⑨.②

1.1K 141 25
                                    

Śnieg powoli poruszył za oknem; każdy płatek tańczył na wietrze, aby finalnie opaść na i tak już sporych rozmiarów zaspę. Dwukolorowe oczy niewyraźnie odbiły się na szybie i przez następne parę sekund pozostawały delikatnie skryte pod powiekami przez oślepiający blask białego puchu. Gdy w końcu widzenie właściciela turkusowej i szarej tęczówki nabrało ostrości, westchnął przeciągle. Poruszył się ledwo zauważalnie w fotelu, co skutkowało zsunięcie się notatnika na podłogę z jego kolan. Mężczyzna pochylił się, aby sprawdzić co wywołało taki huk i w momencie, gdy rozpoznał czarną barwę skóry, zastygł w miejscu. Jego barki zaczęły drżeć, a z gardła wydobył się cichy szloch. Nie potrafił powiedzieć ile czasu minęło od kiedy osoba bliska jego martwemu sercu, zostawiła w nim pustkę. Po krajobrazie za oknem wywnioskował jedynie, że może parę miesięcy, ale niczego nie był już pewny. Wiedział tylko, że ta rozłąka kosztowała go zdecydowanie najwięcej bólu w całym jego istnieniu.

  Osłabione ciało dawało się we znaki i w końcu nadszedł czas, aby coś z tym zrobić, ponieważ w innym przypadku czeka go doskwierające uczucie osłabienia, a w najgorszym - powolne zamienianie się w istotę nie potrafiącą samodzielnie funkcjonować. Podparł się o podłokietniki i w chwili, gdy znalazł się w stojącej pozycji, usłyszał szczęk ustępującego zamka frontowych drzwi, a następnie ich leniwe skrzypnięcie. Zafascynowanie z cieniem niepewności zakiełkowało w organizmie Shōto, który postąpił parę kroków naprzód, aby wyjrzeć z pokoju. Zastygł w miejscu, gdy do jego uszu dotarł dźwięk kroków na kamiennych schodach. Przygotowany na najgorsze, spiął wszystkie mięśnie i wyczekiwał.

Po paru sekundach ujrzał zarys sylwetki w mroku korytarza, po czym jakby błysk tęczówek odbijających w sobie słaby blask śniegu zza okna. Osoba przed nim poruszyła się nieznacznie do przodu, ale wydawałoby się, że widząc gotową do ataku postawę Todorokiego przystanęła ostrożnie.

— Shōto... — usłyszał głos, który rozniósł się delikatnym echem po posiadłości i mężczyzna miał wrażenie, że dopiero gdy obiegł wszystkie powierzchnie dotarł do jego uszu. W jednym momencie opadł całkowicie bezsilnie na kolana, jego oczy napełniły się łzami, a serce jakby drgnęło. Nie, to niemożliwe...

— Jak...Jak to...Jak to możliwe? — wydukał, obserwując jak dopiero teraz rozpoznana przez niego sylwetka powoli zbliża się do jego własnej. Gdy w końcu znalazła się w zasięgu dziennego światła, spostrzegł, że to ta sama kobieta, którą zaledwie parę miesięcy temu darzył bezgraniczną miłością i nie chciał wypuszczać z ramion. Jednakże, coś się w niej zmieniło.

[K/w]włosa padła tuż przed nim na kolana i spojrzała w jego oczy, a on uświadomił sobie jak bardzo tęsknił za tym spojrzeniem. Tak bardzo chciał jej dotknąć, objąć, lecz nie potrafił przez obawę, że to tylko sen.
To ona zrobiła pierwszy ruch; uniosła dłoń i przyłożyła ją do lodowatego policzka Todorokiego. Ten przy kontakcie drgnął i całkowicie się rozsypał. Łzy zaczęły płynąć strumieniami, skapując na podłogę. W odpowiedzi ujrzał jak jej wargi formują się w lekki uśmiech.

— Shōto...wróciłam. — szepnęła i zrobiła ten sam ruch co wcześniej drugą ręką, a następnie musnęła ustami odpowiedniczki mężczyzny, który od razu, jakby budząc się z transu, przylgnął do kobiety. Bez opamiętania składał kolejne i kolejne pocałunki, w międzyczasie powtarzając „wróciłaś, wróciłaś" łamiącym się głosem. Zatrzymując się w ostatnim pocałunku złączonymi ustami, stanęli na nogi. Shōto finalnie objął jej talię i zanurzył twarz we włosach.

Dopiero po paru minutach odsunęli się od siebie.

— [T/I], jak...jak to się stało? Przecież ty...ty umarłaś. — dopytywał.

— Tak, to prawda ale...sama nie wiem co dokładnie się ze mną stało potem. — odparła. Spuściła wzrok na swoje ciało i wtedy Todoroki dostrzegł w jakim jest stanie. Jej ubranie było całe w ziemi, w której znajdowała się przez parę miesięcy, także jej skóra była gdzieniegdzie zabrudzona.

Kobieta nie wyglądała tak naprawdę tak jak w dzień jej śmierci; wydawałoby się, że odmłodniała. Nie miała już typowych zmian dla kogoś kto przeżył pięćdziesiąt sześć lat. Jej temperatura ciała także się zmieniła, Shōto nie potrafił wyczuć ciepła i jej krążenia. Na tę myśl jego źrenice zwężały.

— Chyba wiem co się stało... — zaczął. — Pamiętasz jak cię ugryzłem?

Po tym pytaniu w oczach [T/I], które obserwowały mimikę mężczyzny pojawił się błysk zrozumienia.

— Jestem...wampirem? — zapytała niepewnie.

— Wydaje mi się, że to bardzo możliwe...a choroba była po prostu kulminacyjnym momentem kiedy twoje ciało umierało już na stałe. — odpowiedział zamyślonym tonem.

— Nigdy wcześniej nie widziałeś przemiany?

— Nie miałem okazji. Wszyscy, których atakowałem umierali, ponieważ wypijałem całą krew. W twoim przypadku zrobiłem to bardzo krótko i najważniejsze - wciąż żyłaś.

Po tych słowach trwali przez chwilę w milczeniu. [T/I] pogrążyła się w myślach, a Shōto jej się przyglądał, napawając ponownym towarzystwem.

— Jesteś taka piękna... — szepnął w końcu, przykuwając jej uwagę. Uniosła na niego swoje [k/o] oczy, a na wargach zagościł delikatny uśmiech. — Myślałem, że już nigdy nie będzie mi dane cię zobaczyć. Doprawdy, jesteś cudem.


Todoroki ponownie wyciągnął rękę i przyciągnął do siebie kobietę, która od razu wtuliła się w jego pierś.

— Od teraz będziemy mogli istnieć razem. Już nie będziesz sam. — powiedziała cicho [T/I] i mocniej owinęła ramionami talię mężczyzny.

— Dziękuję. — odpowiedział Shōto, unosząc podbródek swojej miłości i składając delikatny pocałunek na jej zimnych wargach.

𝐓𝐢𝐦𝐞𝐥𝐞𝐬𝐬.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz