Rozdział I

16 1 0
                                    

Mam tydzień. Dosłownie tydzień na wykorzystanie go dla rodziny. Cieszę się, że udało mi się przekonać do tego menadżera. Co prawda łatwo nie poszło, ale zawziętość to cecha, którą w sobie lubię. Nie zawsze wychodzi mi ona na dobre, ale w tym przypadku bardzo mi się przydała.

Z kwiatami w ręce dla swojej żony i zapakowanym pudełkiem dla córki powoli zbliżam się do swojego domu. Znajduje się on w bardzo spokojnej i przytulnej okolicy, a takie miejsca preferuję najbardziej. Unoszę głowę, by móc spojrzeć na czyste niebo. Dzień jest naprawdę piękny. W sam raz na rodzinne wyjście. Moja żona Yeonrin jeszcze nie wie o moim niespodziewanym powrocie, więc już się nie mogę doczekać jej reakcji na mój widok.

Jednak zatrzymuję się nagle, gdy nasza skrzynka na listy jest szeroko otwarta. Czyżby któraś z dziewczyn jej nie zamknęła? Być może. Mojej córce bardzo często się to zdarza. Jest tak podekscytowana listami, że zapomina zamknąć skrzynkę.

— Oj, Yuri, Yuri — wzdycham ciężko i podchodzę do skrzynki. Odruchowo patrzę czy jest coś w środku i marszczę brwi, kiedy zdaję sobie sprawę, że nie jest ona pusta. Zwykła złożona na pół kartka. Kwiaty i prezent odkładam na chwilę na asfalcie, a mój humor natychmiast się pogarsza, gdy otwieram kartkę i czytam jej treść.

"Tyś moim słońcem, co świeci jasno na niebie
Ja Twym księżycem otulony gwiazdami
Zrozum, że chcę Cię mieć tylko dla siebie
A miłość niedługo zakwitnie między nami."

— Cholera — mruczę cicho pod nosem i zgniatam wiersz w kulkę. Gdybym miał zbierać je wszystkie, w sypialni zabrakłoby miejsca na meble. To się dzieje już od kilku miesięcy. Codziennie dostaję po dwa, może trzy wiersze. Nie mam pojęcia, kto ma taką obsesję, a pisma nie jestem w stanie rozpoznać. Nie znam go.

— Głupstwo — wyrzucam papierową kulkę za siebie, a następnie podnoszę swoje rzeczy z ziemi i idę w stronę drzwi mojego domu. Listy to mój problem i sam sobie z nimi poradzę.

Wciskam okrągły, pozłacany przycisk, który odpowiada za dzwonek i czekam, aż drzwi staną przede mną otworem. Słyszę po drugiej stronie bieg, a po chwili otwieranie zamka. Gdy widzę swoją sześcioletnią córkę, niemalże od razu do mych oczu napływają łzy. Tak dawno jej nie widziałem.

— Tata! — woła radośnie Yuri i rzuca mi się na szyję. Aby jej to ułatwić, kucam i wyciągam do niej ręce. Po chwili dołącza do nas moja żona. Yeonrin stoi w żółtym fartuchu w czerwone maki, a dłonie wyciera w niebieską ścierkę. Gdy mnie widzi, wzdycha cicho i odchodzi do kuchni. Jestem zdziwiony. Nie takiej się reakcji spodziewałem. Może dowiedziała się o listach? Nie, na pewno nie. Ukryłem je bardzo dobrze.
— Yuri, wiesz, co się stało mamie? — pytam córkę cicho, a ta kręci przecząco głową. Choć w duchu jest mi przykro, z uśmiechem na ustach wręczam dziewczynce prezent, a następnie wstaję i zmierzam tam, gdzie wcześniej poszła Yeonrin.

W kuchni pachnie świeżą, przyprawioną wołowiną i soczystymi warzywami na surówkę. Yeonrin stoi do mnie plecami przy zlewie i zmywa naczynia. Wolnym krokiem podchodzę do swojej żony, staję obok i wyciągam ku niej kwiaty.

— Coś się stało? — pytam, a ta nawet na mnie nie patrzy. Zakręca wodę, odwraca się do mnie i dopiero teraz podnosi na mnie swoje czekoladowe spojrzenie. Takie samo jak moje.

— Nie, nic się nie stało — Yeonrin odbiera kwiaty i kładzie je obok na blacie. W tym momencie w mojej głowie widzę same czarne scenariusze. Ale najgorszy jest jeden: że chce mnie zostawić.

— Nie przywitałaś się ze mną — zauważam, a ta nie odwraca ode mnie wzroku.

— Cześć, Yukhei. Chyba, że kariera weszła Ci za mocno i mam nazywać cię tylko i wyłącznie Lucas — w jej głosie słyszę smutek, złość... po prostu wszystko. Domyślam się, o co jej chodzi.

— W ramach przeprosin i przywitania kupiłem Ci najdroższy bukiet kwiatów — nie mam pojęcia, co mówić. Mam wrażenie, że mówiąc o kwiatach tylko bardziej ją zdenerwuję.

— Nie chcę kwiatów, Yukhei. Chcę ciebie. Brakuje mi samej twojej obecności w domu. Yuri w ogóle cię nie widuje. Jeszcze trochę i zapomni, że ma ojca, a ja zapomnę, że jestem mężatką — Yeonrin odchodzi i siada przy stole. Idę w jej ślady i siadam obok niej.

— Nie wiem, co się z tobą dzieje. Nie dzwonisz, nie piszesz. Ani do mnie, ani do Yuri. Czy ty nas jeszcze w ogóle kochasz? A może wiecznie męskie towarzystwo sprawiło, że coś ci się w głowie poprzestawiało, co?  — jej słowa sprawiają mi ból, ale nie mogę jej obwiniać. Nie kiedy zalewa się gorzkimi łzami. To by tylko bardziej ją zdołowało.

— Kocham was najbardziej na świecie. Specjalnie dla ciebie przeprowadziłem się tutaj. Do Korei. Gdy zaszłaś w ciążę, nie uciekłem od ciebie. Byłem i nadal jestem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Yuri to nasz skarb.

— Przeprowadziłeś się dla mnie czy dla kariery? — pyta z pretensjami w oczach, zupełnie nie zwracając uwagi na resztę mojej wypowiedzi. Milczę. To wydaje mi się być w tym momencie najlepsze. Nie ma sensu z nią dyskutować, gdy jest w takim stanie. Jak ochłonie, wtedy znów spróbuję z nią porozmawiać.

Z myśli wybija mnie trzaśnięcie drzwiami. Yeorin już przy mnie nie ma. Najwyraźniej poszła się wypłakać do sypialni. A Yuri? Pewnie jest w pokoju i bawi się prezentem ode mnie. To śpiewający, pluszowy jednorożec, do których ma ona tak wielką słabość.

— Masz rację, Yeonrin. Prezentami waszej miłości nie odzyskam — mruczę cicho, patrząc w jeden punkt przed sobą. Dopiero po chwili wyciągam z kieszeni spodni telefon i wchodzę w wiadomości z moim najlepszym przyjacielem - Taeyongiem, z którym jesteśmy w tym samym zespole. Muszę się z nim spotkać. Potrzebuję męskiej i jednocześnie przyjacielskiej rady.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 18, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

'Comeback' • Taeyong x Lucas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz