Biegłam ile sił w łapach byle być jak najszybciej w domu. Byłam już prawie przed domem głównym. było na pewno jakoś po północy. Przemieniłam się w ludzka postać i szłam dalej. Przed domem zauważyłam mojego ojca, jak daje rozkazy swoim ludziom
- Wy idziecie na wschód i południe, wy przeszukacie tereny na północy, a ja z resztą pójdziemy na zachód, ona musi gdzieś tu być! Macie ją znaleźć!
Zapewne chodzi o mnie
- Alfo, ale ...- jeden z delt mnie zauważyła i chyba chciała to mu oznajmić jednak on wolał krzyknąć
- Nie ma żadnego ale, już do roboty!
-Tato?
Wręcz w trybie natychmiastowym odwrócił się w moją stronie, i chyba nie dowierzał. Podbiegłam do niego i się po prostu wtuliłam, on dopiero po chwili jakby się ockną i oddał uścisk
- Na Boginie, dziecko gdzieś ty była? Tak się martwiłem
- Już dobrze tato, jestem tutaj
- Tak się bałem, myślałem że ...., była burza, gdzieś ty wtedy była ?- odsunął się, chwycił swoimi dłońmi moje policzki i spojrzał mi w oczy
- Schowałam się w jaskini i tam ją przeczekałam ... - i przerwał mi w pół zdania
- Ale sama? Nie bałaś się, przecież ty ...
- Nie tato, nie byłam sama
- To z kim? - lekko się zdziwił
- Z moim Mate
- Co?!
- On tu jest. Rozumiesz? Mój mate tu jest! Pomógł mi jakoś przetrwać tą burze, też chyba szukał schronienia i trafił na tą samą dziurę co ja.
- Moje dziecko, to dobrze, tak się cieszę, pogadamy o tym jeszcze później. Teraz chodź, na pewno jesteś głodna
- Stara, gdzieś ty była?! Obleciałem chyba całą okolice – wyskoczył nagle znienacka James i porwał mnie do kolejnego uścisku.
- Spokojnie nic mi nie jest, ale zaraz padnę tu z głodu
- No to idziemy do kuchni – i tak po prostu przerzucił sobie mnie przez ramie i poszedł w kierunku drzwi , mnie córkę alfy, gdzie powinien mieć do mnie ogromny szacunek, a mój ojciec tylko przypatrywał się temu ze śmiechem, po prostu załamać się można.
Ale znamy się od dziecka, traktujemy siebie na równi
- James, ja mam nogi mogę sama iść
- Nie, bo znowu się zgubisz, a ja mam na dzisiaj dość biegania po lesie i szukania wielce księżniczki...
POV' Chris
Przez cała drogę do domu głównego myślałem o mojej kruszynce. Chce znów ją zobaczyć, przytulić ... pocałować. Nie mogę się doczekać aż znów ja zobaczę
- Alfo, nic Alfie nie jest? - zapytała jedna z moich delt
- Nie spokojnie Brad, byłem tylko w terenie
- Chłopie, gdzie cię wcięło? Nie było cię dobrych 7 godzin? - powiedział Josh, mój główny beta i tym samym najlepszy przyjaciel, gdy wchodziłem do domu
- Nie uwierzysz, choć do mojego gabinetu to ci wszystko opowiem
Poszliśmy, więc w skazane miejsce i wszystko mu powiedziałem. Był nieźle zaskoczony.
- Teraz rozumiesz? Muszę ją znaleźć
- A powiedziała ci chociaż z jakiej jest watahy?
- Niee, ale...
- A jak wyglądała w ludzkiej postaci?
- Nie
- Czyli tak naprawdę wiemy tyle, że jest to biała wilczyca i ma na imię Cathrine, znalezienie jej jest nie wykonalne
- Josh ja musze ją znaleźć. Jest na pewno z okolic, najprawdopodobniej z tej nowej watahy, co niedawno tu przybyła.
- Będzie ciężko, ale czego nie robi się dla miłości – wstał z fotela i poklepał mnie po ramieniu – Dobra stary idę spać, bo jednak jutro szkoła, a mam już dużo nieobecności, tak jak ty zresztą
- Masz racje przejdę się tam jutro
YOU ARE READING
Wilcze Przeznaczenie
LobisomemPierwszej wiosennej pełni, pewnego roku, na świat przyjdzie dziewczynka o włosach białych jak płatki śniegu. A 2 lata wcześniej chłopak o włosach czarnych jak smoła. Nie będą to zwykli ludzie. Będzie to dwójka zmiennokształtnych. Ona będzie wilcz...