One pack of two nerds

3 0 0
                                    

Mike zaciągnął mnie tu siłą. Wiedział że z powodu rozpoczęcia nowego roku szkolnego nie mam dużo czasu. Szkoła, koncerty, szkoła muzyczna, wszelakie korki, zawsze byłam w biegu. Ten rok nie był dla mnie zbyt łaskawy, nasze miasteczko nie było wielkie, ale wystarczająco duże bym trafiła do klasy w której nikogo nie znałam.

Cały miesiąc siedzenia samej na korytarzu był dość nudny i z dnia na dzień czułam się się coraz mniej komfortowo, więc gdy chłopak do mnie napisał byłam w głębi duszy szczęśliwa. Powiedział że zabiera mnie znów do klubu fantastyki i że się nie wymigam bo nie mam nic do roboty w niedzielę i on o tym dobrze wie.

Tak, do klubu fantastyki, od kilku już lat byłam typowym nerdem. Trochę niespotykane jak na dziewczynę i to w tak małym mieście no ale tak wyszło. Lubiłam to, świat marzeń w którym wszystko było możliwe.

Wracając, przyszłam na klub. Wszystko było tak jak zwykle, gry, dyskusje, jedzenie, różne opowieści, czas tutaj płyną bardzo spokojnie. Mike zachęcał mnie bym w coś zagrała ale tym razem miałam ochotę poobserwować rozgrywkę naszych znajomych. Usadowiłam się więc wygodnie na krześle, plecami do wejścia do sali klubowej, wzięłam do ręki paczkę ciastek i zaczęłam śledzić poczynania graczy.

Po jakichś mniej więcej 20 minutach usłyszałam otwieranie drzwi. Nie zrobiło to na mnie wiekszego wrażenia gdyż myślałam, że to tylko moi koledzy wracający z colą po którą chwilę wcześniej wyszli. Jednak wszyscy obecni w pomieszczeniu zaczęli bić brawo. To było dla mnie coś nowego. Co prawda nie byłam członkiem klubu zbyt długo jednak w ciągu ostatnich dwóch miesięcy nie opuściłam ani jednego spotkania i nikt nigdy nikomu nie bił brawa nawet po wygranym meczu. Dość niechętnie oderwałam wzrok od kart i czekoladowych ciastek by leniwie przerzucić go na nowo przybyłą postać.

Był to średniego wzrostu chłopak, o krótko ściętych włosach lekko postawionych do góry, z wielką sportową torbą na ramieniu. Spokojnie zamknął drzwi i zaczął się obracać w naszym kierunku by zrobić lekki ukłon w podziękowaniu za brawa.

Już w tym momencie wiedziałam, że skądś kojarzę tego człowieka. Podnosząc się oczami zaczął skanować pomieszczenie. Jego wzrok momentalnie zatrzymał się na mnie. Z jego twarzy zniknął szeroki uśmiech, który zmienił się w wyraz całkowitego zdziwienia. Bez uwagi na dobre maniery nasze palce wskazujące pofrunęły w górę, by wskazać siebie nawzajem. Oboje byliśmy w równie wielkim szoku i w tym samym momencie wykrzyknęliśmy:

-Co ty tutaj robisz?!

Sytuacja ta dla obserwatorów musiała wyglądać niezwykle zabawnie. W tamtej chwili wszyscy w pomieszczeniu oderwali się od dotychczas wykonywanych czynności by zacząć intensywnie wpatrywać się we mnie, na wpół zwisającą z krzesła z nadgryzionym ciastkiem w ręce, którą wskazywałam nowo przybyłego jegomościa oraz chłopaka wciąż uwieszonego na klamce z tak szeroko rozdziawioną buzią, że aż zachęcała ona wszystkie muchy by do niej wylecieć.

-To wy się znacie? - w głuchej ciszy która od kilku sekund panowała na klubie dzwięcznie odbił się głos Mike'a.

-No tak jakby. - rzuciłam nadal będąc lekko skołowana zaistniałym wydarzeniem.

-Jesteśmy razem w klasie. - odpowiedział na pytanie chłopak wreszcie zamykając buzię.

Poprawiłam się na krześle i przełknęłam pozostały mi kawałek ciasteczka. Oczy wszystkich obecnych wróciły do rozgrywek jednak wiedziałam, że nadal bacznie nasłuchują naszej konwersacji. Chłopak podszedł do mnie, odłożył torbę na krzesło obok, stanął przede mną natarczywie wpatrując się w moją twarz jakby miał z niej wyczytać odpowiedzi na wszystkie nurtujące go kwestie, jednak chyba nie poszło mu to zbyt dobrze bo po chwili ponowił swoje wcześniejsze pytanie.

-Co ty tutaj robisz? - zadał pytanie z poważną miną.

-Siedzę. - odpowiedziałam lekko rozbawiona. Czułam się w tym momencie jakbym była fragmentem jakiegoś słabego sitcomu, w którym ludzie śmieją się gdy zobaczą tabliczkę z napisem laugh.

-Od kiedy chodzisz na klub nigdy cię tu nie spotkałem. - wyglądał jakby bardzo starał się sobie przypomnieć czy mnie tu kiedyś nie widział - Risa tak? - upewnił się jak mam na imię.

-Tak, jestem nowa, zaczęłam tu bywać przed wakacjami. - odpowiedziałam szczerze - A ty Max?

-Tak.

Mike przez cały czas bacznie nam się przyglądał.

-Jesteście razem w klasie i nie znacie własnych imion? - wydawał sie zaskoczony.

-Tak jakoś wyszło, że jest to chyba jedna z naszych pierwszych konwersacji. - zaśmiałam się lekko co rozluźniło atmosferę.

Po tej krótkiej wymianie zdań wróciłam do obserwacji wcześniejszej rozgrywki, jednak sama cały czas czułam się obserwowana przez Maxa.

-Dlaczego wszyscy bili brawo kiedy przyszedłeś? - to pytanie nurtowało mnie już od dłuższej chwili.

-Jestem tancerzem. Moja formacja wygrała krajowe mistrzostwa. - oznajmił z wyjątkową dumą. Rozwiązało to też drugie nasuwające mi się pytanie, co chłopak miał w tej wielkiej torbie. Ponieważ odpowiedź była dla mnie wystarczająco satysfakcjonująca, chciałam po raz kolejny skupić się na obserwacji, jednak ewidentnie nie było mi to dane.

Chłopak chyba poczuł się trochę pewniej widząc, że nie mam nic przeciwko rozmowie z nim, postanowił więc ciągnąć temat równocześnie wplątując w niego Mike'a który z całego klubu miał ze mną chyba najlepsze relacje. Rozmowa się kleiła, była dość luźna, szybko zaczęliśmy także wspólnie grać w grę, co zdecydowane tylko nam pomogło.

Następnego dnia w szkole zresztą jak i kolejnego, następnego również miałam się już do kogo odezwać.

I oto jest krótka historia, jak poznałam chłopaka, który w momencie gdy to publikuję trzyma mnie za rękę...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 17, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One pack of two nerds // one shot storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz