tą pracę.
-Przyjęłaby pani to stanowisko?
-Przepraszam, przesłyszałam się?
-Nie. Chciałabym, aby przyjęła pani tę pracę i zaczęła jak najszybciej.
Zatkało mnie. Kompletnie się tego nie spodziewałam.
-Naprawdę chce mnie pani zatrudnić?
-Będziesz pracować od siódmej do piątej. Czasami pewnie dłużej. Przerwę będziesz miała tylko w czasie, kiedy będzie przychodził pielęgniarz Willa.
-Nie będzie pani ode mnie wymagać żadnych zabiegów medycznych czy coś w ten deseń?
-Nie skarbeńku, mój syn ma zapewnioną najlepszą opiekę medyczną w kraju. Chodzi mi tylko o to, żeby był przy nim ktoś optymistyczny, dodający otuchy. Dokładnie ktoś taki jak ty.
-Rozumiem... Kiedy będę mogła go poznać?
-Jutro, wtedy zaczniesz pracę. Przyjdź na siódmą.
-Dziękuję. - Zobaczywszy gotową mnie odprowadzić panią Traynor wstałam i ubrałam żakiet.
-Jeszcze raz dziękuję.
-Nie ma za co. Widać, że się dogadacie. Tylko... Emm... Może ubierz jutro coś mniej eksponującego. - Kobieta patrzyła na moją spódnice.
Kiwnęłam głową i zeszłam z Anastazy na dół. Odprowadziła mnie do drzwi i się pożegnałyśmy. Cieszyłam się jak maluch, że dostałam tą pracę, jednak ciągle byłam w wielkim szoku. Myślałam, że będę się opiekować jakimś dziadkiem, a tu niespodzianka! Ten facet spojrzawszy na wiek jego matki jest pewnie w moim wieku [...]

Weszłam do domu. Wszyscy momentalnie zwrócili wzrok na mnie.
-I co? - Zapytała mnie mama.
-April! Dostałaś tę pracę? - Spytał mnie mój brat. Ojciec patrzył na mnie jak na idiotkę, pewnie myślał, że znów mi się nie udało.
Trzymałam ich chwilę w napięciu.
-Dostałam! - Szczęśliwie krzyknęłam. Mojej mamie aż spadły ziemniaki z półmiska. Nawet nie wiecie jak bardzo się wtedy cieszyli [...]
Po chwili wszyscy siedzieliśmy przy stole, a rodzina zaczęła mnie wypytywać.
-Bardzo chory jest? - Zaczęła mama.
-Chyba tak, skoro przyjęli nawet April - Ojciec już zaczął swoje nieśmieszne żarty, co przyprawiło mnie o dreszcze.
-Jest bardzo chory. Jestem pewna, że żadne z was nie chciałoby jeździć na wózku. - Pewnie odpowiedziałam.
-Oj nie bulwersuj się tak, April! - Powiedziała moja siedemnastoletnia siostra.
-A słuchaj, kochanie... Nie będziesz musiała się nauczyć... No nie wiem... Języka migowego? Przecież on nie będzie umiał nawet mówić.
-To, że doznał czterokończynowego paraliżu nie znaczy, że nie umie mówić.
-Pewnie będzie mówił przez jakiś laryngofon, czy inne nadludzkie urządzenie! - Śmiała się moja matka, Coralee.
-A-pri-l p-p-podaj m-mi w-wodę. - Mój ojciec próbował naśladować Willa, co nie podobało mi się.
-To, że jeździ na wózku nie znaczy, że mówi jak mutant!
-Będziesz mu co najmniej zmieniała pieluszkę!
-To co? Nie przeszkadza mi to.
-Problem w tym, że ty nie umiesz zmieniać pieluszki. - Dodał ojciec.
Nałożyłam sobie buraczki, jednak fakt faktem, już wracając do domu od pani Traynor zastanawiałam się, czy na pewno sobie poradzę. Co ja miałabym z nim robić? Pewnie nawet nie będziemy mieli o czym porozmawiać, no ale nie zrezygnuję z tej pracy.
-Przynajmniej będą ci płacić niemałe pieniądze. Dużo lepiej niż w tamtej zapyziałej kawiarence. - Powiedział mój tata.
-Nie chodzi tu tylko o pieniądze, tato. Chciałabym zobaczyć jak to jest żyć z taką chorobą. Może się dogadam z Willem?
-W między czasie to ty będziesz trenować!
-Nie, nie chce. Nie zostanę trenerką. Nie podoba mi się to.
-Ta, bo ty byś chciała pracę gdzie będą ci płacić za siedzenie na tyłku, co? - Dodał tata.
-Przestańcie. Powinniście się cieszyć, że znalazłam jakąkolwiek pracę! - Prawie krzyknęłam.
-Tylko się z tobą przekomarzamy. Nie bądź zła. To świetnie, że dostałaś pracę. - Mama poklepała mnie po ramieniu na co się lekko uśmiechnęłam.

me before youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz