《🔥 🔥 🔥》

45 5 1
                                    

Jeno

Spałem na prawdę spokojnie tej nocy.

Nie obudziłem się ani razu i pomimo tego, że coś mnie jednak zbudziło, byłem nadwyraz wyspany.

Właśnie. Coś miało czelność przerwać mój sen. Tylko...co to było ?

Usłyszałem stuknięcie...kolejne...i kolejne. Dochodziły one z zewnątrz, jakby coś nieustannie uderzało o szybę jednego z okien.

Powoli wstałem z łóżka, uprzednio delikatnie uwalniając się z objęć Jaemina, który przełożył mi rękę przez pas i podszedłem bliżej źródła hałasu.

Gdzie niegdzie na podłodze, zobaczyłem drobne szare kamyczki, które najprawdopodobniej wleciały przez otwarte okno sypialni.

Kolejny z nich stuknął lekko o szybę, a ja szybkim krokiem podszedłem bezpośrednio do okna i wyjrzałem przez nie.
Ku moim oczom, ukazali się Chenle z Jisungiem.

- Dlaczego tak walicie ? Obudziliście mnie...i macie szczęście, że Jaemin jeszcze smacznie sobie śpi. Bo jeżel- szepnąłem głośno z wyraźną pretensją.

- Spokojnie Jeno, luz. Właśnie o to nam chodziło...mieliście się przecież obudzić.
Za jakiś czas będzie podane śniadanie, więc zacznijcie się zbierać. - powiedział spokojnie Jisung.

- A ty się tak nie denerwuuuj...wiemy, że Jaeminie jest twoją księżniczką...i w ogó- dodał Chenle, zaczynając uciekać.

Wziąłem z podłogi kilka drobnych kamyków i rzuciłem jednym z nich w kierunku Chenle.

Na szczęście nie trafiłem żadnego z nich.

Jisung zaczął za nim biec, więc po chwili obaj zniknęli mi z oczu.

Wyrzuciłem ostrożnie resztę kamyczków przez okno, aby nikt w nie przez przypadek nie wszedł i się nie zranił.

Następnie podszedłem do łóżka i powoli zasiadłem na nim, wpatrując się w idealną twarz Nany.

Nie miałem serca go budzić, ale przecież musiał coś zjeść, aby mieć siłę, więc byłem zmuszony przerwać jego błogi sen.

Nachyliłem się nad nim, opierając się łokciem o poduszkę na której trzymał głowę.

- Nana... - powiedziałem cicho, głaszcząc go po jego mięciutkich, lśniących włosach.

- Hmm... - mruknął, odchylając głowę do tyłu. Powędrowałem wzrokiem na jego rozbudowaną krtań i jedną żyłę biegnącą przez całą jej długość.
Wydawało mi się to w tym momencie bardzo atrakcyjne...

Pokręciłem głową, aby odrzucić nie potrzebne myśli.

- Musimy się zbierać... - westchnąłem po chwili z wyraźną niechęcią w głosie, gdyż wolałbym z nim przeleżeć w łóżku nawet cały dzień...jakkolwiek to brzmi.

- Musimy ? - zapytał, otwierając powoli oczy, które były chronione przez wachlarze długich, ciemnych rzęs.

- Musisz przecież coś jeść...przed nami cały dzień. - powiedziałem, dotykając palcem końcówek jego rzęs, przez co zaczął je uroczo mrużyć.

- Niech Ci będzie...już wstaje, ale musisz mi pomóc. - uśmiechnął się słodko i przebiegle zarazem.

- Wskakuj. - odparłem po chwili, siadając do niego tyłem. Nie potrzebowałem żadnych dodatkowych słów, gdyż od razu wiedziałem co miał na myśli. Jego poranna leniwa strona nie zna czegoś takiego jak "chodzenie", albo "szybkie tempo".

《f i r e.》||nomin||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz