991 127 37
                                    

— Chyba najbardziej będę tęsknić za tym blaskiem w takich chwilach jak ta.

Od pamiętnej kolacji i wieczoru minęło kolejne szesnaście lat, a relacja Shōto z [T/I] rozkwitała jak nigdy dotąd. Był to związek pełen delikatności i szczerych gestów. Todoroki tak jak obiecał, nigdy nie skrzywdził kobiety i na każdym kroku starał się, aby czuła się swobodnie i nie miała żadnych powodów do smutku czy poczucia niebezpieczeństwa. Ona zaś była oczarowana jak mężczyzna potrafił się zmienić i nie sadziła, że potrafi pokochać kogoś takiego jak on. Jakkolwiek to brzmi, w końcu całe życie przebywała z osobą, która żywiła się ludzką krwią.

Jednakże musiał nadejść moment, w którym życie zmieniło swój bieg.

Pomimo tego jak bardzo [T/I] starała się to ukryć, Shōto to dostrzegł. [K/w]włosa stała się osłabiona jak nigdy wcześniej, kaszel próbowała zagłuszyć w swoim pokoju poduszką, pojawiające się znikąd siniaki oraz krwotoki z nosa tłumaczyła swoim dotychczasowym, kruchym stylem życia.
Niestety obydwoje wiedzieli co to oznacza.
Nie posiadali odpowiednich środków do leczenia, a także niemożliwe było wyleczenie tego. Kobieta sama nie chciała opuszczać tego miejsca, bo bała się, że już nigdy nie zobaczy Todorokiego, który po wielu próbach przekonania jej do jakiegokolwiek leczenia poddał się, gdy wciąż otrzymywał odmowę.

W takiej sytuacji postanowił dawać jej jeszcze więcej opieki i komfortu.
Na początku jeszcze wszystko było w porządku, ale niedługo potem zdrowie kobiety zaczęło coraz bardziej podupadać i ona sama traciła wszystkie siły. Shōto musiał przenosić jej bezsilne ciało na dół, gdzie chciała spędzać jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu i towarzyszył jej do momentu, w którym chciała już iść spać. Ciągle zapewniał ją, że jest do jej dyspozycji.

Któregoś dnia, gdy [T/I] skończyła pięćdziesiąt sześć lat, siedzieli na schodach. Ona otulona kocem, delikatnie dygocąca z braku sił obserwowała zachodzące, jesienne słońce. On zaś nie spuszczał z niej oka i nieprzerwanie trzymał jej dłoń.

— Chyba najbardziej będę tęsknić za tym blaskiem w takich chwilach jak ta. — zaczęła, lekko zachrypniętym, lecz wesołym tonem.

— Tylko za tym? — zapytał Todoroki. Zaśmiała się lekko na to pytanie.

— Oczywiście, że nie. Na drugim miejscu będziesz ty.

Ich spojrzenia się skrzyżowały, lecz kobieta nie potrafiła wytrzymać poważnego wzroku wampira i wybuchnęła śmiechem.

— Przecież wiesz, że żartuję.

Po tych słowach na chwilę nastała cisza i jedyny dźwięk jaki dało się usłyszeć to podmuch wiatru. Zima zbliżała się prędzej niż przypuszczali.

— Shōto... — odparła [T/I] lecz przerwał jej atak kaszlu. Wspomniany zmartwił się tym, szybko objął ją i przycisnął do siebie.

— Może chodźmy już do środka. — powiedział wyraźnie zmartwionym i bezsilnym głosem.

— Nie, nie trzeba. Chciałam powiedzieć...Shōto, dziękuję, że pomimo wszystkich negatywnych momentów, dałeś mi szansę na życie. Gdyby nie ty prawdopodobnie umarłabym z zimna w tym lesie. Dzięki tobie miałam okazję poznać tak wiele wspaniałych rzeczy i odkryć coś, co wydawałoby się niemożliwe. — spojrzała w górę na jego wyraz twarzy i zaraz oparła głowę na jego ramieniu.

— Chciałem cię zabić...

— Ale tego nie zrobiłeś. Tak naprawdę jesteś dobry, tylko po prostu boisz się, że wszyscy cię opuszczą, przez co wybrałeś samotną ścieżkę.

— To prawda. Ty też mnie opuścisz. — rzekł przez zaciśnięte zęby.

— Nie, Shōto. Ja zawsze będę z tobą. W twoich wspomnieniach i sercu. — [T/I] dotknęła piersi mężczyzny, gdzie spoczywał niebijący organ. — Pomimo tego, że nie pracuje jak powinno, ja będę w nim mieszkać.

Uśmiechnęła się na te słowa i ponownie kaszlnęła. Po raz kolejny nastała cisza przerywana co chwilę szumem liści.
Shōto nagle poczuł, że kobieta oparła większy ciężar na jego ramieniu. Odwrócił się gwałtownie i podłożył pod jej kark dłoń. Odchylił ją do tyłu. Jej ciało nie sprawiało żadnego oporu, kończyny bezwiednie opadły na boki a głowa zsunęła się delikatnie w dół.

— [T/I]. — zaczął Todoroki, przerażonym głosem. — [T/I]!

Potrząsnął nią, a następnie przyłożył ucho do jej klatki piersiowej, lecz nic nie usłyszał. Pod palcami przestał wyczuwać jej słabe tętno.

Do jego dwukolorowych oczu zaczęły napływać łzy.
Jeszcze przez długi czas krzyczał jej imię, w końcu oparł się policzkiem o jej czoło i zaniósł się szlochem.

To takie niesprawiedliwe, że został sam. To takie niesprawiedliwe, że życie zawsze odbierało mu bliskich. To takie niesprawiedliwe, że akurat on jest nieśmiertelny.


Parę godzin później, zebrał się na odwagę i zakopał pozbawione jego ulubionego ciepła ciało w lesie, tuż przy ulubionych kwiatach jego ukochanej. Przez mgłę łez ledwo wrócił potem do posiadłości.
Powędrował schodami na piętro, otworzył stare drzwi z odchodzącą farbą i usiadł w fotelu. Otworzył notatnik na stronie z datami. Na dole strony zapisał:



„Dziękuję za 50 lat wyrozumiałości. Pozwoliłaś mi poczuć się jak ktoś inny niż potwór, którym jestem. Nigdy cię nie zapomnę."



Zamknął notes i zawiesił wzrok na widoku spadających, brązowych oraz żółtych liści za oknem.

𝐓𝐢𝐦𝐞𝐥𝐞𝐬𝐬.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz