Rozdział drugi

372 33 29
                                    

Wśród mroku nocy Ochako nigdy nie czuła się bezpiecznie. Zawsze gdzieś wewnątrz niej kłębił się strach i nieuzasadnione poczucie zagrożenia. Jej fobi nie poprawiała sytuacja, w jakiej zostali postawieni, rozglądała się więc panicznie na boki za każdym razem, gdy gdzieś w oddali słyszała jakiś głos lub gdy w pobliżu podmuch wiatru tworzył szelest.

Napięta atmosfera nie opuszczała nikogo odkąd opuścili mieszkanie All Mighta. Byli spięci, zestresowani i nieufni, co nasiliło się jeszcze bardziej, gdy Kyoka, która nieustannie korzystała ze swojego Quirk, poinformowała ich o patrolach. Na każdej ulicy znajdowała się co najmniej trójka ludzi, którzy dokładnie sprawdzali okolicę w poszukiwaniu Niezachipnotyzowanych. Przerażało to każdego z nich, choć nie odważyli się do tego przyznać na głos. Spodziewali się problemów. Nie sądzili jednak, że przywódca Ligi tak szybko rozpocznie tak zorganizowane działanie. To utwierdziło ich przekonaniu, że mieli doczynienia z naprawdę niebezpieczną osobą, badziej niebezpieczną niż choćby śmieli przypuszczać.

Momo spisała się genialnie, tworząc dla nich przebrania. Co prawda ubrani byli całkiem zwyczajnie, ale czuli się dużo pewniej w niepodartych i brudnych strojach. Przynajmniej mniej rzucali się w oczy i w razie kłopotów istniała szansa na bezpieczne wycofanie się bez walki.

– Jak rozpoznamy czy ktoś jest zachipnotyzowany? – szepnęła Ochako wprost do ucha Izuku. Zgodnie z wolą Kyoki podróżowała na jego plecach i choć początkowo świadomość bycia cieżarem strasznie ją peszyła, to ostatecznie doceniła fakt, że w mroku nocy i wszechobecnego zagrożenia miała kogoś tak blisko.

– Ich oczy... Są takie wyblakłe... Jakbyś miała do czynienia z pozbawioną życia osobą – odpowiedział chłopak, mimowolnie się wzdrygając. Dla Ochako brzmiało to trochę nieprawdopodobnie, ale postanowiła nie dociekać. Nie wątpiła, że chłopak musiał dużo widzieć i równie wiele przejść. Nie miał powodu, żeby kłamać.

– Na peronie jest dużo ludzi – mruknęła nagle Kyoka, zatrzymując się. Potrafiła to stwierdzić pomimo znacznej odległości, w jakiej się znajdowali od celu. – Powinniśmy zrezygnować?

– Sądząc po tym, na ile patrolów trafiliśmy, powinniśmy założyć, że tam będzie jeszcze gorzej – rzucił Izuku. – Ale chyba nie zaszkodzi się upewnić? To znaczy... jeśli będziemy ostrożni, to co mamy do stracenia? Do tej pory uniknęliśmy wszystkich patroli. Może tam też się uda jakoś prześlizgnąć.

Ochako zerknęła na swój telefon, na którym miała odpalony GPS.

– Droga stąd do mojego domu na pieszo zajmie nam co najmniej trzy godziny. Jeśli istnieje szansa skrócenia tego do dziesięciu minut to warto zaryzykować – rzuciła.

– Powinniśmy spróbować – powiedziała Momo.

Kyoka pokiwała głową. Ruszyła przed siebie z poprzednią werwą.

Szli dość długo, im bliżej stacji się znajdowali, tym więcej patroli musieli mijać. Zaczęli zastanawiać się nad słusznością podjętej decyzji, ale za każdym razem dochodzili do tych samych wniosków. Gra była warta świeczki. Kiedy jednak dotarli w pobliże peronu, zdali sobie sprawę, że popełnili błąd. Ogromny. Nie istniała możliwość przedarcia się, na pewno nie bez walki. Każde wejście na stację obstawione było przez pokaźną grupę ludzi, którzy dokładnie sprawdzali każdego, kto chciał wejść do środka.

Żadne z nich nie powiedziało nawet słowa. Ich nadzieja została brutalnie zmiażdżona. Wycofywali się powoli, uważnie, dbając by nie zostać dostrzeżonymi. I pewnie by się im udało, gdyby Kyoka skupiona na nasłuchiwaniu przez przypadek nie kopnęła puszki, która odbijając się od ściany, wywołała zaskakująco głośny hałas.

Save yourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz