30. Mam boskiego psa!

268 31 37
                                    

- Mamo, gdzie byłaś?! - Łukasz ślizgnął z pokoju na korytarz. - A gdzie jest tata? - Wprowadziłam psa. - Wow! Ale super. - Zrobił kilka niepewnych kroków.

- Ostrożnie.

- Piękny! - Kucnął przed psem. - Mogę go pogłaskać?

- Jasne.

- Cześć. - Filip przeczesał włosy dłonią. Wyglądał jakby dopiero wstał. - Czy to jest...Doberman?

- Dokładnie tak. - Skinęłam głową. - Wiktoria już wróciła? Albo Igor?

- Nie. - Pokręcił głową. - A gdzie oni właściwie pojechali?

- Do Adriana.

- A co się stało? - Łukasz na mnie spojrzał.

- Wujek miał wypadek...Miał operacje.

- Zadzwoń do taty. - Przybliżył się do psa i zaczął go głaskać. Bardzo delikatnie.

- Dobry pomysł. - Przeszłam nad nim i psem, i weszłam do salonu. Wyciągnęłam telefon, wybrałam numer do Igora, ale nie odebrał.

- No i? - Odwróciłam się słysząc głos Filipa.

- Nie odbiera...Zadzwonię do Wiktorii.- Jak powiedziałam tak zrobiłam. Rozmawiałam chwilę z dziewczyną, która powiedziała mi, że Adrian się obudził i za niedługo wychodzi ze szpitala oraz że Igor już dawno z niego wyszedł, bo umówił się ze mną.

- Co?

- Powiedział, że do niego dzwoniłaś.

- A mówił, gdzie mamy się spotkać?

- W kawiarni...Podobno wiesz której.

- Kurwa. - Syknęłam i rozłączyłam połączenie. Wybiegła na korytarz. - Filip zajmij się Łukaszem! Młody bądź grzeczny! - Wybiegłam na klatkę i wręcz skakałam po schodach.

*Igor*

- Powiedz mi jedną rzecz. - Patrzyłem jej prosto w oczy. - Dlaczego ty jej tak nie nawidzisz?

- Jesteś debilem Igor. - Zaśmiała się i sięgnęła do torebki. Nie zauważyłem, żeby była jakoś bardzo uzbrojona. Wyciągnęła białą kopertę i mi ją podała. - Oglądnij w domu. - Uśmiechnęła się. - Tylko nie przy niej.

- Co to jest?

- Zobaczysz. - Wzruszyła ramionami. Nagle usłyszałem ostre starcie gumy z opon na jezdni. Czarny mustang zakręcił kółko na parkingu i po chwili wyszła z niego Mela.

- Nawet kurwa nie próbuj! - Krzyknęła i ruszyła w naszą stronę. - Zrobisz jeszcze krok w jego kierunku to obiecuję, że wyrwę ci wszystkie włosy.

- Jasne. - Camila podniosła ręce w geście obrony. - Już stąd idę.

- Masz się nie zbliżać do mojej rodziny! Rozumiesz?! - Mela stanęła tuż przed nią. - Urwę ci łeb.

- Ale z ciebie żmija. - Camila mierzyła ją wzrokiem.

- Tym bardziej uważaj.

- Jesteś najgorszą pomyłką w moim życiu.

- Nie musisz dziękować. - Mela uśmiechnęła się sztucznie.

- Napluł ci ktoś kiedyś w twarz?

- Przywalił ci ktoś kiedyś w twarz? Tak patrzę i myślę, że chyba nie raz.

- Uważaj. - Camila pokręciła głową. - Bo stąpasz po kruchym lodzie.

- Jestem lekka. - Złapała mnie za rękę. - Więc się nie złamie. - Odwróciła się i ciągnęła mnie za sobą do samochodu. - I zapamiętaj sobie raz na zawsze, że ze mną się nie pogrywa! - Krzyknęła jej jeszcze na odchodne. - Czego ona od ciebie chciała?

KANAREKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz