Mam tydzień. Dosłownie tydzień na wykorzystanie go dla rodziny. Cieszę się, że udało mi się przekonać do tego menadżera. Co prawda łatwo nie poszło, ale zawziętość to cecha, którą w sobie lubię. Nie zawsze wychodzi mi ona na dobre, ale w tym przypadku bardzo mi się przydała.
Z kwiatami w ręce dla swojej żony i zapakowanym pudełkiem dla córki powoli zbliżam się do swojego domu. Znajduje się on w bardzo spokojnej i przytulnej okolicy, a takie miejsca preferuję najbardziej. Unoszę głowę, by móc spojrzeć na czyste niebo. Dzień jest naprawdę piękny. W sam raz na rodzinne wyjście. Moja żona Yeonrin jeszcze nie wie o moim niespodziewanym powrocie, więc już się nie mogę doczekać jej reakcji na mój widok.
Jednak zatrzymuję się nagle, gdy nasza skrzynka na listy jest szeroko otwarta. Czyżby któraś z dziewczyn jej nie zamknęła? Być może. Mojej córce bardzo często się to zdarza. Jest tak podekscytowana listami, że zapomina zamknąć skrzynkę.
— Oj, Yuri, Yuri — wzdycham ciężko i podchodzę do skrzynki. Odruchowo patrzę czy jest coś w środku i marszczę brwi, kiedy zdaję sobie sprawę, że nie jest ona pusta. Zwykła złożona na pół kartka. Kwiaty i prezent odkładam na chwilę na asfalcie, a mój humor natychmiast się pogarsza, gdy otwieram kartkę i czytam jej treść.
"Tyś moim słońcem, co świeci jasno na niebie
Ja Twym księżycem otulony gwiazdami
Zrozum, że chcę Cię mieć tylko dla siebie
A miłość niedługo zakwitnie między nami."— Cholera — mruczę cicho pod nosem i zgniatam wiersz w kulkę. Gdybym miał zbierać je wszystkie, w sypialni zabrakłoby miejsca na meble. To się dzieje już od kilku miesięcy. Codziennie dostaję po dwa, może trzy wiersze. Nie mam pojęcia, kto ma taką obsesję, a pisma nie jestem w stanie rozpoznać. Nie znam go.
— Głupstwo — wyrzucam papierową kulkę za siebie, a następnie podnoszę swoje rzeczy z ziemi i idę w stronę drzwi mojego domu. Listy to mój problem i sam sobie z nimi poradzę.
Wciskam okrągły, pozłacany przycisk, który odpowiada za dzwonek i czekam, aż drzwi staną przede mną otworem. Słyszę po drugiej stronie bieg, a po chwili otwieranie zamka. Gdy widzę swoją sześcioletnią córkę, niemalże od razu do mych oczu napływają łzy. Tak dawno jej nie widziałem.
— Tata! — woła radośnie Yuri i rzuca mi się na szyję. Aby jej to ułatwić, kucam i wyciągam do niej ręce. Po chwili dołącza do nas moja żona. Yeonrin stoi w żółtym fartuchu w czerwone maki, a dłonie wyciera w niebieską ścierkę. Gdy mnie widzi, wzdycha cicho i odchodzi do kuchni. Jestem zdziwiony. Nie takiej się reakcji spodziewałem. Może dowiedziała się o listach? Nie, na pewno nie. Ukryłem je bardzo dobrze.
— Yuri, wiesz, co się stało mamie? — pytam córkę cicho, a ta kręci przecząco głową. Choć w duchu jest mi przykro, z uśmiechem na ustach wręczam dziewczynce prezent, a następnie wstaję i zmierzam tam, gdzie wcześniej poszła Yeonrin.W kuchni pachnie świeżą, przyprawioną wołowiną i soczystymi warzywami na surówkę. Yeonrin stoi do mnie plecami przy zlewie i zmywa naczynia. Wolnym krokiem podchodzę do swojej żony, staję obok i wyciągam ku niej kwiaty.
— Coś się stało? — pytam, a ta nawet na mnie nie patrzy. Zakręca wodę, odwraca się do mnie i dopiero teraz podnosi na mnie swoje czekoladowe spojrzenie. Takie samo jak moje.
— Nie, nic się nie stało — Yeonrin odbiera kwiaty i kładzie je obok na blacie. W tym momencie w mojej głowie widzę same czarne scenariusze. Ale najgorszy jest jeden: że chce mnie zostawić.
— Nie przywitałaś się ze mną — zauważam, a ta nie odwraca ode mnie wzroku.
— Cześć, Yukhei. Chyba, że kariera weszła Ci za mocno i mam nazywać cię tylko i wyłącznie Lucas — w jej głosie słyszę smutek, złość... po prostu wszystko. Domyślam się, o co jej chodzi.
— W ramach przeprosin i przywitania kupiłem Ci najdroższy bukiet kwiatów — nie mam pojęcia, co mówić. Mam wrażenie, że mówiąc o kwiatach tylko bardziej ją zdenerwuję.
— Nie chcę kwiatów, Yukhei. Chcę ciebie. Brakuje mi samej twojej obecności w domu. Yuri w ogóle cię nie widuje. Jeszcze trochę i zapomni, że ma ojca, a ja zapomnę, że jestem mężatką — Yeonrin odchodzi i siada przy stole. Idę w jej ślady i siadam obok niej.
— Nie wiem, co się z tobą dzieje. Nie dzwonisz, nie piszesz. Ani do mnie, ani do Yuri. Czy ty nas jeszcze w ogóle kochasz? A może wiecznie męskie towarzystwo sprawiło, że coś ci się w głowie poprzestawiało, co? — jej słowa sprawiają mi ból, ale nie mogę jej obwiniać. Nie kiedy zalewa się gorzkimi łzami. To by tylko bardziej ją zdołowało.
— Kocham was najbardziej na świecie. Specjalnie dla ciebie przeprowadziłem się tutaj. Do Korei. Gdy zaszłaś w ciążę, nie uciekłem od ciebie. Byłem i nadal jestem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Yuri to nasz skarb.
— Przeprowadziłeś się dla mnie czy dla kariery? — pyta z pretensjami w oczach, zupełnie nie zwracając uwagi na resztę mojej wypowiedzi. Milczę. To wydaje mi się być w tym momencie najlepsze. Nie ma sensu z nią dyskutować, gdy jest w takim stanie. Jak ochłonie, wtedy znów spróbuję z nią porozmawiać.
Z myśli wybija mnie trzaśnięcie drzwiami. Yeorin już przy mnie nie ma. Najwyraźniej poszła się wypłakać do sypialni. A Yuri? Pewnie jest w pokoju i bawi się prezentem ode mnie. To śpiewający, pluszowy jednorożec, do których ma ona tak wielką słabość.
— Masz rację, Yeonrin. Prezentami waszej miłości nie odzyskam — mruczę cicho, patrząc w jeden punkt przed sobą. Dopiero po chwili wyciągam z kieszeni spodni telefon i wchodzę w wiadomości z moim najlepszym przyjacielem - Taeyongiem, z którym jesteśmy w tym samym zespole. Muszę się z nim spotkać. Potrzebuję męskiej i jednocześnie przyjacielskiej rady.
![](https://img.wattpad.com/cover/191202678-288-k827042.jpg)
CZYTASZ
'Comeback' • Taeyong x Lucas
Fanfiction"Jak płatek róży skórę ma I iskry ognia w oczach Z tych oczu spływa srebrna łza Już wiem, że mnie nie kochasz" Takie anonimowe wiersze dostaje Lucas każdego dnia. Jest tym strasznie zrozpaczony, gdyż coraz trudniej jest mu je ukrywać przed swoją pod...